Awaria Facebooka nie zrobiła na mnie większego wrażenia, choć zdecydowanie ją odnotowałam i złapałam się na tym, iż chciałam kilka razy wejść do aplikacji, która nie działa. Jednak telefon to nie tylko media społecznościowe, to przecież: Librus i aplikacja z przedszkola, komunikatory z kanałami rodziców, bankowość, kalendarz czy zakupy. Gdy kończę pracę, gaszę komputer, a wszystkie sprawy załatwiam właśnie na ekranie telefonu.
Pilnuję sama siebie
Staram się bardzo zachować równowagę, nie korzystać z telefonu przy stole czy podczas zabaw z dziećmi, a także przed snem. Nauczyłam się wychodzić na plac zabaw czy rower bez komórki. I wydawało mi się, iż nieźle mi idzie zachowanie równowagi i zdrowych limitów do czasu, gdy zobaczyłam gest mojego dziecka. Uświadomił mi on, iż nie idzie mi wcale tak świetnie, jak mi się do tej pory wydawało.
Ostatnio podczas śniadania zadałam córce pytanie: "Kiedy możemy umówić się na samodzielne usypianie?". Na ten moment jest to dłuższy proces, podczas którego nasz niespełna 4-latek chce, by ktoś był obecny w pokoju. My chcemy, by powoli przyzwyczajała się do samodzielnego usypiania np. co trzeci dzień. Jej odpowiedź mnie najpierw rozbawiła, a potem zmartwiła.
Warto słuchać dzieci
"Poczekaj, sprawdzę w kalendarzu" – rzuciła śmiertelnie poważna. Wyprostowała lewą rączkę, a prawą niby scrollując palcem po ekranie. Po chwili dodała: "Za rok". Choć bardzo mnie to ubawiło, to po chwili zdałam sobie sprawę, iż odwzorowała mnie i moje zachowanie.
Specjaliści określają limity ekranowe dla dzieci, ale jakie są one dla dorosłych? Przecież to życie często wymaga od nas bycia ciągle online. Jak tu znaleźć zdrowy balans? Jak się okazuje, nie jest to takie łatwe, choćby jeżeli ma się sporą wiedzę teoretyczną. Stwierdzam jednak, iż zdecydowanie powinniśmy bardziej słuchać i obserwować nasze dzieci, bo one świetnie wiedzą, gdy przesadzamy. Dla mnie to lekcja, by jeszcze bardziej ograniczyć korzystanie z komórki.