Jedyna zdrada przed ślubem: jak komentarz o wadze odmienił życie.

newsempire24.com 6 dni temu

Jedyna niewierność przed ślubem: jak komentarz o wadze zmienił życie.

Ewelina zdradziła męża tylko raz, jeszcze przed ślubem. Nazwał ją grubą i stwierdził, iż nie zmieści się w suknię ślubne. Obrażona, z przyjaciółkami wyruszyła do klubu. Tam się upiła i obudziła w nieznanym mieszkaniu z przystojnym blondynem o niebieskich oczach. Co za wstyd! Ewelina nie powiedziała o tym Wojtkowi, wybaczyła mu docinki i wzięła się za dietę. Alkoholu już nie tykała, bo niedługo się okazało, iż jest w ciąży dobra okazja, by rzucić.

Córka urodziła się w terminie, śliczna niebieskooka dziewczynka, którą Wojtek uwielbiał. Przez pięć lat Ewelina wmawiała sobie, iż wszystko jest w porządku, iż córka odziedziczyła oczy po dziadku. No i te loki? Starała się wymazać z pamięci tamtego kędzierzawego faceta, którego imienia choćby nie pamiętała. Ale coś w sercu podpowiadało, iż dziecko nie jest od męża. Może dlatego wybaczała Wojtkowi wszystko: nocne esemesy, częste wyjazdy służbowe, wieczne narzekanie na jej wygląd i gotowanie. Dziewczynka potrzebowała rodziny, ojca, którego kochała a który mąż nie oszukuje?

Znoś to, dokąd pójdziesz? mówiła matka. U nas miejsca nie ma, babcia w łóżku, brat przyprowadził synową gdzie was wszystkich pomieszczę? Mówiłam ci: nie przepisuj mieszkania na teściową, skończysz przy rozpadającej się szafie!

Ewelina znosiła. Ale to nie pomogło, i pewnego dnia Wojtek jednak odszedł. Powiedział, iż spotkał inną, choćby płakał, zapewniał, iż zawsze będzie ojcem Gabrysi, ale nie może iść przeciwko uczuciom. Teściowa, niby kochająca wnuczkę, po rozwodzie rzuciła:

Zrób test na ojcostwo, może na próżno płacicie alimenty!

Ewelina była w szoku: myślała, iż tylko ona ma takie podejrzenia. Okazało się, iż nie.

Oszalałaś? warknął Wojtek. Gabrysia to moja córka, to przecież oczywiste choćby dla ślepego.

Teściowa nie spodziewała się takiej reakcji, bo gdy rok po rozwodzie Ewelina trafiła do szpitala z zapaleniem wyrostka, stare wątpliwości rozwiały się na widok znajomej twarzy.

Przepraszam, czy my się znamy? zapytał chirurg.

Ewelina energicznie potrząsnęła głową. Liczyła, iż nie przypomni sobie. Ale on pamiętał, bo nazajutrz zażartował:

Mam nadzieję, iż tym razem nie uciekniesz jak ostatnio?

Ewelina zarumieniła się jak burak. Postanowiła jak najszybciej opuścić szpital. Nie przewidziała jednak jednego: w tych kilku dniach Krzysztof zdążył sprawić, iż już nie chciała uciekać.

O córce nie wspomniała, tylko napomknęła, iż ma dziecko, ale ominęła kwestię ojcostwa.

Krzysztof domyślił się wszystkiego od razu, gdy zobaczył dziewczynkę. Denerwował się, kupił lalkę, zasypywał Ewelinę pytaniami, by wiedzieć, jak się zachować.

Rozumiesz mówił gdy byliśmy mali z siostrą, mama poznała faceta i naprawdę go kochała, ale siostra go nie zaakceptowała, i w końcu mama go odrzuciła. Nie chcę tego, chcę być dla twojej córki drugim ojcem.

Te słowa oszołomiły Ewelinę. A gdy zatrzymał się i spojrzał na Gabrysię, stało się jasne: on też wszystko zrozumiał.

Jaka to różnica myślała Ewelina. I tak kiedyś trzeba będzie powiedzieć.

Przyzwyczajona do małżeńskich problemów, spodziewała się krzyków i oskarżeń. Ale Krzysztof, zostawszy z nią sam na sam, mocno ją przytulił i szepnął: Co za cud!.

Na początku Gabrysia wydawała się wyjątkowo go akceptować. Ale gdy Ewelina ostrożnie zapytała, czy nie miałaby nic przeciwko temu, by Krzysztof zamieszkał z nimi, wybuchnęła płaczem:

Myślałam, iż tata wróci! Niech Krzysztof mieszka gdzie indziej.

W końcu Ewelina ją przekonała, ale Krzysztof był bardzo rozczarowany.

To przecież moja córka! Musisz im powiedzieć!

Wojtek tego nie zniesie. Ani Gabrysia. Dla niej on jest ojcem, a dla niego to jedyna córka. Podobno jego nowa nie może mieć dzieci. Tak mówiła teściowa.

Krzysztof czuł się urażony, Gabrysia urządzała awantury, a Ewelina ze wszystkich sił starała się utrzymać spokój w rodzinie. W końcu ustalili zasady, które pomagały lawirować między bliskimi: Ewelina sama woziła córkę do Wojtka, pilnując, by mężczyźni się nie spotkali, zostawiała Gabrysię z Krzysztofem, by się nie kłócili, a ona sama była jak mediator między nimi. choćby na Dzień Kobiet przygotowali wspólne życzenia, bojąc się, iż Gabrysia coś powie, a Krzysztof nie wytrzyma i wyzna prawdę.

Później Ewelina dowiedziała się, iż znów jest w ciąży. I bardzo się przestraszyła. Bała się, iż drugie dziecko będzie podobne do Gabrysi i Wojtek wszystko zrozumie; bała się, iż córka będzie zazdrosna i jeszcze bardziej się wścieknie na Krzysztofa; bała się, iż on wykorzysta jej pobyt w szpitalu i wszystko wyjawi.

Umówiła się z matką, iż zabierze Gabrysię na czas porodu. Matka się zgodziła, choć i tak miała ręce pełne roboty (brat obdarzył ją już wnukami), ale wszystko potoczyło się inaczej: dzień przed porodem trafiła do szpitala z kamicą żółciową. Ojczym odmówił opieki nad trzecim dzieckiem, brat z żoną ciągle pracowali. Ewelina postanowiła zostawić córkę u Wojtka. Ale tu problem: był w delegacji, a do teściowej nie miała ochoty się zwracać.

Czyżbym sobie nie poradził z córką? obraził się Krzysztof.

Ten poród był cięższy: cesarskie cięcie, przedłużony pobyt w szpitalu z powodu żółtaczki noworodka, a w domu bomba! Krzysztof twierdził, iż wszystko w porządku, ale Gabrysia nie chciała z nią rozmawiać, i Ewelina bardzo się martwiła. Powiedział jej wszystko myślała.

Co więcej, zwierzyła się sąsiadkom, a one namawiały, by wyznała prawdę, bo wszystko, co tajemne, i tak wyjdzie na jaw, a ona odpokutuje za kłamstwo. Pod wpływem sąsiadek i oksytocyny zadzwoniła do Wojtka:

Muszę ci się do czegoś przyznać.

Do czego?

Milczała długo, dobierając słowa.

Idź do oryginalnego materiału