"Nie złość się", "Przestań się denerwować", "No uspokój się szybko" – mówimy, gdy nasze dziecko zachowuje się, hmmm... "nieodpowiednio"? Sama nie wiem, czy to dobre określenie, ale niech tak zostanie.
Przestań zakazywać
Kiedy rodzi się dziecko, rodzi się matka. Kobieta, która poznaje, doświadcza i uczy się nowego. Próbuje, analizuje i chwyta się wszystkich możliwych sposobów. W pierwszych miesiącach stara się pokonać trudności związane z karmieniem piersią, kolkami i niewyjaśnionymi płaczami, a w kolejnych latach staje na rzęsach, by zapobiec atakom złości i wybuchom histerii. Oczywiście nie swoim, a dziecka. No bo ona ma prawo się wściec, zdenerwować, czy wybuchnąć płaczem, ale maluch to lepiej, żeby się ładniej zachowywał. Wiem, o czym piszę, bo sama przez ten etap przechodziłam.
Musiało upłynąć trochę czasu, bym w pełni zrozumiała, iż emocje są potrzebne. Szczęście i euforia są tak samo ważne jak złość czy płacz. A najgorszym wyjściem z możliwych jest zakazywanie dziecku czuć to, co czuje. Zakaz wyrażania emocji to strzał prosto w serce. Kiedy to zrozumiałam, moje macierzyństwo wkroczyło na zupełnie inne tory. Przybrało wymiar, o którym wcześniej nie miałam pojęcia.
Jak sobie poradzić?
Emocje są ważne i potrzebne. To one i sposób, w jaki sobie z nimi radzimy, kształtują naszą osobowość. Od kiedy przestałam bać się tego, co czują moje dzieci, dostrzegłam, iż żyje nam się fajniej, lepiej. Ale to nie jest też tak, iż one płaczą, histeryzują i przeżywają cały wachlarz tych mniej przyjemnych uczuć, a ja stoję z boku i przyglądam się na spokojnie.
Jestem, pomagam i uczestniczę. Kiedyś wspominałam o jednym zdaniu, które mówię dzieciom, kiedy się denerwują. Ta metoda "działa" na starszego syna. Młodszy potrzebuje "lotu w kosmos".
Kiedy złość opanowuje każdą cząstkę mojego przedszkolaka i kumuluje się w środku, proszę, by zamknął oczy. Tu, teraz, natychmiast. Może usiąść, stać, może się do mnie przytulić. On zamyka oczy, a ja jak mantrę powtarzam jedno zdanie: "Pomyśl o czymś przyjemnym". Zachęcam, by przywołał miłe wspomnienia lub zaczął marzyć.
Po chwili widzę delikatny uśmiech, który pojawia się na jego twarzy. Zauważam, iż ciało się rozluźnia i przestaję słyszeć to szybkie bicie serca. Po chwili otwiera oczy i opowiada o tym, co się wydarzyło. Najczęściej wspomina o locie w kosmos, dużym statku kosmicznym i gwiazdach, które miał na wyciągnięcie ręki. Zapomina o tym, co było złe, co rozdzierało go od środka. Uśmiecha się, przytula i biegnie budować statek kosmiczny z klocków. I w tym momencie postawię kropkę.