— Ty potwór jesteś, mamo! Takim jak ty nie wolno mieć dzieci! — krzyknęła Weronika, nie mogąc powstrzymać łez.
Weronika, młoda dziewczyna z Wrocławia, zawsze marzyowała o dostaniu się na studia w Krakowie. Udało jej się, ale gwałtownie złapała bakcyla imprezowego. Poznała tam Jacka — przystojnego chłopaka z zamożonej rodziny. Jego rodzice wyjechali na rok za granicę, więc Weronika gwałtownie wprowadziła się do niego.
Żyli wystawnie, wydając dobre pieniądze, które Jacek dostawał od rodziców. Kluby, nocne imprezy — początkowo Weronikę to bawiło. Zanim się zorientowała, miała zaległości na uczelni i oblane pierwsze kolokwia. Groziło jej wyrzucenie.
Postanowiła się poprawić, zakopała w książkach. Gdy Jacka odwiedzali znajomi, się zamykała w łazience. Udało jej się poprawić oceny. Starała się też namówić Jacka, by się uspokoił — był na ostatnim roku.
— Daj spokój, Wera. Młodość mamy tylko raz. Kiedy się bawić, jeżeli nie teraz? — śmiał się, machając ręką.
Wstydziła się przyznać matce, iż mieszka z chłopakiem bez ślubu. Kiedy dzwoniła do domu, kłamała, iż wzięli ślub cywilny, a wesele odbędzie się po powrocie rodziców Jacka.
Pewnego dnia na zajęciach zrobiło jej się słabo. Zrozumiała, iż może być w ciąży. Test potwierdził najgorsze.
Jacek się wściekł i namawiał ją na aborcję. Pierwszy raz się tak pokłócili, iż choćby na dwa dni zniknW końcu Weronika urodziła synka, a Jacek, choć przez cały czas nie był gotowy na ojcostwo, czasem ich odwiedzał, ale to dopiero spotkanie z starą sąsiadką, panią Ireną, nauczyło ją, iż prawdziwa rodzina to nie zawsze ci, którzy są z nami z krwi.