Miał zaledwie 16 lat, gdy przyprowadził do domu ciężarną dziewczynę starszą o rok.

newskey24.com 18 godzin temu

Miał zaledwie 16 lat, gdy przyprowadził ją do domu… Dziewczynę, od dawna wyraźnie w ciąży, starszą od niego o rok.

Kasia uczyła się w tym samym technikum co on, tylko na innym roku. Przez kilka dni Wojtek obserwował, jak nieznajoma dziewczyna, wtulona w kąt korytarza, cicho płacze. Nie umknęły jego uwadze zaokrąglający się brzuch, te same ubrania (noszone od dwóch tygodni) oraz pusty, pozbawiony nadziei wzrok.
Jak się okazało, jej historię znał prawie każdy… Wnuk znanego w ich mieście przedsiębiorca spotykał się z nią, a potem po prostu zniknął, wyjechał rzekomo w interesach do innego województwa. Jego rodzice nie chcieli choćby słyszeć o Kasi. Powiedzieli jej to wprost.
A jej własna rodzina, jakby żyła w średniowieczu, bojąc się „hańby”, wyrzuciła ją z domu i wyjechała na działkę. Jedni współczuli Kasi, inni śmiali się za jej plecami.
*„Sama jest sobie winna. Trzeba było myśleć głową!”*

Wojtek nie mógł już dłużej tylko patrzeć. Zastanowił się i podszedł do niej.
— Będzie ciężko, ale dość płakania. Proponuję, żebyś zamieszkała u mnie, możemy się pobrać. Ale od razu mówię – nie umiem kłamać ani się słodzić. Nie będę robił „siusiu-miusiu” ani przed tobą, ani przed dzieckiem. Po prostu postaram się być obok i obiecuję, iż damy radę.

Kasia otarła łzy i spojrzała na chłopaka. Co tu mówić… Zwykły chłopak, bez poloru. A ona marzyła o zupełnie innym narzeczonym! Tylko iż w jej sytuacji nie miała wyboru i poszła z nim.

Rodzice byli w szoku. Mama błagała Wojtka, żeby się opamiętał, ale on nie zmienił zdania:
— Mamo, nie dramatyzuj, jakoś to będzie. Mam dwie stypendia – zwykłe i socjalne. Będę dorabiał, damy radę.
— Ale przecież chciałeś dalej się uczyć!
— No i co? My tu całkiem nieźle żyjemy. Tata całe życie w fabryce, ty w sklepie. I jakoś sobie radzicie bez „wyższej”. Mamo, to nie koniec świata!

Kasia zamieszkała w pokoju Wojtka. On oddał jej swoje łóżko, sam zaś przeniósł się na niewygodną rozkładaną kanapę. Przez kilka dni zachowywała się jak cień – chodziła z nim do szkoły i z powrotem, trzymając go za rękę. Aż w końcu wybuchnęła.
— Mam tego dość! Dlaczego twoi rodzice patrzą na mnie krzywo? Nie podobam im się! I dlaczego ty ze mną nie spędzasz czasu? Tylko siedzisz nad książkami albo wychodzisz?!

Wojtek był zaskoczony.
— A nie uważasz, iż to normalne? Tak, rodzice nie są zachwyceni, ale cię przyjęli i nie dokuczają. Krzywo patrzą? Twoi woleli w ogóle cię nie widzieć. A rodzice ojca dziecka? Gdzie oni są? Siedzę nad książkami, bo się uczę i nie chcę wylecieć po pierwszym roku. No i stypendium też by przepadło. Wychodzę? Bo dorabiam i nie mam ochoty oglądać z tobą głupich seriali.

Kasia znów się rozpłakała.
— Po co tak mówisz?
— Jak? Przecież ostrzegałem, iż nie kłamię. A tak w ogóle, kiedy idziemy do USC?

— Nie mogę tak iść! Kup mi ładną sukienkę, z wysokim stanem, żeby brzucha nie było widać.
— O co ci chodzi? Przecież przyniesiemy zaświadczenie o ciąży, jaka sukienka? Muszę jeszcze zbierać na wózek i łóżeczko…

Mama sięgnęła po walerianę, ale powoli się pogodziła z sytuacją. Coraz częściej zerkała na dziecięce ubranka w sklepach. W sumie… nic strasznego. Niech żyją, niech się pobiorą, a oni z tatą pomogą, jak tylko mogą. Tylko ta dziewczyna taka niewdzięczna — wszystko jej nie pasuje: Wojtek, oni, ciasne mieszkanie. Może jak urodzi, to się uspokoi.

Ale Kasia nie zamierzała się zmieniać. Gdy Wojtek, po zmianie na myjni, wrócił brudny i zmęczony, przynosząc do pokoju wychudzoną kotkę, wpadła w furię.
— Co ty, idioto, wyprawiasz?! Po co nam ta obdarta kocia? Wynoś ją stąd!

Wojtek tylko wzruszył ramionami.
— Nie, ona jest w ciąży. Zostaje, więc możesz przestać się drzeć. Lepiej zamknij się i podgrzej mi obiad.

— Więc tak?! — Kasia prawie pisnęła. — Wybieraj! Albo ona, albo ja! Ta kocia też na mnie krzywo patrzy!

— Po co? — Wojtek zmarszczył brwi. — To mój dom i nie muszę niczego wybierać. Kotka zostaje, a jeżeli ci to nie pasuje, możesz wyjść. choćby mama nie stawiała mnie przed takim wyborem. Może to ty powinnaś przestać na wszystkich krzywo patrzeć?

Kasia ryczała, denerwowała się, zazdrosna o chudą, zaniedbaną kotkę. Gdzie on w niej widział ciążę? Ale brzuch gwałtownie się zaokrąglił — kotka naprawdę spodziewała się kociąt.

Wojtek był zmęczony, ale gdy tylko żal zaczynał go nachodzić, odganiał te myśli. Nic, przetrwają. Kasia urodzi, uspokoi się, a na razie będą mieli kocięta. Puchate maluchy potrafią poprawić humor każdemu.

Jednak wszystko potoczyło się inaczej… Dziadek, ten znany przedsiębiorca, wrócił z długiej podróży i dowiedział się o wszystkim. Znalazł wnuka, nawymyślał mu i oznajmił, iż odetnie go od „kasy”, jeżeli prawnuk będzie wychowywał się w obcej rodzinie. A stracić te pieniądze „chłopcu” bardzo się nie chciało!

Kasia od razu pojechała z nim, choćby nie żegnając się z Wojtkiem. Na szczęście miała dokumenty przy sobie (wybierała się po lekcjach do lekarza). Rzeczy zostawiła — teraz kupią jej nowe! I do tego dziadowskiego technikum więcej nie wróci!

Wojtek był załamany… Jak tak można? choćby słowa nie powiedziała, nie zadzwoniła. Wyrzucił jej rzeczy i długo siedział w ciemności, przytulając swoją kotkę.

Kotka rozumiała. Cisnęła się do niego, wyczuwając, iż jest potrzebna. Współczuła, mruczała, pocieszała.

Gdy kotka zaczęła rodzić, Wojtek sam jej pomagał, nie dopuszczając do niej zdenerwowanej mamy i zdezorientowanego taty. Siedział przy niej, mówił do niej spokojnie, pilnując, czy wszystko idzie dobrze. W razie czego miał pod ręką telefon do weterynarza.

Wszystko skończyło się dobrze — kotka urodziła cztery maluchy. Wojtek wymieniłKoty stały się jego jedyną rodziną, a on nauczył się, iż czasem największą miłość otrzymuje się od tych, którzy nie potrafią mówić.

Idź do oryginalnego materiału