Kiedy byłam potrzebna, słyszałam: „Mamo, kiedy przyjdziesz?”, a teraz: „Dlaczego wtrącasz się w nasze życie?”

newsempire24.com 4 godzin temu

Jest mi przykro. Kiedy byłam potrzebna, moja synowa była dla mnie miła i wdzięczna. Często do mnie dzwoniła: „Mamo, kiedy przyjdziesz?”. Ale teraz, gdy już nie jestem potrzebna, słyszę zupełnie inne słowa: „Dlaczego wtrącasz się w nasze życie?”.

Mój syn Krzysztof ożenił się osiem lat temu. Na ślubie razem z mężem podarowaliśmy jemu i jego żonie mieszkanie. Było to mieszkanie mojej mamy, które wyremontowaliśmy i umeblowaliśmy. Na początku moje relacje z synową były dobre.

Szanujemy się wzajemnie, składamy sobie życzenia z okazji świąt i wręczamy prezenty. Starałam się nie wtrącać w życie młodej rodziny, bo i ja, i mój mąż wciąż wtedy pracowaliśmy.

Poza tym pamiętam moją własną teściową, która bez przerwy wtrącała się w moje życie. Nie chciałam być taka jak ona. Nie czułam potrzeby, by uczyć synową prowadzenia domu — życie samo ją tego nauczy, a dzisiaj odpowiedzi na wszystkie pytania można znaleźć w internecie. jeżeli mój syn z nią mieszka, to znaczy, iż mu to odpowiada.

Mniej więcej rok po ich ślubie dowiedzieliśmy się, iż niedługo zostaniemy dziadkami. To była radosna nowina! Obiecałam, iż zawsze będą mogli liczyć na moją pomoc. Synowa była mi za to wdzięczna.

Już od pierwszych dni młoda mama potrzebowała wsparcia. Jej własna mama, która mieszkała daleko, nie mogła przyjechać z powodu pracy, więc po wyjściu ze szpitala adekwatnie zamieszkałam u nich, wracając do siebie tylko na noc.

Synowa bała się choćby podejść do dziecka:

— Jest taki malutki, co jeżeli niechcący zrobię mu krzywdę? — płakała.

Musiałam nauczyć jej wielu rzeczy, a czasem robiłam wszystko sama. Przez pierwsze pięć miesięcy tylko ja kąpałam wnuka, podczas gdy synowa stała obok i patrzyła. Byłam dostępna przez całą dobę. Mogła zadzwonić choćby w środku nocy, jeżeli dziecko płakało albo wydawało jej się, iż coś jest nie tak.

Choć było mi ciężko — lata już dawały o sobie znać — cierpliwie tłumaczyłam, pokazywałam i wspierałam ją. Stopniowo synowa nauczyła się wielu rzeczy i zaczęła radzić sobie sama. Jednak przez cały czas często dzwoniła i pytała: „Mamo, kiedy przyjdziesz?”.

Kiedy wnuk poszedł do przedszkola, zgodziłam się opiekować nim za każdym razem, kiedy chorował. Młodemu małżeństwu zależało na pracy i zarabianiu pieniędzy. Szyłam mu stroje na występy, nagrywałam jego występy, żeby pokazać je rodzicom, i chodziłam z nim do lekarza.

Mogę powiedzieć, iż to ja w dużej mierze wychowałam mojego wnuka. Zawsze byłam przy nim, gotowa pomóc. Trzy lata temu zmarł mój mąż, a wnuk był jedyną radością, która uchroniła mnie przed popadnięciem w głęboką rozpacz.

Krzysztof zapewniał mnie, iż zawsze jestem mile widziana w jego domu. To mnie uspokajało. Jednak wszystko się zmieniło, kiedy wnuk poszedł do szkoły. Matka synowej przeprowadziła się bliżej nich i moja pomoc okazała się zbędna.

Później to ja zaczęłam potrzebować pomocy. Zepsuł się kran, mój telefon zaczął się przegrzewać i wyłączać. Dzwoniłam do syna albo do synowej, licząc na ich wsparcie.

Jednak Krzysztof był pochłonięty pracą — odkładali pieniądze na wkład własny do większego, trzypokojowego mieszkania. Kiedy do niego dzwoniłam, obiecywał przyjechać w weekend, ale nigdy nie miał czasu. Synowa była poirytowana:

— Dlaczego wciąż nas niepokoisz? jeżeli zepsuł się kran, zadzwoń po hydraulika, a jeżeli telefon się przegrzewa, oddaj go do serwisu. Czemu dzwonisz do nas? I tak mamy mało czasu dla siebie, a ty wtrącasz się w nasze życie!

To mnie bardzo zabolało. Kiedy ona potrzebowała pomocy, byłam gotowa przyjść choćby w środku nocy. A teraz każą mi wezwać hydraulika i oddać telefon do naprawy.

Prawie wcale nie widuję wnuka. Teraz opiekuje się nim matka synowej, a Krzysztof, jak się wydaje, zupełnie o mnie zapomniał.

Postanowiłam dłużej się nie narzucać. jeżeli o mnie pamiętają — dobrze, jeżeli nie — cóż, taki mój los. Nie żałuję, iż pomagałam synowej i wnukowi. choćby gdybym mogła cofnąć czas, postąpiłabym tak samo. Niech to zostanie na ich sumieniu. Nie zamierzam się im narzucać.

Idź do oryginalnego materiału