Jak nogi rozkładać, to możecie. A jak odpowiedzialność wziąć, to lepiej zrezygnować z dziecka

newsempire24.com 1 tydzień temu

Jak się rozkładać potraficie, a odpowiedzialności wziąć nie? powiedziała poirytowana pielęgniarka, patrząc na kobietę, która odwróciła się do ściany i płakała w milczeniu.

Dla Lidii i jej męża, Piotra, to dziecko było pierwsze i wyczekiwane. Przez dziewięć miesięcy otaczał ją troską odprowadzał na uczelnię, zabierał z pracy, a w czasie ślizgawicy choćby nie pozwalał wychodzić z domu bez siebie. A tuż przed porodem wysłano go w delegację. Mógł odmówić. I tak planował zrezygnować z pracy, gdy tylko dziecko przyjdzie na świat. Nie w głowie mu było jeździć na zmiany, gdy Lidia zostanie sama z niemowlęciem.

Skurcze zaczęły się, ledwie Piotr zdążył wyjechać. Nie dość, iż ból był nie do zniesienia, to jeszcze nie było go przy niej. To nie tak miało wyglądać. Nie tak wyobrażała sobie ten moment.

Dziecko urodziło się zdrowe, ale Lidia nie miała ochoty dzwonić do męża. Niech się dowie od innych.

Obejrzała salę. Naprzeciw leżała czterdziestokilkuletnia Natalia. Przy drugim łóżku młoda dziewczyna, Albina, rozmawiała przez telefon. A przy drzwiach stała zapłakana kobieta, twarz ukrywając w dłoniach.

Po tym, co przeszła na sali porodowej, Lidia padła na szpitalną poduszkę i zapadła w ciężki sen. Jakby świat wokół przestał istnieć.

Będzie pani karmić dziecko? Usłyszała przez sen i uśmiechnęła się, sądząc, iż pielęgniarka mówi do niej.

Ale ta stała przy płaczącej kobiecie.

No co się pani mazgai? Weź je chociaż na ręce. Spójrz, jaka śliczna. Kobieta nie poruszyła się.

Jak się rozkładać potraficie, a odpowiedzialności wziąć nie? To może lepiej oddać je. Pielęgniarka, zirytowana, wyszła, trzasnąwszy drzwiami.

Pierwsza odezwała się Natalia, nie kryjąc oburzenia:

Myślisz, iż ja tego chciałam? Czterdzieści trzy lata mam, syn żonaty. Wnuczki się spodziewam, a tu taka sytuacja No ale trudno, skoro już jest. Dziecko niewinne. Gdybyś nie chciała, to byś nie donosiła. A teraz co? Dom dziecka? Pomyślałaś, jak to będzie dla niej, gdy od samego początku zostanie porzucona?

Ania rozpłakała się jeszcze głośniej. Łzy lały się po jej twarzy bez opamiętania.

No i czego beczysz? To ci pomoże? Natalia nie ustępowała. Bierz je, karm i nie bądź głupia.

Może ją zgwałcili? wtrąciła Albina, odkładając telefon. Albo to dziecko od kogoś bliskiego ojczyma może?

Lidia słuchała, a serce ściskało się z bólu, jakby to ona była winna tej tragedii. Sama miała wszystko męża, który ją kochał, rodziców, którzy wspierali. A i tak potrafiła narzekać.

A tu dziewczyna, której nikt nie chce. I to dziecko, które dopiero co przyszło na świat, a już jest nikomu niepotrzebne.

Wyrośnie, pełna goryczy. Bo rodzice pili. Albo dlatego, iż ojciec obiecał małżeństwo, a uciekł, gdy tylko dowiedział się o ciąży.

Nie będzie balonów na powitanie, ani kwiatów dla matki. Ani dokąd pójść.

I nagle Lidia, mimo wstydu, spytała cicho:

Gdyby było gdzie iść zabrałabyś ją?

Ania spojrzała na nią jak na wariatkę:

Oczywiście, ale tak się nie stanie. Potraktowała to jako szyderstwo, odwróciła się i zamilkła.

A kilka godzin później Lidia oznajmiła stanowczo:

Będziesz mieszkać w akademiku. Moja mama jest kierowniczką. Zostaniesz sprzątaczką, a oni dadzą wam pokój.

O! Albina oderwała się od telefonu. Mam nowy kocyk na wypis. Zaraz zadzwonię do męża. Mamy dwa, po co nam taki zapas?

A ja przyniosę ubranka dodała Natalia. Po mojej córce zostały. Używane, ale czyste i zadbane. Sama mam syna, wnukom kupujemy nowe.

Następnego dnia kobiety z innych sal zaczęły przynosić rzeczy ktoś wózek, ktoś kołyskę, kołdrę.

A ja nic nie mam westchnęła młoda pacjentka z sąsiedniej sali. Kupię mleko modyfikowane. Na wszelki wypadek.

Ania wybuchnęła płaczem, ale tym razem ze szczęścia.

Oddam wszystko, zarobię mamrotała. A inne matki gładziły ją po ramieniu, mówiąc:

Oddasz komuś, kto będzie potrzebował.

Wieczorem, zasypiając, Lidia myślała, jak dobrze się wszystko ułożyło. Ania da sobie radę. Spotka jeszcze dobrego człowieka.

A jej córeczka będzie szczęśliwa. Będzie miała mamę. Czy trzeba czegoś więcej?

Idź do oryginalnego materiału