Jedno i drugie jest efektem procesu rozwojowego widocznego już od dłuższego czasu. Co więcej, jedno z drugim się łączy. Rzecz w konfucjańskim etosie doskonalenia się, panującym (choć w różnym zakresie i odcieniach) w krajach azjatyckich, ale też w azjatyckiej diasporze w krajach Europy czy Ameryki Północnej, i w systemie nauczania. Dzieci często zaczynają uczyć się gry w wieku 4–5 lat, i to w wielkiej dyscyplinie. To sprawia, iż są w stanie wcześnie opanować stronę techniczną gry do takiego stopnia, żeby w ogóle nie sprawiała problemu. My też znaliśmy przypadki cudownych dzieci, które wykazały talent odpowiednio wcześnie i posłano je na naukę muzyki jeszcze w wieku przedszkolnym. Weźmy choćby wielką Marthę Argerich, którą we wczesnym dzieciństwie jej pierwszy nauczyciel Vincenzo Scaramuzza na podstawie swojej nowatorskiej metody nauczył adekwatnie wszystkiego, jeżeli chodzi o technikę, by później mogła już się zająć tylko muzyką, i przyniosło to, jak wiemy, oszałamiające efekty.
Można by domniemywać, iż z artystami z Azji sprawa jest o tyle trudniejsza, iż kultura europejska jest dla nich egzotyczna. Ale w rzeczywistości jest zupełnie inaczej: to my wciąż postrzegamy ich jako egzotycznych, a dla nich kultura europejska w ogóle taka nie jest, Chopina zaś przyjęto tam już od dawna za swojego.