Kiedy córka ukończyła szkołę, uciekłam od męża.

newsempire24.com 1 dzień temu

Gdy tylko córka skończyła szkołę, uciekłam od męża.

— Bezwstydnica!
— Biedny człowiek, jak mogła!
— Córkę ze sobą zabrała, wężowa!

Wszyscy we wsi Sosnowa żałowali porzuconego Piotra. Krewni, sąsiedzi, przyjaciele – każdy uważał, iż jego żona żyła jak za kamiennym murem, ale podstępnie uciekła, czekając, aż córka skończy liceum. Biedny mężczyzna w wieku 55 lat został sam, opuszczony przez wszystkich! Tak mówili ludzie, ale nikt nie znał prawdy. Za tą historią kryły się lata bólu, zdrady i walki o przetrwanie.

Jadwiga wyszła za Piotra z wielkiej miłości. Był od niej starszy o piętnaście lat, ale dla niej porzucił pierwszą żonę i syna, rezygnując z części majątku. Na początku małżeństwa Piotr wydawał się idealny: troskliwy, silny, gotowy na wszystko dla ukochanej. ale po narodzinach córki Ewy wszystko się zmieniło. Jadwiga, pochłonięta opieką nad dzieckiem, nie od razu zauważyła, jak mąż się oddala. Zrzucił na nią wszystkie obowiązki domowe, a niedługo przestał przynosić pieniądze do domu.

Gdy Ewa poszła do przedszkola, Jadwiga wróciła do pracy, by utrzymać rodzinę. Piotr, zamiast pomagać, zamienił ich mieszkanie w Wąbrzeźnie w melinę. Sprowadzał kolegów, urządzał pijackie imprezy, gdy ona harowała. Już myślała o rozwodzie, ale los zadał nowy cios. Jeden z kumpli Piotra zasnął z papierosem, i ich mieszkanie spłonęło doszczętnie.

Na szczęście ogień nie objął sąsiadów, ale Jadwiga straciła wszystko: dom, rzeczy, poczucie bezpieczeństwa. Tamtego dnia stała wśród zgliszczy z małą Ewą na rękach, nie wiedząc, gdzie pójść. Chciała rzucić wszystko i uciec, ale dla córki powstrzymała się. Pożyczyła pieniądze od sąsiadki i wynajęła pokój w hotelu. O mężu się nie martwiła – wiedziała, iż sobie poradzi.

Następnego dnia Piotr ją odnalazł. Z uśmieszkiem oznajmił, iż „rozwiązał problem”: przeprowadzą się do jego matki do wsi Sosnowa. Jadwidze ten plan jawił się jako koszmar. Musiałaby rzucić pracę, zabrać Ewę z przedszkola, zaczynać od zera. Ale wyboru nie miała: bez dachu nad głową, bez grosza, z dzieckiem na ręku, zgodziła się. Łzy dławiły ją, ale zacisnęła zęby, mając nadzieję, iż na wsi Piotr się zmieni, weźmie się w garść, przestanie pić. Jakże się myliła.

Na wsi było tylko gorzej. Teściowa, dobra, ale ślepo kochająca syna, nie śmiała mu choćby słowem zrobić wyrzutu. Piotr pił jeszcze więcej, znikał z kumplami, a Jadwiga ciągnęła wszystko sama. Brała się za każdą dodatkową pracę: szyła, sprzątała, handlowała na targu, oszczędzała każdy grosz. Spalone mieszkanie sprzedali za bezcen, a cała suma poszła na dokumenty, ubrania i potrzeby codzienne. Jadwiga znosiła upokorzenia, milczała, ale w duszy żyła jedną myślą: przeczekać, aż Ewa skończy szkołę, i uciec.

Lata na wsi były piekłem. Piotr nie pracował, żył na koszt matki i żony, a Jadwiga czuła się jak więzieJadwiga w końcu odważyła się powiedzieć “dość” i wyruszyła w nieznane, wiedząc, iż tylko od niej zależy, jak potoczy się ich nowe życie z Ewą.

Idź do oryginalnego materiału