Coraz więcej uczniów rezygnuje z udziału w katechezie, o czym szerzej pisaliśmy w poprzednim artykule. Powodów ku temu jest wiele. Jedni wyznają inną wiarę, drudzy nie chcą siedzieć dodatkowej godziny w szkole, a inni zwyczajnie uważają, iż kościół przekazuje kwestie, z którymi oni nie do końca się zgadzają. Jak się okazje, absurdów w polskich szkołach na katechezach nie brakuje, a o jednym z nich ostatnio pisała Gazeta Wyborcza.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy religia powinna wyjść ze szkół? [SONDA]
Licealiści uczestniczą w religii, choć nie wierzą. Dyrektorka: Mogą się odwrócić plecami
Do kuriozalnej sytuacji doszło w IV LO w Ostrowie Wielkopolskim. Jedna trzecia uczniów, która, choć nie uczęszcza na lekcje religii, wciąż musi przebywać w tej samej sali, w której odbywa się katecheza. Oficjalnie ci uczniowie nie uczestniczą w zajęciach, jednak w rzeczywistości są biernymi uczestnikami, bo prowadzący lekcje opiekują się w tym czasie zarówno uczniami uczęszczającymi na religię, jak i nieuczęszczającymi.
Dyrektorka szkoła wymyśliła, iż przecież "nie trzeba patrzeć na katechetę i go słuchać, a podczas zajęć, można słuchać muzyki, czy odrabiać lekcje".
Co ciekawe, w tej szkole na lekcje religii chodzi 463 (63,4 proc.), nie chodzi aż 280 (36,6 proc.). Trzeba przyznać, iż to dość duża grupa uczniów.
Skandal na religii. Czy to legalne?
Kuriozalną sytuacją w placówce zainteresowała się Dorota Wójcik, prezeska Fundacji "Wolność od religii", która przyznała, iż "zmuszając uczniów do udziału w praktykach religijnych, dyrektorka liceum łamie prawo. Co więcej, uczniowie nie są głusi, słyszą modlitwy, rozmowy kolegów z katechetą, a więc jednocześnie czują się indoktrynowani".
Ich prawa się nie liczą
- przekazała prezeska Fundacji "Wolność od religii" i dodała, iż "zmuszanie uczniów do przebywania w sali, w której odbywa się lekcja religii, może wyczerpywać znamiona przestępstwa zmuszania przemocą do określonego zachowania".
Według organizacji działania szkoły naruszają art. 53 Konstytucji: "Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych". Ten sam artykuł Konstytucji wskazuje, iż to rodzice decydują o religijnym wychowaniu dziecka, a nie nauczyciele czy pracownicy szkoły: "Religia może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób".
Wystarczyłaby zmiana w planie lekcji, ale nauczyciele o tym zapomnieli?
Warto dodać, iż problem by zniknął, gdyby w planie zajęć religia była na pierwszych lub ostatnich godzinach lekcyjnych - wtedy uczniowie nieuczęszczający na religię przychodziliby do szkoły godzinę później albo wychodzili z niej godzinę wcześniej.
Religia i etyka bez oceny. Od przyszłego roku szkolnego kolejne zmiany
Od początku roku szkolnego 2024/2025, zgodnie z nowym rozporządzeniem resortu nauki, oceny z religii i etyki przestaną być uwzględniane w obliczaniu średniej ocen uczniów. Znikną ze świadectw, jednak dalej będą to tylko zajęcia dla chętnych uczniów. Docelowo, od 1 września 2025 roku, MEN chce także ograniczyć liczbę lekcji religii do jednej godziny tygodniowo (Zobacz: Religia znika ze szkół? Prawdziwa rewolucja już w przyszłym roku). - Jestem przywiązana do idei zmniejszenia liczby lekcji religii do jednej godziny w tygodniu, bo szkoła jest od kształcenia, a nie od formacji religijnej - tłumaczy tę decyzję Barbara Nowacka, szefowa resortu edukacji.