Jas Rawlinson odwiedziła niedawno najmroczniejsze dzielnice czerwonych latarni w Azji Południowo-Wschodniej. Widziała, jak w przeszklonym pomieszczeniu dziewczyny szykowały się do pracy – nakładały makijaż, przypinały kolorowe włosy… Każdy przechodzień mógł je oglądać i upatrzyć sobie tę, za której towarzystwo zapłaci. Były jak towar na wystawie sklepowej – prezentowane dla seksturystów z całego świata, którzy tłoczyli się na ulicy.
W sobotę wieczorem trójpoziomowy plac w kształcie litery U – miejsce zwane w Bangkoku największym na świecie placem zabaw dla dorosłych – wypełnia się kobietami i dziewczętami, z których część ma nie więcej niż 13 lat. W barach gra muzyka, dziewczyny – niektóre w ciąży – prezentują wdzięki, a do ich skąpych strojów przypięte są numery, żeby klientom łatwiej było określić, o którą im chodzi.