Hej, słuchaj, muszę ci opowiedzieć tę historię… No więc: Lena wali pięścią w stół i wrzeszczy: “Dość już tego milczenia! Dziesięć lat znosiłam twoje wybryki, a teraz jeszcze to!”. Naprzeciw niej siedzi Natalia, oczy wbite w podłogę. Ręce jej trzęsą się, kiedy podnosi filiżankę z herbatą do ust. Na stole między nimi leży pognieciony papier ze szpitala w Warszawie. “Czego ode mnie chcesz?” – pyta Natalia ledwo słyszalnie. “Prawdy!” – Lena zrywa się i zaczyna krążyć po kuchni. “Chcę znać prawdę! Po co milczałaś? Czemu nie powiedziałaś mi wtedy, iż wiedziałaś?”. Natalia stawia filiżankę, herbata się rozlewa. “Bo się bałam” – przyznaje. “Bałam się, iż mnie znienawidzisz.” “A teraz się nie boisz?” – głos Leny drży ze złości. “Teraz, kiedy sama się dowiedziałam?”. Sąsiadka z dołu puka w kaloryfer. Lena siada z powrotem, próbuje się uspokoić, ale ręce i tak latają. “Opowiedz mi wszystko. Od początku”. Natalia ociera łzy chusteczką. “Nie wiedziałam, jak ci powiedzieć. Byłaś taka szczęśliwa wtedy, ledwo co za mąż wyszłaś…”. “Nie owijaj w bawełnę! Mów wprost!”. Widziałam Marka z tą kobietą w kawiarni na Mokotowie. Siedzieli przy oknie, trzymali się za ręce. Ona była w ciąży”. Lena poczuła, jak ziemia ucieka spod nóg. Wiedziała o zdradzie męża, ale nie, iż ktoś widział ich razem tak dawno. “Kiedy to było?” “Pół roku po waszym ślubie” – Natalia mówi ledwo słyszalnie. “Szłam z pracy, przypadkiem ich zobaczyłam. Nie wierzyłam najpierw, iż to Marek. Ale potem wyszli na ulicę i go rozpoznałam.” “I co dalej?” “Chciałam podejść, ale…” – Natalia się zacięła. “Pocałował ją. Tak czule, jak się całuje ukochane kobiety. Potem położył jej dłoń na brzuchu”. Lena zamknęła oczy. Fala bolesnych wspomnień. Ten czas, gdy marzyła o dziecku, a Marek ciągle coś przekładał. “Więc miał już wtedy dziecko z inną?” “Nie wiem. Może. Leno, naprawdę chciałam ci powiedzieć, ale…”. “Ale postanowiłaś milczeć. Dziesięć lat!” Natalia drgnęła od ostrości w głosie przyjaciółki. “Myślałam, iż to minie. Że się opamięta i wróci do ciebie. Byłaś taka zakochana, planowałaś dzieci, kupowałaś ciuszki…”. “Ciuszki” – powtórzyła Lena z goryczą. “A on w tym czasie wychowywał cudze dziecko”. Podeszła do okna. Na podwórku dzieci biegały, śmiały się i huśtały. Lena tak marzyła o swoich. Teraz ma czterdzieści trzy lata, czasu zostało niewiele. “Leno, wybacz mi” – Natalia podeszła do niej. “Wiem, iż postąpiłam źle. Ale nie mogłam zniszczyć twojego szczęścia”. “Jakiego szczęścia?” – Lena się odwróciła. “Szczęścia życia z kłamcą i zdrajcą? Szczęścia tracenia najlepszych lat na kogoś, kto cię nie kocha?” “Kochał cię! Widziałam, jak na ciebie patrzył”. “Widziałaś? Kiedy widziałaś? Kiedy zdradzał mnie z ciężarną kochanką?” Natalia spuściła głowę. Słowa koleżanki bolały, ale wiedziała, iż zasłużyła. “Myślałam, iż robię dobrze” – szepnęła. “Dobrze?” – Lena zaśmiała się boleśnie. “Dobrze byłoby powiedzieć mi prawdę wtedy. Może nie stracilibyśmy dziesięciu lat na tego człowieka”. W przedpokoju zadzwonił telefon. Lena poszła odebrać, Natalia została przy oknie. “Tak?” – zmęczonym głodem rzuciła Lena do słuchawki. “Cześć, to Marek. Dzisiaj zatrzymam się w pracy. Nie czekaj ze mną na obiad”. Lena spojrzała na zegarek. Siódma wieczorem, praca dawno się skończyła. “Jasne” – odpowiedziała sucho. “Do widzenia”. Odłożyła słuchawkę i wróciła. Natalia siedziała za stołem, gniotąc chusteczkę. “To on dzwonił?” “Tak. Znowu się spóźnia”. “Lena, może teraz jest inaczej? Może się zmienił?” Lena wyjęła z torebki kilka zdjęć i cisnęła je na stół. “Patrz sama”. Natalia pochyliła się nad zdjęciami. Był na nich Marek z tą samą kobietą, tylko starszą, i z dziewięcioletnim chłopcem. “To jego syn” – wyjaśniła Lena. “Wczoraj wynająłam detektywa. Okazuje się, iż Marek od dziesięciu lat prowadzi podwójne życie. Oficjalnie mieszka ze mną, a faktycznie ma drugą rodzinę”. Natalia zakryła usta dłonią. “Boże, Leno, nie wiedziałam…”. “No pewnie,
Przez drzwi wszedł Piotr blady jak ściana, a Ewa uniosła na niego wzrok, wciąż czekająca, by w końcu usłyszeć całą prawdę, która już tyle lat wisiała w powietrzu między nimi.