Kiedy ich córka Nadia przyszła na świat, Andrzej i Ewa byli przeszczęśliwi. niedługo jednak dziwne zachowanie ich golden retrievera o imieniu Jagoda zaczęło rzucać cień na ich radość.
Przełom nastąpił, gdy Ewa odkryła, iż jest w ciąży Jagoda najwyraźniej wyczuła to wcześniej. Przez cały okres ciąży pies nie odstępował swojej pani na krok, chroniąc ją jak cień.
Po narodzinach Nadii życie wydawało się idealne. Gdy jednak Ewa musiała wrócić na uniwersytet, opiekę nad dzieckiem przejęła jej przyjaciółka Monika. Choć wydawała się godna zaufania, Jagoda od razu okazała nieufność. Warczała, gdy Monika zbliżała się do dziecka, i blokowała jej drogę.
Sytuacja się zaostrzyła, gdy Monika oskarżyła psa o atak. Zaniepokojeni Andrzej i Ewa sprawdzili nagrania z monitoringu i byli wstrząśnięci. Monika ustawiła ukrytą kamerę i najwyraźniej kontaktowała się z mężczyzną, który wydawał jej polecenia przez telefon. Jagoda położyła się ochronnie nad niemowlęciem.
Policja interweniowała. Okazało się, iż Monika należała do międzynarodowej grupy zajmującej się handlem dziećmi. Dzięki instynktowi Jagody Nadia została uratowana w porę.
Pewnego dnia Ewa zauważyła nieprawidłowości w dokumentach fundacji. Znów zareagowała Jagoda w momencie, gdy na ekranie pojawiła się podejrzana nazwa firmy, zaczęła głośno szczekać. Śledztwo ujawniło sieć prania pieniędzy związaną z poprzednią sprawą.
Jagoda stała się cichą bohaterką. Międzynarodowa organizacja ochrony zwierząt przyznała jej nagrodę za wyjątkową lojalność i instynkt. W domu rodziny wiszą dziś trzy zdjęcia: Jagody w promieniach słońca, rodzinne na tle ogrodu oraz oprawiona w ramkę sentencja: *Prawdziwi aniołowie stróżowie nie mają skrzydeł mają łapy.*
Ewa wciąż prowadzi pamiętnik. Na pierwszej stronie napisała:
*Jagoda była światłem, gdy błądziliśmy w ciemności.*