– Jak to jest, iż dopóki mój syn dobrze zarabiał, to był potrzebny wszystkim – i żonie, i własnemu dziecku! – żali się wszystkim emerytka Olga Iwanowna. – Kupił im mieszkanie, porządne, urządził je. A teraz, kiedy już z niego nic nie można wycisnąć, Irena od razu powiedziała, żeby się wyniósł. „Idź – mówi – do swojej matki”. Ech…
Daniel, syn Olgi Iwanowny, niestety zapałał miłością do kieliszka.
– I to się zaczęło jeszcze, gdy mieszkał z Ireną – opowiada matka. – Wyszła za porządnego chłopa, ale z czasem wszystko się zmieniło.
Sprawiedliwie trzeba przyznać, iż nie od razu po ślubie. Początkowo wszystko było w porządku. Irena przez długi czas przymykała oko na codzienne wypady męża z kolegami, wracał wesoły, często niezadowolony, a nazajutrz wszystko od nowa.
Niby Irena to dobra, mądra kobieta, wszystko rozumiała – i mimo wszystko ciągle miała nadzieję, iż w końcu się opamięta i ich rodzina będzie funkcjonować normalnie. Nikomu się nie skarżyła, nie chciała, żeby ludzie wiedzieli, wstydziła się, a na wiele rzeczy po prostu przymykała oczy.
Tymczasem Daniel staczał się coraz bardziej i nie przejmował się prośbami żony.
Kilka miesięcy temu Irena nagle podjęła decyzję, na którą wcześniej nie miała odwagi – po kolejnej awanturze spakowała jego rzeczy i wystawiła za drzwi.
Teraz mieszka sama i dziwi się – czemu wcześniej tego nie zrobiła?
W domu jest czysto, cicho, spokojnie, nie ma żadnych konfliktów. Ma czas i chęci, by gotować, czytać, haftować, zapraszać znajomych, bez obawy, iż wróci mąż i nie będzie mogła nikomu spojrzeć w oczy.
Zrobiła nową fryzurę, kupiła sobie nowe ubrania, wygląda młodziej o dziesięć lat. Jest zupełnie inną osobą – uśmiechniętą, serdeczną, otwartą.
Żadnych minusów w życiu bez męża nie widzi – same plusy.
Daniel tymczasem wrócił do matki, gdzie również nikt go specjalnie nie oczekiwał.
Matka Daniela mieszka w dwupokojowym mieszkaniu z córką, czyli siostrą Daniela, jej mężem i małym dzieckiem. I tak już ciasno, a teraz jeszcze Daniel się dołączył, z jego problemami i zamiłowaniem do kieliszka. Rodzina uważa, iż to przelało czarę goryczy.
Olga Iwanowna i szwagierka zaczęły wydzwaniać do Ireny: „To twój mąż, ty go bierz z powrotem! Jak przynosił pieniądze i kupił mieszkanie – był dobry, a teraz do matki? To u ciebie był zameldowany, u ciebie mieszkał, to do ciebie powinien wrócić”.
Prawda jest taka, iż Daniel nie ma gdzie się podziać. Rozdzielenie tej jednej kawalerki, w której mieszkali, jest niemożliwe.
Teoretycznie Irena mogłaby wykupić jego część, ale wiadomo – on te pieniądze i tak przepuści, a potem co?
Daniel obiecuje, iż się opamiętał, iż teraz wszystko będzie inaczej, iż dla dziecka się postara, znajdzie porządną pracę, będzie rodzinny, rzuci zły nałóg.
Ale Irena już wiele razy tego słuchała i przestała wierzyć.
Mimo wszystko wyrzucić człowieka na bruk, bez dachu nad głową, bez pracy – też niełatwo. Nie jest przecież obcy. Tyle lat byli rodziną.
Zaufać jeszcze raz? Przyjąć go z powrotem? Czy lepiej się teraz rozwieść, póki ma jeszcze siłę?