Kiedy mój były choćby na mnie nie spojrzał, ucieszyłam się – jego żona to prawdziwa piękność

przytulnosc.pl 4 dni temu

Tę historię opowiedziała nam Aleksandra. Zapisaliśmy ją z jej słów i publikujemy za jej zgodą.

„Byłam z Danielem przez ponad dwa lata, ale on wciąż nie potrafił zdobyć się na oświadczyny. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam mu wprost, iż marzę o ślubie. Miałam wtedy 22 lata, a moja młodsza siostra była już mężatką i spodziewała się dziecka.

A ja wciąż byłam panną. Daniel był zaskoczony moim pragnieniem i powiedział: „Na ten moment nie jestem gotowy na małżeństwo. Chcę się oświadczyć, ale dopóki nie będę miał własnego mieszkania, nie zamierzam tego robić. Gdzie mielibyśmy mieszkać? U moich rodziców? Mieszkają z nimi jeszcze moi młodsi bracia. Do Twoich rodziców się nie przeprowadzę, bo mężczyzna nie powinien mieszkać u teściów. Wynajmowanie mieszkania to głupota – lepiej odkładać pieniądze na własny dom. Mam już na kawalerkę, ale marzę o czymś większym.”

Złość mną zawładnęła i powiedziałam mu, żeby dalej odkładał pieniądze, bo ja nie zamierzam czekać.

Pokłóciliśmy się. Daniel próbował się ze mną skontaktować, ale nie odbierałam. Kiedy przychodził, mama mówiła mu, iż nie ma mnie w domu.

Po jakimś czasie spotkałam mojego dawnego kolegę ze szkoły, Adama. Był we mnie zakochany od liceum. Nasza znajomość gwałtownie przerodziła się w romans, a po dwóch tygodniach oświadczył mi się. Nie czułam do niego żadnych głębszych uczuć, ale przyjęłam oświadczyny, żeby zrobić na złość Danielowi.

Daniel przyszedł do urzędu stanu cywilnego, żeby nam pogratulować. Podarował mi bukiet białych róż i życzył szczęścia, po czym odwrócił się i odszedł. Nie było już odwrotu – małżeństwo zostało zawarte.

Ślub był huczny, Adam promieniał ze szczęścia, a mnie chciało się płakać.

Na początku mieszkaliśmy u moich rodziców, ale Adam nie potrafił się z nimi dogadać. Moim rodzicom nie podobało się, iż całe dnie spędzał przed komputerem, grając. Uważał, iż skoro to nie jego mieszkanie, to nie musi się angażować w domowe obowiązki. Nie chciałam mieszkać z jego rodzicami, którzy często zaglądali do kieliszka, więc wynajęliśmy mieszkanie.

Brakowało nam pieniędzy. Zaczęłam pracować na dwa etaty, a Adam wciąż grał. Na moje prośby o pomoc odpowiadał, iż ciężko pracuje i nie zamierza zajmować się domem. Skoro mam siłę pracować wieczorami, to znaczy, iż nie jestem aż tak zmęczona.

Nie podobało mi się to, ale nie miałam wyjścia. W milczeniu dźwigałam na swoich barkach dom, pracę i dodatkowe obowiązki. Adam nie czuł potrzeby, by mi pomagać.

Wkrótce dowiedziałam się, iż jestem w ciąży. Adam początkowo się ucieszył, ale gwałtownie wrócił do swoich nawyków. Coraz częściej pił i robił to niemal do dnia porodu. Pewnego razu, będąc pijany, niechcący mnie popchnął i upadłam. Nie zwrócił na to uwagi, po prostu poszedł spać, a ja musiałam sama wezwać karetkę.

Na szczęście urodziłam zdrową córkę, ale po tym incydencie lekarze powiedzieli, iż kolejnych dzieci już mieć nie będę. Po wyjściu ze szpitala moi rodzice zabrali mnie do siebie i zabronili wracać do Adama. On nie przejął się naszym odejściem – miał już nową „pasję”.

Mama pomagała mi w opiece nad córką, więc gdy miała sześć miesięcy, wróciłam do pracy.

Pewnego dnia, gdy moja córka miała pięć lat, spacerowałyśmy w parku. I wtedy zobaczyłam Daniela. Wciąż wydawał mi się tak bliski, ale teraz należał do kogoś innego. Spacerował z żoną i córeczką. Trzymali ją za ręce, śmiali się i rozmawiali. Jego żona była piękna i zadbana, a ja wyglądałam na zmęczoną samotną matkę, która nie pamiętała, kiedy ostatnio była u fryzjera.

Nie mam kogo winić za to, co się stało – sama wybrałam taką drogę i zniszczyłam swoje szczęście. Gdybym tylko mogła cofnąć czas…”

Idź do oryginalnego materiału