Intencje były dobre, skutki – już niekoniecznie. Tak można w uproszczeniu opisać konsekwencje wprowadzenia ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym i ochronie małoletnich, zwanej potocznie ustawą Kamilka. Jej zapisy miały chronić dzieci przed przestępcami. Ale przy okazji mocno skomplikowały działanie szkół i przedszkoli.
Oświadczenie zamiast zaświadczenia z sądu
Wszystko przez wymóg zdobycia zaświadczeń o niekaralności z Krajowego Rejestru Karnego. Musi je mieć każdy rodzic, który chce wyjechać z dziećmi na wycieczkę lub w jakikolwiek inny sposób pomóc w opiece nad dziećmi w szkole czy przedszkolu.
Autorzy ustawy nie wzięli pod uwagę jednego. Tego, iż niewielu rodziców ma czas i ochotę, by jeździć na szkolne wycieczki czy udzielać się przy organizacji imprez w przedszkolach. jeżeli więc ci nieliczni ochotnicy będą musieli jeszcze iść do sądu i zdobyć zaświadczenie o niekaralności, to może im się całkiem odechcieć.
I tak też się stało. Od początku tego roku szkolnego dyrektorzy wielu szkół i przedszkoli alarmowali, iż nie są w stanie zorganizować żadnej wycieczki czy imprezy. Właśnie dlatego, iż rodzice – dotąd chętni – powiedzieli: "Basta, nie będziemy stać w kolejkach po zaświadczenia z KRK i jeszcze za nie płacić z własnej kieszeni".
Na skargach się nie skończyło. Do MEN od września wpłynęło mnóstwo apeli o nowelizację ustawy i złagodzenie rygorystycznych zapisów. Ci, którzy o to prosili, w końcu się doczekali. We wtorek 10 czerwca rząd przyjął przygotowaną przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowelę.
Co się zmieni? Rodzice nie będą już musieli wystawać w kolejkach, by zdobyć zaświadczenie o niekaralności. Żeby opiekować się dziećmi na wycieczce czy przygotowywać piknik, będą musieli jedynie złożyć u dyrektora szkoły czy przedszkola własnoręcznie napisane oświadczenie, iż nie nie mają zakazu pracy z małoletnimi i nie zostali wpisani do rejestru sprawców przestępstw na tle seksualnym czy innych rejestrów karnych.
Ułatwienia nie tylko dla rodziców
Na nowelizacji przepisów tzw. ustawy Kamilka skorzystają także wolontariusze, którzy prowadzą w szkołach i przedszkolach zajęcia dodatkowe czy studenci zgłaszający się na praktyki do placówek edukacyjnych. Oni co prawda przez cały czas będą musieli zdobyć zaświadczenie o niekaralności, ale już nie będą musieli za nie płacić.
Nowela znosi też absurd, jakim było podwójne sprawdzanie niekaralności. Teraz jest tak, iż jeżeli placówka chce zatrudnić do prowadzenia zajęć trenera z klubu sportowego czy instruktora ze szkoły tańca, to musi wymagać od nich zaświadczenia o niekaralności. I nie ma znaczenia, iż oni już wcześniej złożyli takie zaświadczenie w swoim miejscu pracy i zostali dokładnie sprawdzeni.
Dotyczy to także policjantów, którzy przecież z założenia nie mogą być karani. Stara ustawa Kamilka tego nie uwzględniała, dlatego np. funkcjonariusz drogówki, który miał prowadzić w przedszkolu pogadankę o bezpiecznym jeżdżeniu rowerem, musiał wcześniej przynieść dyrektorowi papier potwierdzający, iż nie jest przestępcą. Teraz nie będzie musiał już tego robić.
Nowelizacja wejdzie w życie pod koniec czerwca. Trochę późno, bo wtedy skończy się już sezon na wycieczki szkolne i inne imprezy wymagające zaangażowania rodziców. Wszyscy ci, którym nadgorliwość polityków skomplikowała życie w mijającym roku szkolnym, odetchną z ulgą dopiero we wrześniu.