Nie wyręczaj, pomimo chaosu
Jako mama dwóch kilkulatków w wieku przedszkolnym, doskonale wiem, ile trudności, cierpliwości i spokoju wewnętrznego kosztuje wspólne gotowanie, pieczenie, czy robienie przed Gwiazdką pierniczków, a przed Wielkanocą pisanek i mazurków. Choć na początku wszystko wydaje się zabawą, po kilku godzinach bałaganu i chaosu, niejednej mamie może przyjść do głowy myśl, iż może lepiej byłoby wszystko zrobić sama. Zwłaszcza gdy na koniec zostaje się z kuchennym bałaganem, a zmywanie i sprzątanie to już tylko wisienka na torcie.
I chociaż poczucie frustracji i zmęczenia bywa silne, warto pamiętać, iż taki chaos to część procesu, który ma ogromne znaczenie dla przyszłości naszych dzieci. Jako perfekcjonistka, która lubi porządek, musiałam nauczyć się odpuszczać. Tak, po pierwszym, a może choćby drugim razie, będziemy miały cały dom w mące, a nasze dzieci stworzą kulinarne "arcydzieła", które nie będą wyglądały jak z książki kucharskiej. Ale to wcale nie oznacza, iż wszystko poszło na marne.
Właśnie wtedy, kiedy pozwolimy dzieciom działać samodzielnie, uczymy je ważnych umiejętności, które przydadzą im się na całe życie. Nie trzeba być perfekcyjnym kucharzem, by nauczyć dzieci, jak się gotuje. Chodzi o proces, a nie o efekt końcowy. Dzieci uczą się odpowiedzialności, pracy zespołowej i cierpliwości. A co ważniejsze – uczą się, iż nie wszystko musi być idealne, by było wartościowe.
Sama pamiętam, jak byłam zachwycona, kiedy moja babcia pozwalała mi pomagać w kuchni. Choć moje pierwsze pierniczki czy mazurki raczej nie przypominały tych, które widziałam w telewizji, babcia zawsze powtarzała: "Nikt nie wymaga, żeby było idealnie, ma się nadawać do jedzenia". Te słowa zapamiętałam na całe życie, bo dzięki nim nie zrażałam się, a gotowanie stało się moją pasją.
Wrzuć na luz, choć czasem to trudne
Niestety, w dzisiejszych czasach coraz więcej mam, zamiast cieszyć się z takich wspólnych chwil, skarży się na bałagan, który zostaje po gotowaniu czy pieczeniu z dziećmi. Na jednym z wątków na Threads natknęłam się na wpis, który doskonale oddaje ten problem: "Ten, kto powiedział, iż gotowanie czy pieczenie z małymi dziećmi jest fajne, ewidentnie nigdy nie piekł czy gotował z małymi dziećmi. Może i babeczki wyszły brzydkie i z zakalcem, ale za to zrobili bałagan, który będę sprzątać do wieczora".
W komentarzach pod tym wpisem widziałam podobne opinie wielu kobiet. Ba, sama podobnie myślałam jeszcze kilka lat temu, kiedy moje dzieci zaczynały interesować się kuchennymi sprzętami. To smutne, bo zamiast doceniać ten czas spędzony razem, często myślimy tylko o sprzątaniu i idealnym efekcie końcowym.
Nie zdajemy sobie sprawy, jak wielką wartość mają takie chwile. Tego typu aktywności, mimo chaosu, uczą dzieci, jak zarządzać czasem, jak podejmować decyzje i jak rozwiązywać problemy. To umiejętności, które będą miały wpływ na ich dorosłe życie. W przyszłości, jako nastolatki czy dorośli, będą wiedziały, jak ogarnąć kuchnię, jak przygotować prostą potrawę, a może choćby zaskoczą nas własnymi kulinarnymi pomysłami.
Inaczej się nie nauczą
Dzieci uczą się przez doświadczenie, a nasze zaufanie do nich i odpuszczanie sprawia, iż stają się pewniejsze siebie. To inwestycja, która zwróci się z nawiązką. To, iż nie wszystko wyjdzie idealnie, jest zupełnie w porządku. Każdy z nas miał kiedyś swoje pierwsze kulinarne wpadki. Ważne, iż dajemy dzieciom przestrzeń do popełniania błędów, bo to dzięki nim się rozwijają.
Wspólne gotowanie, pieczenie czy dekorowanie pisanek to dla dzieci prawdziwa przygoda. A dla nas, matek, to wspaniała okazja, by dać się ponieść chwili, odpuścić i po prostu cieszyć się z bycia razem. Warto pamiętać, iż po całym tym chaosie przyjdzie moment, gdy nasza kuchnia znów będzie lśniła czystością, a nasze dzieci będą mogły z dumą powiedzieć: "Zrobiłam to sama!". Zawsze tez sobie powtarzam, iż kiedyś na emeryturze będę tęskniła za tym pełnym domem nie do końca lśniącym czystością. To nie tylko przepis na udane święta, ale także przepis na lepszą przyszłość dla dzieci.
Ostatecznie, to wspólne chwile są tym, co zostaje w pamięci. A wspólne gotowanie i pieczenie to nie tylko przygotowywanie posiłków – to budowanie relacji, które zostaną z dziećmi na zawsze. A sprzątanie? Cóż, to część zabawy. Ja swoim chłopakom daję ścierkę, szczotkę z szufelką i odkurzacz. "Proszę, działajcie". Jasne, muszę po nich później poprawić, ale największy bałagan zostawiam do ogarnięcia dla nich ;-)