Jestem Ania, a nie Mania

polregion.pl 1 tydzień temu

Ja — Nastia, nie Tasia

Nastia promieniała z euforii — zdała wszystkie egzaminy! Może nie same piątki, ale wystarczająco dobrze, by rodzice byli dumni. Wchodząc do domu, usłyszała znajomy głos mamy i… czyjś obcy, przytłumiony, jakby z przeszłości. Dziewczyna wślizgnęła się cicho do swojego pokoju, nie chcąc przeszkadzać. Ale wtedy usłyszała:
— Mówię ci ostatni raz, Tamaro… — ostro rzuciła mama.

W sieni rozległ się stuk — to tata wracał na obiad. Nastia wyjrzała na korytarz i spotkała wzrok kobiety w białym, wytartym chuście. Jej rysy wydały się boleśnie znajome. Gdzieś ją już widziała… Dawne wspomnienie ukłuło ją ostro i nieprzyjemnie. Ta kobieta z natarczywym, lepkim spojrzeniem. Ta, która nazwała ją kiedyś „Tasią”.

— Witaj, Tasiu. Witaj, córeczko — powiedziała nieproszona gościa.
— Idź już, Tamaro — powiedział spokojnie tata.
— Idę, idę… Do zobaczenia, siostrzyczko — rzuciła kobieta i wyszła.

Nastia stała oszołomiona.
— Tato, kto to był?
— Znajoma mamy.
— Ale nazwała ją siostrą.
— Dziewczyny czasem tak mówią… Pewnie tak.

Ale niespokojne spojrzenie mamy i napięta cisza w domu mówiły coś zupełnie innego. Było jasne — to nie była zwykła znajoma. To była część ich tajemnicy.

Po kilku dniach Nastia znów spotkała Tamarę.
— No, witaj, Tasiu — powiedziała kobieta, podchodząc blisko.
— Nie jestem Tasia, jestem Nastia.
— Pamiętasz mnie?
— Nie wiem… Bywała pani u mamy.
— U mamy? Ja jestem twoją mamą, Tasiu… Prawdziwą…

Tamara złapała ją za ręce. Mówiła gorączkowo, urywanie, błagalnie. I Nastia — sama nie wiedząc dlaczego — poszła za nią.

— Proszę, wejdź, córeczko — kobieta zaprowadziła ją do starej izdebki. — Tu mieszkałaś, do drugiego roku życia… Pamiętasz?

Nastię ogarnęła fala wspomnień: brudna podłoga, ogryzione niedopałki, ktoś krzyczy, kopie w drzwi, a ona, malutka, szuka czegoś do jedzenia na podłodze. Ktoś wpycha jej brudne palce do ust… A ona gryzie — aż do krwi. Strach. Łzy. Zimno. Tasia… wtedy nazywała się Tasia.

Wspomnienia przerwał ochrypły głos:
— Tamka, znowu się włóczyłaś? Przyniosłaś forsę?
Do izby wpadł pijany gość z mglistym spojrzeniem.
— A to kto u nas? Dla mnie prezent? — i sięgnął po Nastię.

Dziewczyna gwałtownie otworzyła torbę, wyciągnęła pieniądze:
— Proszę! Tylko nie przychodźcie więcej. Ani do nas, ani do mamy, ani do taty. Wszystko pamiętam. I wy dla mnie — nikim jesteście.

— Tasiu…
— Nazywam się Nastia!

Biegła do domu, dusząc się od płaczu. W domu trzęsła się, dostała gorączki. Mama znalazła ją we łzach.
— Mamo, byłam u niej… Pamiętam… słoninę… brudne palce w ustach… ugryzłam…
— Moja dziewczynko… — matka kołysała ją, jak małe dziecko.

Potem opowiedziała resztę. O tym, jak w domu dziecka były dwie siostry — Tamara i Olga. Razem je adoptowali. Tamara z początku była czuła, ale potem… się zmieniła. Palila, kradła, uciekła, wróciła — w ciąży. Dziecko było od nieznajomego. Rodzice wybaczyli. Olga, wtedy jeszcze studentka, zgodziła się pomóc… i zabrała dziewczynkę do siebie. Tasia stała się Nastią. A Tamarę pozbawili praw, a ona jeszcze żądała pieniędzy za milczenie.

Od tamtej pory Nastia była ich córką — z miłości i na papierze.

Tamara czasem wracała. Płakała. Prosiła o wybaczenie.
— Tasiu, córeczko…
— Jestem Nastia. Wybacz, ciociu Tamaro.

Mama znosiła to cierpliwie.
— To moja siostra. Może ja jestem jej ostatnią nitką do normalnego życia…

Pewnego dnia przyszedł Henio, ten z brudnymi palcami.
— Tamara w szpitalu. Jest jej źle.
Pojechali.
— Wybacz, córeczko — powiedziała już trzeźwa, blada Tamara. — Dziękuję, iż żyjesz. Dziękuję, iż miałam ciebie… choć przez chwilę.

— Wszystko będzie dobrze. Żyj. My cię stąd wyciągniemy.

Ale nie przeżyła.

Później Nastia znów spotkała Henia. Był trzeźwy.
— Złapałem się za głowę. Dzięki niej… wybacz, Tasiu…
— Jestem Nastia.
— Wiesz… Ja nie jestem twoim ojcem, ale wiem, gdzie on jest. Pokażę?

Zaprowadził ją na grób przystojnego mężczyzny. Tam Nastię znalazła starsza kobieta.
— Ty jesteś jego córką?
— Chyba tak…
— Ja jestem twoją babcią…

Od tamtej pory Nastia ma dwa groby. I dwa życia: jedno, od którego uciekła. I drugie, w którym wyrosła.
Odwiedza tych, którzy dali jej życie. Opowiada im o sobie. Obiecuje żyć godnie — i dotrzymuje słowa.

Idź do oryginalnego materiału