Kobieca opowieść

polregion.pl 4 godzin temu

Kobieca Historia

Teresę i Wojciecha uważano za idealną parę. Oboje urodziwi, sukcesywni, z pieniędzmi, tylko dzieci nie mieli. Lekarze rozkładali ręce, stawiając niepocieszającą diagnozę.

Lecz oni nie tracili nadziei. Chodzili do kościoła, modlili się, jak mogli, jeździli po świętych miejscach. Do kogo tylko się nie zwracali. Gdy usłyszeli, iż w jakiejś wiosce jest stara znachorka, zaraz jechali do niej. Jedna powiedziała, iż dziecko będzie, choćby nie jedno, ale przez ból i straty. Wiele wtedy mówiła. Teresa tak się ucieszyła, iż słuchała jednym uchem, nic nie zapamiętała, poza tym, iż trzeba wierzyć.

Żyliby dla siebie, podróżowali, pieniędzy mają pełno, a oni tragedię urządzają. Dzieci niewdzięczne, wyrosną, szklanki wody na starość nie podadzą szeptano za jej plecami.

Stara już, sama pewnie ma bukiet chorób, a tu jeszcze dzieci chce. O wnukach czas pomyśleć A skąd wnuki, skoro dzieci nie ma?

Teresa pewnego razu powiedziała Wojciechowi, iż go nie trzyma, niech znajdzie sobie młodszą, która urodzi mu dziecko, i to nie jedno. Spojrzał na nią w taki sposób, iż pożałowała swoich słów i więcej tematu nie poruszała.

Tak żyli. Wszystko było praca, mieszkanie, pieniądze, ale okazało się, iż do szczęścia to za mało. Teresa wiedziała, iż byłaby najlepszą matką na świecie. Wyobrazała sobie, jak kołysze na rękach malutkiego człowieczka, podobnego do nich obojga, jak stawia pierwsze kroki, idzie do szkoły Czasem sama się przekonywała: Ludzie żyją bez dzieci. Widocznie taki los. Bóg nie daje dziecka, znaczy, nie zasłużyłam. I szukała w sobie wad, za które mogła być ukarana.

Może modlitwy pomogły, może zlitował się nad nimi Wszechmogący, za cierpliwość i wiarę ich wynagrodził. Pewnego dnia stało się to cudowne zdarzenie, w które tak wierzyli.

Teresa już nie śledziła dni. Gdy rano poczuła mdłości, pomyślała, iż coś nieświeżego zjadła poprzedniego wieczoru. Ale mdłości powtórzyły się i następnego ranka. Potem gotowała zupę i od zapachu mięsia zrobiło jej się niedobrze. A może Nie, przecież to niemożliwe! Mimo to kupiła w aptece dwa różne testy.

Jak często pragniemy cudu, a gdy go widzimy, wątpimy i nie wierzymy własnym oczom. Teresa też nie od razu uwierzyła, gdy zobaczyła dwie upragnione kreski. Ledwo doczekała się powrotu Wojciecha z pracy, by podzielić się radością.

Jestem w ciąży wyrzuciła z siebie, zanim zdążył zamknąć drzwi, i podała mu test.

Zbliżyli się do siebie, objęli i stali tak długo, aż łzy szczęścia wyschły na policzkach.

Wojciech nie pozwalał jej dźwigać ciężarów, choćby do sklepu zabraniał iść bez nim, by nie nosiła zakupów. Co chwilę pytał, jak się czuje.

Przestań się nade mną trząść. Kobiety starsze ode mnie rodzą dąsała się Teresa.

Inne kobiety mnie nie obchodzą, mam tylko ciebie. Nie chcę, by coś się wam stało mówił, całując żonę. A poza tym, miło mi się wami opiekować.

Gdy brzuch stał się widoczny, sąsiedzi i współpracownicy nie pozostawili tego bez komentarza. Jedni szczerze się cieszyli, inni nie kryli negatywnych opinii.

Co, jednak in vitro zrobiliście?..

Nie urodzi, albo urodzi kalekę szepnęła jedna sąsiadka drugiej na ławce pod blokiem.
Teresa usłyszała i gwałtownie odeszła od życzliwych. Szła, gładząc brzuch i szeptała:

Nie słuchaj nikogo. Będziesz najpiękniejsza i najmądrzejsza. Wiedziała już, iż będzie córeczka.

Wcześniej Teresa omijała dziecięce działy w sklepach, teraz śmiało wchodziła i wybierała najpiękniejsze ubranka. W domu rozwijała je i przyglądała się, wyobrażając sobie w nich swoją dziewczynkę. Przytulała malutkie ciuszki do twarzy. Pachniały nowością, ale to przecież były rzeczy jej córeczki.

Gdy nadszedł czas porodu, umówili się w najlepszej klinice na cesarskie cięcie, bojąc się niespodzianek. Zbyt długo czekali, by ryzykować. Dziewczynka urodziła się zdrowa. Nie było dnia, by nie dziękowali komuś z góry za dane im szczęście.

Teresa nie miała pokarmu, kupowali najdroższe mleko. Oboje mogli godzinami patrzeć, jak śpi. Potem były pierwsze ząbki, pierwsze słowa, pierwsze kroki. Wojciech zaproponował, by po urlopie macierzyńskim nie wracała do pracy. Dobrze zarabiał, niech siedzi z dzieckiem w domu.

Żadnych przedszkoli, od innych dzieci chorób się nabawi.

Córka stała się sensem życia Teresy, z euforią zajmowała się nią w domu. Asia rosła w miłości, piękna i grzeczna, nie sprawiała problemów.

Do szczęścia gwałtownie się przyzwyczajasz, przestajesz je zauważać.
Asia już chodziła do szkoły. Pewnego wieczoru odrabiała lekcje, Wojciech czytał gazetę, a Teresa przygotowywała kolację. Zostało tylko pokroić warzywa do sałatki, gdy przypomniała sobie, iż zapomniała kupić majonez.

Wojtku, skoczę do sklepu powiedziała.

Mhm mruknął, nie odrywając oczu od gazety.

Gdy wróciła, zabrała się za sałatkę. Dopiero gdy poszła wołać Asię, zobaczyła, iż jej nie ma.

Wojtku, a gdzie Asia?

Do Kasi poszła na chwilę.

Dawno?

Zaraz po twoim wyjściu.

Teresa spojrzała na zegarek wpół do siódmej. Mówią, iż w takich chwilach matka czuje niepokój, przeczucie nieszczęścia. Ale Teresa nic nie poczuła, była spokojna. Koleżanka Kasia mieszkała w sąsiednim bloku. Po co się martwić? W każdej chwili może po nią pójść.

Nie czekali na Asię, zjedli kolację. Potem Teresa zadzwoniła do domu Kasi. Odebrała jej mama.

Dzień, mówi mama Asi. Już czas do domu powiedziała Teresa.

Ale jej tu nie ma. Myślałyśmy, iż nie puściliście jej do nas. Co się stało?

Jak to nie ma? krzyknęła Teresa, wypuszczając słuchawkę z ręki.
Wojciech zerwał się z fotela.

Co się dzieje?

Asia nie była u Kasi powiedziała, sztywniejąc.

Szybko się ubrali i wybiegli na ulicę. Jesienią wcześnie się ściemnia

Idź do oryginalnego materiału