Mama gotowa przyjąć ojca z powrotem po pięciu latach zdrady… a my nie

twojacena.pl 1 dzień temu

Czasami wydaje się, iż moja mama ma nie serce, ale niewyczerpane morze cierpliwości. Pięć lat temu ojciec potraktował ją tak podle, iż do dziś nie mogę o tym mówić spokojnie. A ona? Uśmiecha się i mówi: „Co było, to minęło. Przyszedł, okazał skruchę, przeprosił… Chce wrócić, znów być razem…”

A my z bratem – stanowczo przeciw. Bo pamiętamy wszystko. A zapomnieć o tym – to jak zdradzić samego siebie. Prawie czterdzieści lat byli razem. Przeszli drogę od akademika po duży dom pod Warszawą. Najpierw ciasny pokój, potem kawalerka, dwupokojowe mieszkanie, aż w końcu – luksusowe czteropokojowe, a później dom w Konstancinie. Ojciec lubił żyć na wysokim poziomie. Nowe auta co dwa lata, remonty „jak u ludzi”, markowe sprzęty.

A jeszcze bardziej kochał swoją asystentkę. Dosłownie – regularnie zaglądał pod jej spódnicę. Aż pewnego dnia oznajmiła, iż jest w ciąży. Na aborcję było za późno. Więc ojciec postanowił: „Kocham, idę budować nową rodzinę!” Gdyby po prostu spakował się i wyszedł – to pół biedy. Ale nie. Zaczął dzielić majątek, jakbyśmy byli mu obcy. Zastanawiał się: „Czy przypadkiem nie skrzywdziłem samego siebie?”

Ja wtedy już byłam zamężna, mieszkałam z mężem osobno. Ale brat – żył z mamą. Miał dostać mieszkanie na ślub, ojciec obiecał. Po całym tym skandalu pozostały tylko puste słowa. Mieszkania nie przekazał. Zabrał sobie dom, garaż, auto, a do tego wyniósł z mieszkania wszystko, co uznał za „swoje”. choćby mamę zostawił bez dostępu do konta, tłumacząc, iż pieniądze są teraz potrzebne jego „nowej” rodzinie.

Potem przez kilka miesięcy ojciec przychodził do nas jak do pracy – raz po ulubiony stołek, raz po zestaw kieliszków. Dopiero gdy brat wymienił zamek, to się skończyło. Wtedy zdecydowaliśmy się z mamą na zamianę mieszkania, żeby brat z żoną mieli swoje. Na ślub ojca nie zaprosiliśmy – i nie nalegał. Po jego ucieczce sytuacja finansowa się pogorszyła, ale sobie poradziliśmy.

Mama wróciła do starej pracy – doświadczoną księgową przyjęto z otwartymi ramionami. My z bratem też się podciągnęliśmy, i powoli wszystko się ustabilizowało. A ojcu zaczęło iść gorzej. Zdrowie szwankowało, młoda żona, której tak ufał, wyrzuciła go za drzwi. Tym razem choćby nie dzielił majątku – zostawił jej dom, sobie wziął tylko auto i wynajął pokój w hotelu.

I zaczęło się… Telefony do mamy, rozdzierające rozmowy: „Wy„Wyprosiłam go i zamknęłam drzwi, bo pewnych ran nie da się zagoić słowami.”

Idź do oryginalnego materiału