Matka, teściowa i ja na skraju rozpaczy

newskey24.com 11 godzin temu

Matka, teściowa i ja na krawędzi

Jesteś pewna, iż dziecku nie zaszkodzi, jeżeli będziesz jeść buraki? spytała teściowa, mieszając barszcz.

Mamo, ona gotuje ten barszcz już trzeci dzień westchnął Krzysztof. Mogę zjeść i iść do pracy?

To barszcz leczniczy! podniosła łyżkę teściowa. A twoja matka sól sypie jak z armaty. Takie dziecku na pewno zaszkodzi!

Przepraszam, urodziłam troje spokojnie odparła Teresa Nowak, matka Weroniki, wyjmując z lodówki garnek. I wszyscy żyją. A to barszcz z fasolą. Białko!

Fasola to ciężkostrawna potrawa! Nie mieszkamy na wsi!

A u nas nie w szpitalu! odcięła się Teresa.

Weronika siedziała na kuchennym stołku, obejmując brzuch i marząc, by ktoś wyłączył dźwięk. Była w siódmym miesiącu ciąży. Myślała, iż najgorsze są mdłości. Teraz wiedziała: najtrudniej zachować rozum między dwiema kobietami, z których każda chce jak najlepiej.

Teściowa wprowadziła się od razu, gdy tylko usłyszała o ciąży. Wnuk! Pierwszy! U was ciasno, a ja pomogę. Matka Weroniki przyjechała tydzień później: Masz tylko mnie, wszystko rzuciłam i przyjechałam. Tak w dwupokojowym mieszkaniu znalazły się trzy gospodynie.

Jestem w ciąży, nie chora szepnęż Krzysztofowi do ucha wieczorem.

Wiem. Wytrzymaj. To się skończy. Mama wyjedzie po porodzie.

A moja?

Twoja może też. Może się zaprzyjaźnią?

Nie zaprzyjaźniły się. Zaczęły rywalizować.

Najpierw w sprzątaniu. Rano matka Weroniki myła podłogi, po południu teściowa je przecierała: bo przeciąg, kurz, bakterie. Potem w zakupach. Śpioszki pojawiły się w trzech egzemplarzach rozmiary 56, 62 i 74. Wszystkie różowe, choć nie wiedzieli, czy urodzi się chłopiec.

Lecz głównym polem bitwy stał się fotel bujany.

Ja go wybrałam! oświadczyła teściowa.

A ja kupiłam! zaprotestowała Teresa.

Ja pierwsza o nim wspomniałam!

A ja pierwsza wniosłam!

Będzie w moim pokoju zadecydowała teściowa.

Dlaczego?! oburzyła się Teresa. Weronika będzie w nim karmić. Niech stoi u niej.

Właśnie w nim chciałam spać z dzieckiem cicho wtrąciła Weronika.

Po co? Zmęczysz się! Niech śpi ze mną! zawołała teściowa.

Albo ze mną! nie ustępowała matka.

A ja, przepraszam, gdzie?! nie wytrzymał Krzysztof. Jestem ojcem!

Możesz spać w kuchni. Tam jest kanapa zgodnie stwierdziły obie.

Następnego dnia fotel zniknął. Nie było go ani u Weroniki, ani u teściowej, ani u Teresy.

Gdzie fotel? spytała Weronika.

Wyprowadził się odparła teściowa.

Schowałam go syknęła matka.

Wojna sięgnęła zenitu. W kuchni nie gotowano już barszczu, tylko chłód. Cichy. Przerwany tylko urywanymi spojrzeniami. Krzysztof zostawał w pracy. Weronika jadła jogurty w łazience.

Nie wytrzymam powiedziała wieczorem. To moje dziecko. Moje ciało. Moje życie. Nie prosiłam o te poświęcenia.

Oni chcą pomóc wymigał się Krzysztof.

Chcą kontrolować. A ty milczysz, bo przywykłeś. Ja nie.

Tej nocy źle spała. Rano, bez śniadania, poszła śladem ogłoszeń. Wróciła z kluczami.

Co to? spytał Krzysztof.

Wynajęłam mieszkanie. Dwu pokojowe. Jasne. Już podpisałam umowę.

Weronika

Nie odchodzę od ciebie. Wracam do siebie. jeżeli chcesz jedziemy razem. jeżeli nie zobaczymy się w szpitalu.

Milczał.

Po pół godzinie wyszła z walizką. Na dole, pod blokiem, stał fotel bujany. Wiązany koc, poduszka z kotkami. Uśmiechnęła się. Zadzwoniła do oddziału charytatywnego. Dwie godziny później fotel zniknął.

Nowe mieszkanie pachniało farbą i świeżością. Rozpakowała rzeczy, ustawiła słoiki z kremami, zaparzyła miętową herbatę. Włączyła muzykę. Po raz pierwszy od dawna po prostu leżała na kanapie.

Po trzech dniach przyjechał Krzysztof. Z plecakiem.

Tam jest nie do zniesienia. Oni się nie odzywają. Obiad jak na pogrzebie.

A tutaj?

Tutaj można oddychać. Zrozumiałem. Nie jesteś tylko matką. Jesteś człowiekiem.

Chłopiec urodził się w sierpniu. Wieczorem. Bez fotela bujanego, ale z miłością. Teściowa i Teresa przyjeżdżały na zmianę. Według harmonogramu. Z barszczem ale w pojemnikach.

Zrozumiałyśmy powiedziała teściowa. Fotel nie uratował.

Najważniejsze, by nie rozchwiać nerwów westchnęła Teresa.

A Weronika trzymała syna i myślała: barszcz może być w każdej ilości. Ale miejsce w życiu tylko jedno. I to jej.

Idź do oryginalnego materiału