Moja córka poprosiła o przeniesienie do innej szkoły.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Moja córka poprosiła, żebym przeniósł ją do innej szkoły. Bez łez. Bez krzyku. Bez awantury. Po prostu podeszła do mnie, zbierając tornister na lekcje, i zapytała cicho:

Tato, mogę zmienić szkołę?

Zatrzymałem się. Zapytałem, czy coś się wydarzyło. Ona odpowiedziała, iż nie. Zapytałem, czy ma przyjaciół. Wzruszyła ramionami: nie wiem. Zapytałem, czy ktoś źle ją traktuje. Odpowiedziała milczeniem.

To była jedna z tych nocy, kiedy odechciewa się spać. Następnego dnia wymyśliłem, iż muszę porozmawiać z nauczycielami. W rzeczywistości jednak chciałem po prostu zobaczyć, co tam się dzieje. Stałem na korytarzu, czekając na przerwę. A potem ją zobaczyłem.

Stała przy płocie, nieco przygarbiona, z termosikiem w ręku, uśmiechając się na siłę. Grupa dziewczynek przeszła obok, śmiejąc się i lekko się popychając. Jakiś chłopiec polał jej bluzkę sokiem i uciekł. Jedna z dziewczyn dyskretnie ją sfotografowała i pokazała innym, które zaczęły się śmiać. A ona… nic. Po prostu zamknęła usta, jakby się przyzwyczaiła.

Ale najbardziej bolało, iż obok nie było dzieciaków, tylko dorośli. W końcu wszedł nauczyciel. Spojrzał na moją córkę, a ona, zamiast się bronić, postanowiła zająć się innymi. Tak, jakby nic się nie działo. Jakby była niewidoczna.

Kiedy wróciłem do domu, napisałem do szkoły, opisując wszystko, co mi powiedziała: iż chowają jej zeszyty, iż drwią z niej w korytarzach, iż śmieją się z jej zdjęć na grupie w WhatsAppie. Odpowiedź przyszła szybko:

Nie martw się, to tylko dziecięce sprawy. Zajmiemy się tym.

Ale ja wiedziałem, iż niczego nie zrobili. Wieczorem znów zapytała mnie:

A myślałeś o tym, tato?

Odpowiedziałem tak, i iż nigdy nie będzie musiała tam wracać. Nie zapytała dlaczego. Po prostu odłożyła tornister do kąta i wzięła głęboki oddech, jakby w końcu pozbywała się ciężaru, który nosiła przez długi czas. Dziś idzie do nowej szkoły. Nie większej, nie nowocześniejszej. Po prostu bardziej przyjaznej.

Teraz patrzą jej w oczy. Wymawiają jej imię. I nie musi się zmniejszać, żeby nikt jej nie skrzywdził. Córka nie prosi o zmianę szkoły tylko dla kaprysu. Pyta, gdy nie ma już siły. Najbardziej boli nie to, co robią inne dzieci, ale to, co nie robią dorośli, którzy powinni ją chronić.

Nie ignorujmy cichych sygnałów naszych dzieci. Za prostym nie chcę wracać mogą kryć się samotność, strach i poczucie odrzucenia. Dajmy im prawo do mówienia. I miejmy odwagę, by słuchać i działać. Ponieważ czasem najgłośniejsze krzyki dzieci brzmią jak szept. Nie czekajmy, aż będzie za późno. Obserwujmy, słuchajmy, reagujmy każda dziecko zasługuje na bezpieczeństwo i troskę.

Idź do oryginalnego materiału