Mamo, dlaczego nie zaprosiłaś mnie na swoje urodziny?

newsempire24.com 2 tygodni temu

Mamo, dlaczego mnie nie zaprosiłaś na swoje urodziny? Ścisnęła telefon tak mocno, iż palce zbladły. Sam wiesz dobrze matka westchnęła. Jak odeszłaś z rodziny ojciec nie może ci wybaczyć. A Darek no cóż, zawsze stał po stronie Świetlany, która też cię nie szanuje.
Kasia stała przed lustrem, poprawiając cienie na powiekach. Rzadki wieczór bez dzieci koleżanki namówiły ją, by wyszła, odetchnęła. Rozwód jeszcze nie był ostateczny, ale mieszkać z mężem pod jednym dachem nie potrafiła już dłużej.
Samą niszczysz rodzinę mówił ojciec.
Zawsze wszystko komplikujesz wtórował brat.
Od dawna przestała tłumaczyć. Po co? Męska solidarność i tak nie pozwoliła im stanąć po jej stronie.
Ale najboleśniejsze było słyszeć od matki, iż idealnych ludzi nie ma, iż bujasz w obłokach. Nikt nie rozumiał, czemu jest niezadowolona. A więc coś z nią nie tak.
Zadzwonił telefon. W słuchawce rozradowana Gosia:
Gotowa? Taksówka już pod domem!
Tak, wychodzę.
Dzieci już spały babcia zgodziła się z nimi zostać. Tylko nie jej matka ta skrupulatnie karała Kasię za chęć rozwodu, ale teściowa, która zdawała się jedyną osobą w otoczeniu, nie rzucającą na nią klątw.
Na pewno sobie poradzicie? spytała Kasia już w drzwiach. Dzwonić, jeżeli coś. Nie krępujcie się!
Oczywiście, idź już! Kobieta machnęła ręką. To nie niemowlaki. Raz w roku musisz odetchnąć.
Skinęła głową, ale coś ścisnęło ją w środku. Raz w roku. A ona od trzech lat nie była nigdzie poza porankami w przedszkolu i zebraniami rodziców.
Klub był głośny, modny. Kasia choćby się trochę denerwowała dawno nie wychodziła, nie tańczyła, nie czuła się po prostu kobietą, a nie matką, żoną czy nieudacznikiem, który porzucił normalną rodzinę.
Muzyka ogłuszała. Błyski światła, śmiech, obce ciała, zapach piwa i drogich perfum.
No wreszcie! Gosia złapała ją za rękę. Bez ciebie już zaczęliśmy!
Kasia uśmiechnęła się i jednym haustem opróżniła pierwszy kieliszek. Boże, jak dawno
Tańczysz?
Może za chwilę, ja
I wtedy zobaczyła.
Przy dużym stole w centrum sali jej brat Darek, jego żona Świetlana w lśniącej sukience, ojciec z kieliszkiem szampana, ciocia Ludwika, wujek Witek Cała jej rodzina.
Co głos utknął.
Gosia zauważyła jej wzrok, spojrzała tam:
O, patrz, to twoi? Co za zbieg okoliczności!
Zbieg?
I nagle kliknięcie w głowie. Środa. Urodziny matki.
Mamo, twoje urodziny są w środę? pytała w weekend. Zawsze obchodziliśmy w sobotę. W tym roku też tak będzie?
Matka uparcie unikała jej wzroku.
Och, jaka tam sobota, co roku świętować? Tym razem nie wyjdzie, Kasiu, różne sprawy
Sprawy? Tak. Sprawy by zebrać się wszystkim bez Kasi. Świętować. Ona tu niepotrzebna. Ta, co wszystko psuje.
W porządku? Gosia spoważniała.
Powoli cofnęła się.
Ja? Tak muszę wracać.
Co?! Dopiero przyszłaś!
Ale Kasia już szła do wyjścia, serce waliło, w oczach paliły się łzy. Nikt z rodziny jej nie zauważył.
W taksówce wtuliła twarz w szybę i wreszcie pozwoliła sobie płakać. Cicho, bezgłośnie. Nie chcieli jej widzieć. I chyba nigdy nie chcieli.
Taksówka zatrzymała się przed jej domem, ale nie miała ochoty wysiadać. Wszystko w środku płonęło od urazy, wstydu, od tego wiecznego pytania: dlaczego? Co jest ze mną nie tak?
Zanim zatrzasnęła drzwi, telefon zapi

Idź do oryginalnego materiału