Miękkie początki, twarde lądowanie

twojacena.pl 2 godzin temu

No, teraz mam nadzieję, iż nie przyjedziecie tylko na trzy dni? Pobędziecie dłużej? Kingu! Czemu milczysz?
Krystyno Stanisławówno, jeszcze raz z okazji urodzin! Niech Pani nie choruje, dba o siebie! Jak tylko z Jackiem wszystko ustalimy, od razu zadzwonimy.
Kinga gwałtownie odłożyła słuchawkę.
„Oj, zdarzają się takie sytuacje pomyślała, odkładając telefon w sumie rozmowa była przyjemna, teściowa dziś uprzejma jak nigdy, a powód do rozmowy radosny jej osiemdziesięciolecie. Ale od pierwszej sekundy do ostatniego słowa ciągnęła mnie tylko chęć, żeby to skończyć.”
Kinga wcale nie chciała spędzać urlopu u teściowej. Tego długo wyczekiwanego urlopu, który wreszcie zbiegł się z wolą męża. Wierzyła szczerze, iż świat oferuje milion lepszych miejsc dla nich z Jackiem i chłopcami. Próbowała mu delikatnie podsunąć myśl, iż może w tym roku zamiast działki Krystyny Stanisławówny wybiorą coś innego, ale Jacek nie ustępował. Tak go wychowano. Starszych trzeba kochać i szanować. Nie można nie ucieszyć rodziców przyjazdem. Niegodziwe to.

Kochana, rodziców widzę dosłownie raz do roku. Chcesz, żebyśmy na urlopie też przestali przyjeżdżać? To dzieci zapomną, iż mają drugą babcię i dziadka w innym mieście.
Skarbie, jak to ci powiedzieć łagodniej… Ale nigdy nie przyszło ci do głowy, iż te przyjazdy są potrzebne tylko tobie?
Co masz na myśli? Jacek zmarszczył czoło, patrząc na żonę zdumiony.
To, iż twoi rodzice przywykli żyć z dala od ciebie, od naszej rodziny. Im tam dobrze. Nie cierpią, iż nie widzą wnuków, nie spędzają z nimi czasu. Bez tego mają wszystko w porządku.
Kochanie, co ty pleciesz? Skąd takie myśli?
Stąd, iż twoja mama w esemesach prosi mnie wyłącznie o jedno przysłać ładne zdjęcia starszaków czy filmik z maluszkiem. I tyle. Nigdy nie spyta, jak im w ogóle idzie, jak się uczą, czy nie chorują. Wnuki potrzebne jej tylko po to, żeby pochwalić się ładnymi fotkami koleżankom albo sąsiadce z klatki. Ładna, idealna fotka, nic więcej. A to, co za nią stoi… nie należy do jej trosk. Absolutnie nie interesują jej nasze problemy.
Tu się z tobą nie zgodzę. Po prostu mieszkamy daleko. Nie mogą posiedzieć z Kacprem, zaprowadzić go do przedszkola czy odebrać starszaków ze szkoły. Gdybyśmy mieszkali bliżej, wszystko wyglądałoby inaczej.
Wiesz, Jacek… Moja mama też mieszka w innym mieście, ale to jej nie przeszkadza przyjechać na każde nasze „pomocy!”. Jest jak marzenie, zawsze gotowa pomóc. Pomyśl tylko, ile razy w zeszłym roku brała urlop albo L4, kupowała bilet na pociąg i pędziła do nas na pierwszą prośbę. Tego wigoru u twoich rodziców nie zauważyłam.
Tak, Kinga, teściowa mam złoty charakter. Nie przeczę. Marii Kazimierze jestem bardzo wdzięczny. Mówiłem jej to nieraz. Zawsze nasza wybawicielka.
Właśnie. Jak przyjeżdżamy do niej, stara się spędzać z chłopakami każdą chwilę. Spaceruje, jeździ na rowerach, pluska się w rzece, bawi w chowanego, berka, kopie piłkę. Kocha nasze dzieci, a one odpłacają tym samym. Tak w rodzinie powinno być. Ciepło, troska, miłość.
Kingu, no i czego ode mnie chcesz? Ludzie są różni. Twoja mama to wulkan energii. Wiecznie młoda, wszędzie jej pełno, brawo. Moi rodzice starsi, inżegowane, inni. Co teraz, nie przyjeżdżać do nich w gości?
Kinga na moment zamilkła, zacięła usta, jakby powstrzymywała słowa. Ale zdecydowała, iż nie tym razem.
Czuję się tam nie w porządku, i dzieci też. Nieswojo, niewygodnie. Sam nie wiem, jak to ująć.
Jak to? Dlaczego? Rodzice mają super działkę, dają nam osobne pokoje, czysto, wygodnie, komfort. Czego do szczęścia trzeba?
Wiesz, Jacku, jest takie przysłowie: Miękko ściele, ale twardo śpi. Dokładnie opisuje mój stan, gdy przekraczam próg teściowej.
Nie spodziewałem się. Czemu wcześniej milczałaś? Wydawało mi się, iż tobie i dzieciom tam dobrze. A wakacje u moich rodziców były dla mnie idealne. Odwiedzić starych, tobie i chłopakom miło spędzić czas. O co chodzi, Kingu?
O wszystko. Od chwili, gdy cała nasza gromada walimy do ich domu, idealny, spokojny i ustalony świat rodziców, do którego przywykli, rozpada się.
Nigdy nie zauważyłem. Chyba wszystko wymyślasz. Za bardzo się uczulasz z wiekiem.
Jacku, najdrożs
Wiatr rozwiewał jej włosy, gdy patrzyła przez okno samochodu na mijane pola i lasy, czując, jak z każdym kilometrem ulga rośnie, a prawdziwy, swobodny odpoczynek dla nich wszystkich wreszcie się zaczyna.

Idź do oryginalnego materiału