REKLAMA
"Obowiązujące przepisy prawa zapewniają uczniom możliwość pozostawienia w szkole części podręczników i przyborów szkolnych. Wymóg ten został nałożony na dyrektora szkoły w 2009 roku w zapisie § 4a do rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (Dz. U. z 2003 r. Nr 6, poz. 69, z późn. zm.). Organy prowadzące szkoły rozwiązują to w różny sposób, część szkół kupuje uczniom szafki, cześć organizuje miejsce, w którym uczniowie mogą zostawić przybory czy podręczniki" - czytamy na stronie gov.pl.
Zobacz wideo
Grzegorz Braun nie chce edukacji zdrowotnej w szkołach
Szafka jako "ekstra dodatek"Sfotografowane ogłoszenie trafiło na facebookową grupę @Umarłe Statuty i gwałtownie wywołało dyskusję. Z relacji rodziców i uczniów wyłania się obraz absurdów. "No to nieźle. U mnie była taka sytuacja, iż zamontowali dość mało szafek i taki 'przeciętny' uczeń nie dostawał dostępu, tylko najlepsi tzn. Ci, co mieli 100 proc. frekwencji, najwyższe średnie i biorą udział w zawodach (sportowcy)" - komentuje pod postem jedna z osób.O komentarz poprosiliśmy też dyrektora szkoły - W III LO, dzięki Radzie Rodziców, od kilku lat funkcjonują szafki szkolne, w ilości stu kilkudziesięciu sztuk, na ogólną liczbę 700 uczniów. Szkoła, i to jest bardzo ważne, ma dostępną dla wszystkich uczniów szatnię, która funkcjonuję w godzinach pracy szkoły (zatrudniamy szatniarza). Opłata za szafkę to kwota 10 zł na miesiąc i pierwszeństwo, ze względu na duże zainteresowanie mają maturzyści (oni płaca za 8 miesięcy - stąd kwota 80 zł). Uczniowie często korzystają z szafki po 2-3 osoby. Pieniądze pozyskane za szafki trafiają do uczniów, np. poprzez druk materiałów, diagnoz, matur próbnych, dofinansowanie do wycieczek, studniówek czy obiadów. Nie jesteśmy, ze względów lokalowych, w stanie zapewnić szafki dla wszystkich naszych uczniów. Jednocześnie zapewniam, iż w szkole istnieje cały szereg działań wspierających młodzież, która ma trudną sytuację materialną - a otrzymanie szafki za darmo jest jedną z form takiej pomocy - mówi dla portalu eDziecko Zbigniew Kościk, dyrektor III LO Zielona Góra. W jednym liceum, do którego uczęszczała Kamila, córka pani Natalii, szafek było tak mało, iż wychowawczyni poleciła uczniom łączyć się w trójki. - Pamiętam, iż dzieci były tym oburzone. Zostało choćby zorganizowane spotkanie z dyrektorką. Koniec końców szkoła dokupiła szafki, fakt były już trochę mniejsze, ale każdy uczeń miał swoje miejsce - mówi dla portalu eDziecko.pl pani Natalia.
Niektórzy rodzice nie widzą w tych płatnościach żadnego problemu. Tłumaczą, iż kwota nie jest wysoka, a szafka oszczędza dzieciom noszenia ciężkich plecaków. Inni jednak podkreślają, iż problem nie leży w cenie, ale w zasadzie. To nie jest żaden "ekstra dodatek", tylko obowiązek szkoły. Gdzie jest sprawiedliwość?Dyrektor szkoły wyjaśnił, iż pieniądze pozyskane z opłat za szafki nie trafiają "do kieszeni" placówki, ale zostaną przeznaczane na potrzeby uczniów. Mimo to, takie praktyki budzą wątpliwości i prowokują pytania o sprawiedliwość w szkołach. Szafki nie powinny być przywilejem dla wybranych ani dodatkowym źródłem dochodu dla placówek. To element podstawowego wyposażenia, który co do zasady przysługuje każdemu uczniowi. Coraz więcej rodziców i uczniów zwraca uwagę, iż pieniądze z podatków i obowiązujące przepisy powinny wystarczyć, aby zapewnić młodym ludziom godne warunki do nauki. W przeciwnym razie szkoła zamiast miejscem równości staje się przestrzenią, w której zaczyna obowiązywać podział na lepszych i gorszych.Co sądzisz o płatnych szafkach w szkole? Masz ochotę podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl