Wakacje przepełnione słodkościami
Na jednej z grup dla rodziców pojawił się wpis, który wywołał gorącą dyskusję i sprawił, iż sama zaczęłam myśleć o tym, czy z tej konkretnej sytuacji jest jakieś dobre i mądre wyjście.
Chodziło o to, iż rodzina z dziećmi była na urlopie w opcji all inclusive. Żeby dzieci zjadły obiad, rodzice pozwalali im każdego dnia na deser – ciastko, lody, owoce w syropie. Autorka wpisu zaznaczyła, iż w domu zawsze było w tej kwestii rozsądnie.
Każdy domownik mógł jeść słodycze, ale w niewielkich ilościach i nie codziennie. Teraz mama po powrocie żałuje tej zgody na desery, bo ma awantury po każdym posiłku ze strony dzieci, które domagają się deserów.
Wakacje to czas luzu i sama też uważam, iż nie ma co się biczować podczas urlopu. Chcemy, żeby dzieci odpoczęły, my też mamy ochotę odpuścić codzienne zasady. I choć w teorii "raz się żyje" brzmi niewinnie, w praktyce zmiana nawyków może nastąpić błyskawicznie – zwłaszcza gdy w grę wchodzi cukier.
Dlaczego problem pojawił się tak szybko?
Rodzice, których historię przeczytałam na facebookowej grupie, zawsze starali się (wg ich relacji), by słodycze były w ich domu kompromisem. Warto takich zasad trzymać się na co dzień i myśleć zdroworozsądkowo.
Nie zakazuj ich całkowicie (bo zakaz może wywołać tylko większą pokusę i efekt "rzucenia się" na cukier w przyszłości), o ile nie ma wskazać medycznych do ograniczenia cukru czy składników alergizujących ze słodyczy.
Ustalaj jasne zasady – coś słodkiego jest w domu, ale w niewielkich ilościach, po normalnym posiłku.
W tej historii na urlopie jednak pojawiło się codzienne menu pełne atrakcji: szwedzki stół, lody o każdej porze dnia, ciasta, gofry. Niby warunek był jeden – najpierw zjedzony obiad z warzywami – ale to nie uchroniło przed tym, co się stało. Organizmy dzieci gwałtownie przyzwyczaiły się do dużej dawki cukru, a dzieciaki uznały za pewnik to, iż tak teraz będzie wyglądała ich dieta.
Powrót do codzienności – dlaczego bywa burzliwy?
Po powrocie do domu nagle zniknął bufet z ciastami i wtedy zaczęły się awantury: łzy, fochy, negocjacje. Dzieci, zwłaszcza młodsze, nie rozumieją, iż wakacje rządzą się innymi zasadami. Widzą tylko, iż wczoraj coś było normalną zasadą, a dziś jest zabronione.
W tamtym wpisie matka przyznała też, iż boi się, co będzie, gdy po takim "cukrowym maratonie" dzieci wrócą do szkoły i przedszkola. W szkole szczególnie słodycze bywają w zasięgu ręki uczniów – czy to u kolegów, czy w automacie z przekąskami.
Jak znaleźć złoty środek?
Rozmowa, a nie tylko zakazy
Warto wytłumaczyć dziecku, iż wakacje to wyjątkowy czas, tak jak święta czy urodziny – ale w codziennym życiu obowiązują inne zasady. Porównanie do innych okazji pomaga zrozumieć różnicę.
Powolne ograniczanie
Zamiast nagłego "od jutra żadnych słodyczy", lepiej stopniowo zmniejszać porcje i częstotliwość. Na przykład: w pierwszym tygodniu deser tylko po obiedzie w weekend, w drugim – tylko w niedzielę.
Zdrowe zamienniki
Jeśli dziecko czeka na coś słodkiego po posiłku, można wprowadzić owoce, domowe kisiele z cząstkami owoców, jogurt z miodem czy kakao bez cukru. Chodzi o zachowanie rytuału w zdrowszej wersji.
Nie nagradzaj jedzeniem
Deser po obiedzie jako warunek, iż syn czy córka zje warzywa, w dłuższej perspektywie utrwala szkodliwe skojarzenie. Uczy, iż warzywa są karą, a słodycze są nagrodą. Lepiej po prostu dbać, by jedzenie było smaczne i różnorodne.
Świeże wspomnienia, ale inny kontekst
Można wracać do wakacyjnych smaków – ale w nowej formie, np. piekąc razem ciasto czy robiąc domowe lody owocowe. To daje poczucie, iż przyjemność nie znikła całkiem.
Cukier – mała dawka, wielki efekt
Specjaliści podkreślają: całkowite odcięcie od słodyczy może być dla dziecka frustrujące i działać odwrotnie niż chcemy. Kluczem jest umiar i stałe zasady. Dzieci, które wiedzą, iż mogą zjeść coś słodkiego, ale w określonych momentach i ilościach, szybciej akceptują taki rytm.
Wakacje to piękny czas, ale też sprawdzian rodzicielskiej konsekwencji. Dobrze, jeżeli wracamy z nich z pięknymi wspomnieniami, a nie ze szkodliwymi uzależnieniami.