Gdy rzeczywistość mija oczekiwania

polregion.pl 4 godzin temu

Kiedy nic nie jest takie, jak się wydaje

Kasia wracała z pracy autobusem, opierając głowę o zimną szybę. Za oknem płynęły strumienie deszczu, rozmywając świat na zewnątrz w nierealną plamę. „Zupełnie jak moje życie. Przyszłość niewyraźna, niepewna. I to naprawdę przeraża”. Zamknęła oczy. Spod rzęs wypłynęły łzy.

— O, ta dzisiejsza młodzież. Siedzą sobie, jakby nikogo wokół nie było. A starsi ludzie muszą stać — rozległ się nad nią kobiecy głos pełen goryczy i pretensji do całego świata.

Kasia otworzyła oczy i zobaczyła nachyloną nad nią postać — korpulentną kobietę o naburmuszonej twarzy. Jej wzrok wwiercał się w Kasię jak świder.

— Proszę siadać — powiedziała Kasia, wstając.

— No pewnie, iż usiądę. Jak nie powiesz, to przecież nie ustąpią — warknęła kobieta.

Kasia przecisnęła się między nią a oparciem przedniego siedzenia. Stała teraz przy drzwiach, słysząc pomruki o „niewychowanych bachorach”. Kilka innych głosów przyjaciółko się z kobietą. Znalazła sojuszników.

„Może ma jeszcze gorzej niż ja. Stąd ta złość” — pomyślała Kasia.

— Wysiadacie? — usłyszała za sobą młody głos.

Odwróciła się i rozpoznała swoją szkolną przyjaciółkę, Olę.

— Kasia! Nie do wiary… Tysiąc lat się nie widziałyśmy…

Nie zdążyła odpowiedzieć, bo drzwi autobusu otworzyły się z hukiem, a tłum wypchnął je na zewnątrz.

— Tak się cieszę, iż cię widzę! — uśmiechnęła się Ola.

Wyglądała świeżo i… zadowolona z życia. Chwyciła Kasię pod rękę. — Nie ma mowy, żebym cię puściła, zanim nie opowiesz mi WSZYSTKIEGO.

— Ja też się cieszę — odparła Kasia bez uśmiechu. — Ale nie mogę cię dziś zaprosić do domu.

— Nie musisz. Chodź do mnie. A adekwatnie do mojej mamy. Mieszkam już gdzie indziej, jestem zamężna. Akurat ją odwiedzam — ciągnęła Ola, prowadząc Kasię dalej.

— Olu, naprawdę nie mogę. Innym razem — Kasia choćby przystanęła.

— Nie słucham! Następny raz będzie za sto lat. Chodź, choć na pół godziny — błagała Ola.

— No dobra, ale krótko — uległa Kasia.

— Masz w domu siedmioro pod pierzyną?

— Nie. Córkę i męża.

— A ja już myślałam, iż Bóg wie co. Córka z mężem poczekają. — Ola pewnie pociągnęła ją dalej, mijając jej dom.

— Mamo, zobacz, kogo przyprowadziłam! — ogłosiła uroczyście Ola.

Mama Oli, ujrzawszy Kasię, aż klasnęła w dłonie. W szkole były nierozłączne. Na początku po maturze Ola dzwoniła, namawiała na spotkania. Ale Kasia miała wtedy głowę zajętą czymś innym.

Zakochała się bez pamięci. Codziennie słuchała namów mamy, żeby nie wychodzić za mąż. „Co ty w nim widzisz? Bokser. Jaka to kariera — tłuc się po głowach? Wiecznie z połamanym nosem, a może i kalectwo. Pomyśl, córko…”.

Mama Oli zaczęła stawiać na stół filiżanki do herbaty.

— Mamo, daj nam pogadać — poprosiła Ola.

— Tak, tak, oczywiście. Rozumiem. — Wyszła z kuchni.

— A teraz gadaj. Od razu wiedziałam, iż coś jest nie tak. No dawaj, może pomogę.

Kasia nie była gotowa wyjawiać sekretów. Ale Ola patrzyła na nią z takim szczerym współczuciem, iż w końcu wszystko opowiedziała.

— Wyszłaś więc za tego Darka? Pamiętam, jak się w nim kochałaś.

— Tak. Z mamą ciągle się kłóciłyśmy przez niego. Wiesz, zawsze stawiała mi ciebie za wzór. Mówiła, iż ty sobie świetnie poradzisz, bo jesteś rozsądna. A mnie nazywała romantyczną szlachcianką z powieści — przyznała bez urazy Kasia.

— To typowa pani Grażyna — zaśmiała się Ola. — przez cały czas uczy w szkole?

— Tak. — Kasia w końcu się uśmiechnęła.

Ola była szczupłą blondynką o regularnych rysach, nieco wyższą od Kasi. A Kasia — okrągłą twarzą, jasnymi lokami i naiwnym spojrzeniem niebieskich oczu. Jakby żywcem wyjęta z romantycznej powieści. Tyle iż teraz wyglądała na zmęczoną i wychudzoną, a jej oczy straciły blask.

— Na początku było dobrze. Ale na eliminacjach do mistrzostw Polski Darek dostał uraz głowy. Plus udar… — Machnęła ręką. — Lekarze nie dawali szans. Jakikolwiek sport odpadł. A ja byłam już w ciąży. Nie wiem, jak donosiłam.

Urodziła i z dzieckiem na ręku opiekowała się Darkiem. Bez mamy by nie dała rady. Sprzedali samochód, pieniądze były potrzebne. Pół roku po porodzie wróciła do pracy. Mama zajmowała się córką. Dziewczynka ma już sześć lat. Jak dwie krople wody podobna do Darka.

Rehabilitacja trwała latami. Kasia straciła już nadzieję, iż Darek choćby chodzi. Ale dał radę. Ze sportem oczywiście koniec. Bo co on potrafi? Tylko bić się na ringu. Teraz praca mu nie pasuje, to znów kwalifikacji brak, a potem nie chcą go po kontuzji. Wścieka się, iż nie może zarobić. Stał się nerwowy i zamknięty. Tylko z córką czasem się ożywia… — Kasia odwróciła głowę, by ukryć łzy.

— Z pracą spróbuję pomóc. — Ola położyła dłoń na jej ręce. — No co tam „spróbuję”! Jak wrócę, od razu pogadam z mężem. Nie jest co prawda królem życia, ale ma firmę z kolegą. Dark mógłby zostać ochroniarzem? Nie martw się, jakoś to będzie. — Poklepała Kasię po ramieniu.

— Dzięki, Olu. Dobrze, iż się spotkałyśmy. Ale muszę już iść. Darek nie lubi, gdy ja się spóźniam. Boi się, iż go zostawię.

— Wymieńmy się numerami. Ja zadzwonię jutro. Mirek bardzo mnie kocha, więc myślę, iż nie odmówi pomocy mężowi mojej przyjaciółki — zaśmiała się Ola.

— Mama miała rację, naprawdę jesteś mądra. Ja się na Darka wierzę, a sama się mazgaję — przytuliła ją na pożegnanie Kasia.

— Daj spokój. U ciebie też się ułoży. Wiesz, jak mówią? Nie ważne, jak zaczniesz, tylko jak skończyszDarek zaczął pracować jako ochroniarz, a życie Kasi powoli wróciło do równowagi, pokazując, iż choćby w największych burzach można odnaleźć spokój.

Idź do oryginalnego materiału