„Mamo, wybaczam ci wszystko!”

polregion.pl 3 tygodni temu

Mamusiu, wybaczam Ci!
Położyłam się na łóżku. Pewnego wieczoru cicho przywołała mnie córka.

Jadwizo, kochanie, umrę. Nadszedł czas, by wszystko Ci opowiedzieć. Boję się, iż zostało mi niewiele. Przebacz, córeczko!

Mamo, nie mów tak! Zaraz wezwę pogotowie!

Nie potrzebujemy karetki! Jadwizo, posłuchaj mnie!

Chorująca kobieta rozpoczęła swoją opowieść: Dawno temu, dziewczynko, miałam przyjaciółkę, Grażynę. Byłyśmy sierotami, poznałyśmy się w domu dziecka, a potem razem wstąpiłyśmy do szkoły pedagogicznej. Po ukończeniu wyjechałyśmy do małej szkoły na wsi.

Rozdzielono nas na różne domki: ja dostałam pusty domik przy szkole, a Grażynę przy starszych mieszkańcach. Każdy wolny moment spędzałyśmy razem. Chodziłyśmy do wiejskiego klubu, gdzie grał akordeonista przystojny chłopak o ciemnych oczach. Gdy go zobaczyłam, od razu poczułam, iż to ten jedyny, którego czekałam całe życie. Nazywał się Witold.

Każdy weekend biegałyśmy do klubu. Nie mogłam oderwać wzroku od Witolda, a jego ciepły głos wypełniał mnie radością. Serce mi przyspieszało, gdy złapała mnie jego przelotny spojrzenie. Potem zauważyłam jednak, iż akordeonista cały czas patrzy na Grażynę i uśmiecha się do niej, a ona rozkwita przy tym. Zrozumiałam, iż Witold wybrał niepozorną i skromną Grażynę.

Próbowałam przyciągnąć jego uwagę, ale moje starania nic nie dały nie zauważał mnie wcale. Zazdrość i gniew wypełniły mnie po brzegi. Nienawidziłam Grażynę do szaleństwa. Ona promieniała szczęściem, nie widząc mojej niszczącej zazdrości. Pewnego dnia Grażyna podbiegła do mnie z szerokim uśmiechem i szepnęła:

Aniuszko, niedługo z Witoldem się pobierzemy.

Wtedy poczułam, iż to koniec mojego życia. Byłam przytłoczona beznadzieją, przestałam jeść i spać, a w głowie kłębiła się jedynie myśl: Witold musi być tylko mój! Za wszelką cenę poświęciłabym się temu. Dowiedziałam się od mieszkańców, iż w sąsiedniej wiosce mieszka staruszkaczarownica, Helena. Poszłam do niej po pomoc.

Wiem, po co przyszłaś rzekła stara.

Na początku ogarnęło mnie przerażenie, ale wspominając Witolda, nabrałam odwagi. Stara wiedźma zagotowała amulet miłosny, napełniła butelkę i podała mi.

Wlej mu do napoju powiedziała Helena.

Chciałam wrzucić starej kobiecie pieniądze, ale ona wybuchnęła śmiechem:

Nie potrzebuję Twoich złotych. Najpierw powiedz, po co przychodzisz. Idź.

Wieczorem Grażyna i Witold przyszli w odwiedziny. To był idealny moment. gwałtownie nakryłam stół i potajemnie dodałam eliksir do kieliszka mężczyzny. Po wypiciu Witold zdawał się zmienić. Grażyna wyczuła, iż coś jest nie tak, i odprowadziła go do domu. Rano Witold stał na progu mojego domu i nalegał, iż potrzebuje tylko mnie. Stara nie okłamała w końcu miałam swojego ukochanego! niedługo wzięliśmy ślub i żyliśmy szczęśliwie. Witold nie mógł bez mnie żyć, a ja nie mogłam bez niego oddychać. A co z Grażyną?

Przyjaciółka zaczęła nas unikać, choć spotkania wciąż musiały się odbywać. Do dziś widzę jej smutną twarz i łzy rozpaczy. Starsi, u których mieszkała, wyzywali mnie czarownicą, a w całej wiosce rozeszły się pogłoski, iż Grażyna została w ciąży po Witoldzie i prawie popełniła samobójstwo. Czułam litość, ale kochałam męża bardziej niż własne życie.

Pewnego dnia do naszego domu przybył dziadek Marek, którego Grażyna była pod opieką.

Chodź ze mną kazał staruszek.

Po co? zapytałam.

Twoja przyjaciółka umiera. Dzwoni do Ciebie odpowiedział Marek.

Spojrzał na mnie, a ja milcząco poszłam z nim. W domu starców płakało dziecko, a na łóżku leżała blada Grażyna, ledwo łapiąca oddech. Serce mi się ścisnęło, chciałam już odejść. Wtedy Grażyna otworzyła oczy i szepnęła:

Aniu, umieram. Zabierz córkę ze sobą. Niech będzie przy babci Natalii wyciągnęła rękę, ale upadła bezsilna.

O, nie, serce nasze wymamrotały staruszki.

Babcia Matylda ryknęła i podała mi płaczące dziecko. To była Ty, córeczko. Nie chciałam Cię brać, ale dziadek ryknął surowo:

Nigdy nie powierzyłbym Ci takiego dziecka! ale wola Grażyny musi zostać spełniona! Niech niech będzie jej niebo. Zabierz dziewczynkę i wracaj do domu! Nie pozwól, by los cię skrzywdził!

Tak trafiłaś pod mój dach. Twój ojciec gniewał się, iż się nią opiekuję. Rozpadał się od ciągłego płaczu, tak samo jak ja. Witold się zmienił, zaczął pić i rzadko nocował w domu. Moje szczęśliwe życie rozpadało się na kawałki i nic nie mogłam zrobić. Córeczko, nie masz pojęcia, jak Cię nienawidziłam!

Marzyłam o własnym dziecku, a Ty wpadłaś mi w ramiona. Po pewnym czasie odkryłam, iż jestem w ciąży. Gdy Witold się o tym dowiedział, przestał pić i zaczął marzyć o synu. Wydawało się, iż szczęście znów zagościło w naszym domu. Na krótko przed porodem nawiedził mnie koszmar stałam w lesie na polanie, a potwór o czarnym, gęstym futrze przyciągał mnie swoimi łapami.

Rozpoznasz mnie? Przyszłam zabrać to, co moje rzecze stworzenie głosem Heleny.

Obudziłam się krzycząc z bólu, a pod wieczór wydałam na świat martwego chłopca. Twój ojciec znów wpadł w nałóg z rozpaczy i niedługo zmarł, zamarznięty w śniegu. Za nim podążyli dziadek Marek i babcia Matylda. Pozostałam sama z Tobą na tym białym świecie. Natalko, stałaś się sensem mojego grzesznego życia, którego nie wyobrażam sobie bez Ciebie.

Rosłaś i przypominałaś swoją matkę. Próbowałam Ci wszystko wyznać i poprosić o przebaczenie, ale nie udało mi się. Wyjść za mąż, urodziłaś mi wspaniałego wnuka. Teraz nie mam już sił na odkładanie trudnej rozmowy, a serce drży na myśl o odejściu z tym ciężarem. kobieta na chwilę zamilkła.

Jestem winna śmierć Twoich rodziców. Czy wybaczysz mi, córeczko? Grzech mój jest wielki przed Bogiem i przed Wami.

Nataszy przetoczyła się drżąca nerwowa drżenie. Z jej oczu popłynęły łzy. Zebrała wszystkie siły, przytuliła kobietę, patrzącą na nią z prośbą i nadzieją, i szepnęła:

Mamusiu, wybaczam Ci.

Anna Pawłowa umarła w nocy, w śnie. Na jej twarzy utrwalił się uśmiech.

Idź do oryginalnego materiału