Mamo, jesteś potworem! Tacy jak ty nie powinni mieć dzieci.

newsempire24.com 1 dzień temu

**Dziennik, 15 maja 2023**

„Jesteś potworem, mamo! Takie jak ty nie powinny mieć dzieci…”

Miałem córkę, Karolinę. Marzyła o studiach, ale pewnego dnia poszła z koleżankami do klubu i poznał się z Krzysztofem. Warszawiak, przystojniak, rodzice wyjechali na roczne kontrakty za granicę. Zakochała się w nim bez pamięci i niedługo zamieszkała u niego.

Żyli na wysokiej stopie, rodzice przysyłali pieniądze. Codziennie kluby, imprezy w domu. Karolinę początkowo bawiło takie życie. Zanim się obejrzała, narobiła długów i zaległości, zimową sesję oblana. Groziło jej wyrzucenie z uczelni.

Obiecała wziąć się w garść i poprawić oceny. Faktycznie, zakopała się w książkach. Gdy przychodzili znajomi Krzysztofa, zamykała się w łazience. Sesję jakoś zdała. Ale próbowała namówić Krzysztofa, by się ustatkował. Miał ostatni rok, dyplom tuż-tuż.

„Daj spokój, Karola. Żyje się tylko raz. Młodość gwałtownie mija. Kiedy się bawić, jak nie teraz?” – śmiał się beztrosko.

Wstyd było przyznać się matce, iż żyje z chłopakiem bez ślubu. Gdy dzwoniła do domu, kłamała, iż wzięli ślub, a wesele odbędzie się, gdy wrócą rodzice Krzysztofa.

Pewnego dnia źle się poczuła na zajęciach. Zawroty głowy, nudności. Spojrzała w kalendarz i z przerażeniem zrozumiała, iż jest w ciąży. Test potwierdził najgorsze.

Krzysztof namawiał ją na aborcję. Pierwszy raz się tak pokrakowali, iż na dwa dni zniknął. Karolina płakała, czekała. Wrócił, ale nie sam – z pijaną blondynką, która ledwo stała. Karolina, wykończona nerwami, wrzasnęła na niego, próbując wyrzucić tamtą.

„Ona nie wyjdzie. Nie lubisz? To wynoś się, hysterico!” – krzyknął i uderzył ją.

Wyszła w pośpiechu, dotarła pieszo do akademika. Z opuchniętą twarzą, rozmazanym makijażem. Wpuściła ją współczująca portierka.

Nazajesz Krzysztof przyszedł, błagał o przebaczenie, obiecywał, iż to się nie powtórzy. Karolina uwierzyła. Dla dziecka.

Jakoś skończyła pierwszy rok. Bała się wracać do domu. Co powie matka? Ale w Warszawie też nie było lepiej. Niedługo mieli wrócić rodzice Krzysztofa, a ona z brzuchem i wyglądem ruin.

Gdy wrócili, ojciec Krzysztofa od razu zaczął: „Zrozum, dziewczyno, on nie nadaje się na ojca. Proponuję ci pieniądze. Wracaj do swojego miasta.”

Karolina odmówiła, choć później żałowała. Spakowała się i pojechała do matki.

Ta, zobaczywszy ją z brzuchem w progu, od razu zrozumiała.

„Gdzie twój mąż? Myślałam, iż wyszłaś za tego warszawiaka? A teraz wracasz z bachorem? Jego pieniądze chociaż wzięłaś?” – syknęła, nie wpuszczając jej dalej niż przedpokój.

„Nie potrzebuję jego pieniędzy.”

„To po co do mnie? Ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. Myślałam, iż córka złapała Pana Boga za nogi, a tu masz – z problemem na karku. Mnie też nie będzie łatwo. Znalazłam sobie faceta, młodego. Nie chcę, żeby się na ciebie gapił.”

„Mamo, dokąd mam iść? Zaraz rodzić…” – szepnęła, powstrzymując łzy.

„Nie mój problem. Niech się tym zajmie ten, co cię w ciążę wpędził.”

Matka była nieugięta. Żadnego współczucia. Wzięła torbę i wyszła. Usiadła na ławce, płakała. Myślała choćby o rzuceniu się pod samochód, ale dziecko w brzuchu kopnęło. Nie mogła.

„Karolina?” – przed nią stanęła dziewczyna. To była Ola, jej dawna koleżanka. Wysłuchała jej historii i zabrała do siebie.

Mieszkała sama – rodzice na działce. Karolina została. Dwa dni później Ola wpadła z pomysłem:

„W szpitalu jest staruszka po udarze. Częrka nie chce jej zabrać. Szukają opiekunki. Będziesz miała dach nad głową.”

Karolina się bała, ale zgodziła.

Córka staruszki, pretensjonalna kobieta w pstrokatym dresie, rzuciła: „Mieszkanie i jedzenie w zamian za opiekę. Pieniędzy nie dam. Tylko nie próbuj mnie oszędzać.”

Tak trafiła do pani Heleny. Dbała o nią, karmiła, opowiadała swoją historię. Gdy urodziła małą Zosię, staruszka pomagała – nuciła, córka zasypiała.

Pani Helena zmarła cicho. Córka natychmiast kazała Karolinie się wynosić. Ale w papierach znalazła testament – mieszkanie przechodziło na Karolinę. Kobieta wrzasnęła, groziła sądem. Ola pomogła – zeznała, iż Karolina była jedyną opiekunką.

Karolina została. Zosia poszła do przedszkola, ona pracowała w rejestracji i jako sanitariuszka.

Gdy już myślała, iż najgorsze za nią, pojawiła się matka. „Operacja. Sprzedałam mieszkanie. Zostańcie ze mną.” Karolina ulitowała się.

Aż pewnego dnia podsłuchała telefon. Matka kłamała. Mieszkanie wynajmowała, zbierała na długi kochanka.

„Jesteś potworem!” – krzyknęła Karolina.

Matka zniknęła.

Kiedyś poważnie zachorowała. Karolina opiekowała się nią do końca, choć nigdy nie zapomniała.

**Lekcja:** Nienawiść rodzi nienawiść. jeżeli matka nie kocha córki, jakiej miłości może oczekiwać w zamian?

Idź do oryginalnego materiału