Mój były poprosił mnie, żebym zajęła się jego ciężarną żoną

newsempire24.com 1 dzień temu

Dziś rano o siódmej zadzwonił telefon. Od razu wiedziałam to Tomek. Tylko on mógł dzwonić o takiej porze z miną człowieka, który uważa, iż dzień zaczyna się o piątej.

Tak? burknęłam, ledwo rozbudzona.
Ania, przepraszam, iż obudziłem, ale muszę cię prosić o ogromną przysługę.

Usiadłam na łóżku. U niego ogromna przysługa zawsze oznaczała katastrofę albo szaleństwo.

Mów wreszcie, nie męcz.
Muszę jechać w delegację do Wrocławia. Dwa tygodnie. A Ola jest w szóstym miesiącu, lekarz kazał jej więcej odpoczywać
I chcesz, żebym zaopiekowała się twoją ciężarną żoną? przerwałam mu.

Z drugiej strony zapadła cisza.

Tylko żeby dobrze jadła, poszła do lekarza, nie denerwowała się
Rozumiesz, jak to brzmi, Tomek?

Rozumiem westchnął. Ale ufam tylko tobie. A Ola cię uwielbia. Mówi, iż jesteś siostrą, której nigdy nie miała.

Świetnie, pomyślałam. Siostra, która kiedyś była żoną jej męża i wciąż nie jest pewna, czy całkiem o nim zapomniała.

Odłożyłam słuchawkę, ale po dwudziestu minutach stałam już pod ich drzwiami. Ola otworzyła w piżamie z misiami, z rozczochranymi włosami, z zaokrąglonym, uroczym brzuchem.

Ania! Nie chciałam cię męczyć, to wszystko pomysł Tomka uśmiechnęła się zmieszana.
Spokojnie, nie gryzę. Gdzie twój podróżnik?
W sypialni, szuka skarpetek. Niebieskich. Jak zwykle bez skutku.

O, dobrze znam te poszukiwania.

Naprawdę przyszłaś? wyjrzał Tomek.
Tak, ale mam warunki.

Zmarszczył brwi:
Jakie?
Nie dzwoń co pięć minut. Po powrocie kolacja w najdroższej restauracji. I kup Oli belgijskie czekoladki, bo marzy o nich od wczoraj.

Skąd wiesz? zdziwiła się Ola.
Po oczach widzę odparłam, uśmiechając się. Doświadczenia ciężarnych nikt nie odwołał.

Gdy w końcu wyjechał, zostałyśmy we dwie była żona i obecna, obie trochę zagubione.

Dziwne, co? powiedziała Ola, nalewając mi herbatę.
Bardzo. Ale przyzwyczaiłam się już do dziwnych rzeczy w życiu.

Zaczęłyśmy spędzać razem dni. Przychodziłam rano, gotowałam śniadanie, pomagałam w domu. Oglądałyśmy seriale, śmiałyśmy się, rozmawiałyśmy o wszystkim.

Powiedz szczerze, wciąż go kochasz? zapytała pewnego dnia cicho.

Mogłam skłamać. Ale nie przed nią.
Tak. Ale już nie tak jak kiedyś. To jak miłość do wspomnienia. Boli, ale nie rani.

Skinęła głową.
Bałam się, iż mnie nienawidzisz.
Uwierz, próbowałam roześmiałam się. Ale jesteś za dobra, żeby cię nienawidzić.

Następnego dnia poszłyśmy do lekarza. Gdy na ekranie pojawiło się małe serduszko, Ola złapała mnie za rękę.
Widzisz? To on.
I rzeczywiście zobaczyłam maleńkie życie, zrodzone z przeszłości, którą kiedyś dzieliłam z tym mężczyzną. Było boleśnie a jednocześnie spokojnie.

Śliczny powiedziałam szczerze.
Myślisz, iż Tomek się rozklei, gdy zobaczy zdjęcie?
Bez wątpienia. Płakał nawet, gdy film dobrze się kończył.

Śmiałyśmy się. Płakałyśmy. Zostałyśmy przyjaciółkami.

Pewnego wieczoru, gdy gotowałyśmy kolację, Ola zapytała:
Dlaczego naprawdę się z nim rozstaliście?
Odłożyłam nóż.
Byliśmy przeciwieństwami. Ja kontrola, on chaos. Ja cisza, on burza. Kochaliśmy się, ale nie umieliśmy żyć obok siebie.

A ze mną?
Z tobą znalazł równowagę. Ty go uspokajasz. Ja tylko rozniecałam ogień.

Uśmiechnęła się przez łzy.
Jesteś niesamowita, Aniu.
Nie, po prostu nauczyłam się odpuszczać.

Gdy Tomek wrócił, Ola ledwo mogła się doczekać, by rzucić mu się na szyję. On zasypał mnie podziękowaniami.
Aniu, jesteś aniołem.
Tak, aniołem, który chce kolację w trzygwiazdkowej restauracji Michelin przypomniałam.

Śmiali się, a ja patrzyłam na nich i nagle poczułam tak, wciąż kocham tego mężczyznę. Ale teraz to miłość bez żądań. Miłość, która potrafi cieszyć się cudzym szczęściem.

To dziecko będzie miało najlepszą ciocię na świecie powiedział Tomek, patrząc na zdjęcie USG.
Ciocię? zdziwiła się Ola.
No jasne uśmiechnęłam się. Po dwóch tygodniach oficjalnie uważam się za część tej dziwnej, ale szczęśliwej rodziny.

Na pewno chcesz być w tym bałaganie? zażartował.
Za późno na rezygnację odparłam. Ktoś musi pilnować, żebyście nie nazwali dziecka Bonifacym.

A co jest złego w Bonifacym?! oburzyła się Ola.
Wybuchnęliśmy śmiechem we troje.

Tak zostałam ciocią dziecka mojego byłego męża i jego cudownej żony. I wiesz co? Już nie czułam się samotna.

Moja historia mogła brzmieć jak scenariusz dziwnej telenoweli, ale było w niej wszystko śmiech, ból, czułość i przebaczenie.
Gdy kilka miesięcy później Ola zadzwoniła i powiedziała:
Aniu, chcę, żebyś została chrzestną naszego syna,
tylko się roześmiałam i odparłam:
No to teraz już oficjalnie utknęłam z wami na zawsze.

Idź do oryginalnego materiału