Matki nie mają wolnego
Zastanawiam się, czy to tylko ja mam takie odczucia, ale mam dość długich weekendów. Nie, to nie jest żart. Gdy inni planują odpoczynek, wycieczki czy grillowanie, ja czuję tylko rosnący stres. Prawdopodobnie dlatego, iż jestem żona i matką, która wszystko ma na swojej głowie. Długie weekendy to dla mnie czas, kiedy wszystko staje się jeszcze bardziej chaotyczne, a ja zamiast odpoczywać, mam na głowie jeszcze więcej obowiązków.
W majówkę mój mąż już od tygodnia planuje spotkanie ze znajomymi, grilla na świeżym powietrzu, odpoczynek pod chmurką. Tzw. otwarcie sezonu w naszym ogrodzie. I wiecie co? Wcale nie cieszę się na tę wizję. Bo wiem, co to oznacza – znowu będę biegać między kuchnią a ogrodem, podawać jedzenie, pilnować dzieci, bo przecież one nie potrafią same się sobą zająć. Będę służącą na tym grillu, a mąż i znajomi będą sobie odpoczywać przy stole. A gdzie moje prawo do odpoczynku? Gdzie mój czas na nic nierobienie?
Na co dzień i tak jestem w ciągłym biegu. Dzieci, dom, praca – wszystko na mojej głowie. Rano wstaję pierwsza, przygotowuję śniadanie, szykuję dzieci do szkoły, potem praca, zakupy, obiad, pranie, lekcje, kolacje. I tak codziennie. I kiedy przychodzą te długie weekendy, zamiast odetchnąć, czuję się jeszcze bardziej przytłoczona. Bo wtedy nie ma już rytmu dnia, nie ma zwykłego podziału obowiązków. Zamiast mieć chwilę dla siebie, wszystko się rozsypuje. Wszyscy są w domu, nuda, potrzeba rozrywki, a ja mam to ogarnąć. I tak w kółko.
Nie umiemy odpoczywać
Może to dziwne, ale ja naprawdę nie lubię takich dni. Kiedy mąż zapowiada grilla dla znajomych, ja widzę tylko kolejne godziny, które spędzę na robieniu wszystkiego. Wiem, iż nikt nie poczuje tego weekendu tak, jak ja. Dla wszystkich jestem po prostu mamą i żoną, która wszystko ogarnie. Ale kiedy już mam dość, gdy zapytam, czy mogę na chwilę usiąść i odpocząć, to słyszę: "Przecież nic się nie dzieje, po prostu odpocznij". Ale nie potrafię odpuścić, gdy widzę, ile rzeczy jest do zrobienia, których nikt oczywiście nie zrobi, jesli sama się za to nie wezmę.
Dlaczego nikt nie dostrzega, iż ja też potrzebuję czasu dla siebie? Że ja też zasługuję na odpoczynek, a nie tylko na kolejną rundę gotowania, sprzątania i zabawy z dziećmi? Bo tak się składa, iż w te wolne dni ja nie mam wolnego. Moje obowiązki się nie kończą, a kiedy już siadam na chwilę, mam poczucie winy, bo przecież coś jeszcze muszę zrobić. Więc znowu wstaję i robię, bo to do mnie należy.
Zdarza się, iż w majówkę marzę o tym, żeby po prostu poleżeć na kanapie, poczytać książkę albo wypić kawę bez pośpiechu. Ale to tylko marzenie, które nigdy się nie spełnia. Może kiedyś... może w przyszłym roku.