Kasia już drugą godzinę siedziała w kolejce do baby Zofii. Ta znachorka była ostatnią nadzieją dla młodej kobiety. Od kilku lat Kasia bezskutecznie próbowała zajść w ciążę. Nie wiem, co pani powiedzieć Wyniki świetne, żadnych patologii nie widzę rozłożyła ręce lekarz. Ale przecież musi być jakieś wytłumaczenie! Skoro jestem zdrowa, dlaczego nie mogę mieć dziecka? nie rozumiała dziewczyna. Nie wiem. Medycyna tu nie pomoże. Może do kościoła się pani pomodlić? szepcznął lekarz.
Kasia i Marek byli małżeństwem od pięciu lat. Mieli wszystko: stabilną sytuację finansową, własne mieszkanie, miłość i zrozumienie. Brakowało tylko jednego dziecięcego śmiechu w przestronnym, nowoczesnym domu.
Kasia od dawna podejrzewała, iż ona i mąż są pod jakąś klątwą, a po wizycie u ginekologa utwierdziła się w tym przekonaniu. Kościół to dobrze, ale w twoim przypadku tylko znachorka pomoże! poradziła koleżanka, podsuwając jej adres. Jedź, nie ma co zwlekać. Im szybciej, tym lepiej!
W końcu przyszła kolej Kasi. Niepewnie przekroczyła próg niskiego domku. Ujrzała przed sobą drobną, sympatyczną staruszkę w białej chuście i kwiecistej spódnicy. Kasia się uśmiechnęła. Nigdy wcześniej nie była u takiej osoby i wyobrażała sobie, iż znachorka będzie przerażająca przynajmniej z kłami i czarnym kotem na ramieniu.
Witaj, córeczko! Siadaj tu, przy ikonie powiedziała łagodnym głosem.
Proszę pani, mam taki problem nie wytrzymała, rozpłakała się.
Wszystko wiem, kochanie. I pomogę, jak tylko potrafię odparła spokojnie baba Zofia.
Kasia posłusznie się usadowiła na miękkim krześle obok dużej ikony Matki Boskiej. Staruszka zaczęła odmawiać modlitwę i wodzić świecą wokół kobiety. Cały rytuał trwał około dwudziestu minut. Potem baba Zofia usiadła naprzeciw Kasi i wzięła ją za rękę.
Nie urodzisz. Trzeba odkupić klątwę, która od dzieciństwa na tobie wisi oznajmiła spokojnie.
Jaką klątwę? Kto miałby mnie przeklinać? Nigdy nie zrobiłam nikomu krzywdy
Ty nie. Ale twoja matka wzięła na duszę ciężki grzech, a ty teraz za niego płacisz wyjaśniła znachorka.
Ale to niesprawiedliwe! Mojej matki już dawno nie ma, dlaczego ja mam cierpi






