Kartka ze szkoły zmroziła mi krew w żyłach. Traktują uczniów jak kryminalistów

mamadu.pl 8 miesięcy temu
Zdjęcie: Korzystanie z toalety w szkole powinno być dla uczniów swobodne. fot. RDNE Stock project/Pexels


Zasady dotyczące korzystania ze szkolnych toalet często są kuriozalne i zamiast zapobiegać wandalizmowi, to naruszają prawa uczniów do intymności. Napisała do nas czytelniczka, u której dziecka w szkole wymaga się podpisania regulaminu korzystania z toalet. Dokument zawiera szokujące nakazy.


Regulamin wychodzenia do toalety


"Jestem mamą ucznia 6 klasy szkoły podstawowej, który lada dzień skończy 12 lat. On i jego rówieśnicy to już duże dzieci, nastolatki adekwatnie, które w wielu kwestiach są już całkowicie samodzielne. Dlaczego o tym piszę? Bo po powrocie syna do szkoły po przerwie świątecznej otrzymałam z placówki pewien dokument, który ma chyba na celu wmówienie mi, iż moje dziecko jest niepoważne i niesamodzielne" – rozpoczyna swój list nasza czytelniczka, Bożena.

"Bartek wrócił we wtorek ze szkoły i przyniósł ze sobą dokument, na którym mają podpisać się obydwoje rodzice oraz uczeń. Okazało się, iż to pewnego rodzaju regulamin dotyczący korzystania ze szkolnych toalet. Nie chodzi jednak o samą czynność korzystania i jakieś regulacje tego, by dzieci ich nie niszczyły itp. Chodzi o korzystanie z łazienek przez uczniów w czasie trwania lekcji".

A co, jeżeli zdarzy się coś nieoczekiwanego?


Mama 12-latka jest oburzona tym, co zawierał regulamin: "Nie wiem, co się tam musiało dziać w toaletach podczas lekcji. Czy może doszło do jakichś aktów wandalizmu, a może starsi uczniowie popalali w toaletach? Nie wiem, ale zamierzam się tego dowiedzieć, bo wybieram się na spotkanie z dyrektorką szkoły. Pismo zawiera bowiem zasady korzystania przez uczniów z toalet w czasie lekcji i zakłada totalną inwigilację dzieci i naruszanie ich prawa do intymności.

W regulaminie jest m.in. mowa o tym, iż uczeń przede wszystkim powinien kontrolować swoje potrzeby fizjologiczne i korzystać z toalety na przerwach. Dalej jest o tym, iż w sytuacjach wyjątkowych może zrobić to na lekcji, ale musi zgłosić to nauczycielowi, zapytać o zgodę, zostawić w klasie telefon i wrócić na zajęcia w przeciągu 5 minut. Czy tylko dla mnie brzmi to skandalicznie?".

Naruszenie prawa do intymności


"A jeżeli – mówiąc wprost – ktoś będzie miał biegunkę i będzie musiał w tej toalecie spędzić więcej czasu? A co jeżeli wydarzy się coś złego, a uczeń nie będzie miał telefonu, żeby z kimś się skontaktować z łazienki? Nie mówiąc już o tym, iż proszenie o pozwolenie na skorzystanie z toalety brzmi jak odzieranie dziecka z podstawowego poczucia intymności.

Powiedziałam synowi, iż nie podpiszę mu tej kartki, bo nie zgadzam się na zawarte w regulaminie zapisy. Zamierzam z tą sprawą iść do szkoły i porozmawiać z kimś odpowiedzialnym za ustalenie takich zasad. Nie uważam, iż 12-letnim dzieciom jest niezbędna taka kontrola. To nie są przestępcy, którzy podczas wyjścia do toalety podłożą bombę albo kogoś zabiją, a taki regulamin narusza ich osobiste prawa" – kończy swój list wzburzona czytelniczka.

Idź do oryginalnego materiału