Matka drugoklasistki: Lekcje, kolacja i do spania. Drodzy nauczyciele, dajcie dzieciom być dziećmi

Zdjęcie: shutterstock.com/Maximumm


Zosia ma 8 lat, we wrześniu rozpoczęła naukę w drugiej klasie szkoły podstawowej. Jej mama martwi się, iż córka ma aż tyle nauki. - Po lekcjach ciągle siedzi w książkach, do wieczora. Potem kolacja i do spania. Moim zdaniem to nie powinno tak wyglądać w tym wieku - mówi.Sylwia ma dwie córki - ośmioletnią Zosię i trzyletnią Marcelinkę. Jest przerażona tym, jak dużo nauki ma jej starsza pociecha. Uważa, iż dzieci powinny mieć więcej czasu w to, by być po prostu dziećmi, bawić się itp., a jej zdaniem tego brakuje.
REKLAMA




Moja córka we wrześniu zaczęła drugą klasę szkoły podstawowej. Jestem przerażona tym, ile ma nauki. Codziennie siedzi w książkach, odrabia prace domowe (które niby są nieobowiązkowe), klei jakieś prace i uczy się wierszyków albo czyta lektury. Tego jest naprawdę bardzo, bardzo dużo- wyznaje. - Fakt, iż jest bardzo pilną uczennicą i jak na zaliczenie wierszyka jest tydzień, to wiem, iż będzie robiła wszystko, żeby powiedzieć go jak najszybciej i mieć z głowy. Wcześniej uważałam to za ogromny atut, a teraz, jak widzę, iż ciągle siedzi i się czegoś uczy, to nie wiem. Chyba chciałabym, aby czasami trochę odpuściła. Nasza czytelniczka przyznaje, iż stara się wytłumaczyć córce, iż nauka jest bardzo ważna, ale równie istotny jest odpoczynek. Martwi się, bo w jej ocenie Zosia nie ma zbyt wiele czasu w luźną zabawę i tzw. nicnierobienie.




Pokazali pracę domową 14-latki z matematyki. Rodzice wybuchli. 'To nie ma sensu' Fot. pixabay / jackmac34


Zakaz prac domowych. "Bezsensowny przepis, którego nikt nie przestrzega" Nasza czytelniczka przyznała też, iż myślała, iż zakaz prac domowych sprawi, iż wychowawczyni córki będzie ich zadawała nieco mniej. Była jednak w błędzie.Mam mieszane uczucia, jeżeli chodzi o całkowity zakaz prac domowych. Uważam, iż dzieci powinny ćwiczyć w domu. Rodzice przyznali na zebraniu rodziców, iż zgadzają się na to, żeby je zadawać. Myślałam jednak, iż skoro weszły nowe przepisy, to wychowawczyni będzie jednak zadawać ich nieco mniej, myliłam się- relacjonuje pani Sylwia. - Moje dziecko codziennie wraca z ćwiczeniami z polskiego i matematyki, gdzie ma kilka stron do zrobienia, do tego często ma też coś wklejonego w zeszycie. Wiem, iż dzieci znajomych nie mają aż tylu prac domowych, a u nas to są naprawdę dziesiątki zadań. choćby jak nie są zbyt trudne, to jednak ich zrobienie zajmuje Zosi sporo czasu. Widzę często, jak prawie przysypia przy biurku. Zastanawiam się, czy nie porozmawiać na ten temat z wychowawczynią, ale nie wiem, czy jest sens. Chciałabym powiedzieć, "drodzy nauczyciele, dajcie dzieciom być dziećmi!". Obawiam się jednak reakcji innych rodziców.


Nasza czytelniczka obawia się, iż rozmowa z nauczycielką nie tylko nie pomoże, ale przyczyni się do tego, iż usłyszy potem na kolejnym zebraniu, iż „jedna mama ma pretensje", co już raz miało miejsce. Dotyczyło informowania o tym, co trzeba przynieść z dnia na dzień do szkoły. - Skrytykowałam kiedyś, iż nauczycielka każe przynieść na kolejny dzień liczydła, powiedziałam, iż jak ktoś wraca późno z pracy, ma jakieś dodatkowe plany i obowiązki, to potem o 20.00 wpada w panikę, bo nie wie, gdzie je dostać. Wyjaśniłam grzecznie, iż takie informacje powinny być podawane z kilkudniowym wyprzedzeniem. I wydawało mi się, iż się dogadałyśmy, a potem na wywiadówce dowiedziałam się, iż „są rodzice, którzy mają pretensje bo…" - dodaje. Więcej o zakazie prac domowych i tego, jak jest obchodzony przeczytacie tutaj: Zakaz prac domowych. Nauczyciele "spiskują" z rodzicami. "Nie więcej niż trzy razy w tygodniu", Tak nauczyciele obchodzą zakaz prac domowych. "Sprawdzianów i kartkówek jeszcze nie zakazano".Czy Waszym zdaniem dzieci w podstawówce powinny mieć dużo prac domowych i dodatkowych do zrobienia? A może zgadzacie się z tym, iż to jeszcze dzieci i powinny mieć w tym wieku zarówno czas na naukę, jak i zabawę? Dajcie znać, co o tym myślicie w komentarzach lub na edziecko@grupagazeta.pl.