Moja córka wyszła za mąż za mężczyznę, którego kochałam a ja zaszłam w ciążę z jego ojcem.
Nigdy nie sądziłam, iż moje życie zamieni się w telenowelę, którą tak często krytykowałam. A jednak siedzę w łazience o trzeciej nad ranem, trzymając test ciążowy z dwiema różowymi kreskami, podczas gdy moja córka śpi w sąsiednim pokoju z mężczyzną, który miał być mój.
Wszystko zaczęło się dwa lata temu, gdy poznałam Daniela w kawiarni, w której pracuję. Był stałym klientem, zawsze zamawiał tę samą czarną kawę bez cukru. Miał uśmiech, który oświetlał cały pokój, i spojrzenie, przy którym czułam się, jakbym była jedyną osobą na świecie.
Zawsze pracujesz na porannej zmianie? zapytał pewnego wtorku.
Prawie zawsze odpowiedziałam, czując, jak rumienią mi się policzki. Lubię spokój o tej porze dnia.
Ja też uśmiechnął się. Dlatego tu przychodzę. No i żeby cię zobaczyć.
Serce zabiło mi jak nastolatce. W wieku czterdziestu dwóch lat, po trudnym rozwodzie, straciłam już nadzieję, iż kiedykolwiek znów poczuję motyle w brzuchu.
Tygodnie mijały, a nasze rozmowy stawały się dłuższe, bardziej osobiste. Opowiadał mi o pracy architekta, o marzeniach o podróżach po Europie, o tym, jak rok wcześniej stracił matkę. Ja mówiłam o mojej córce Zosi, o planach otwarcia własnej kawiarni, o moich lękach i nadziejach.
Pewnego dnia wreszcie się przełamał:
Ela, zjadłabyś ze mną kolację w piątek?
Zgodziłam się bez wahania. Ten wieczór był idealny: kolacja w włoskiej restauracji, spacer po parku, rozmowy do późna. Znów czułam się żywa, pożądana, wyjątkowa.
Ale następnego dnia, gdy opowiedziałam Zosi o naszej randce, wszystko się zmieniło.
Daniel kto? zapytała szeroko otwartymi oczami.
Daniel Nowak powtórzyłam. Dlaczego pytasz?
Jej twarz zbladła.
Mamo, on on jest moim nowym szefem. Tydzień temu zaczęłam pracę w jego firmie.
Świat zawalił mi się pod nogami. Ze wszystkich miejsc, ze wszystkich ludzi
To wspaniały człowiek, mamo kontynuowała Zosia, nie zauważając mojego szoku. Tak inteligentny, taki miły. I przystojny, prawda?
Kolejne miesiące były cichą torturą. Widziałam, jak Zosia wracała do domu coraz bardziej zakochana, ciągle opowiadając o Danielu, o tym, jaki jest wspaniały, jak się przy nim czuje. A ja się uśmiechałam i kiwałam głową, gdy serce pękało mi na pół.
Daniel przestał przychodzić do kawiarni. Wiedział, iż to, co zaczęliśmy, było teraz niemożliwe. Ale gdy nasze spojrzenia spotkały się na zaręczynowej kolacji Zosi pół roku później, zrozumiałam, iż on czuje to samo.
Ela szepnął, gdy znaleźliśmy się sami w kuchni. Nie wiesz, jak bardzo mi przykro.
Nie ma za co skłamałam. Ona cię kocha, i tylko to się liczy.
Ale ja zaczął.
Nie przerwałam. Nie mów tego. Proszę.
Ślub był udręką. Patrzyłam, jak wymieniają przysięgi, obiecują sobie wieczną miłość, a ja udawałam, iż cieszę się szczęściem córki. Tej nocy płakałam jak nigdy w życiu.
Ale jeżeli myślałam, iż to najgorsze, co mnie spotka, byłam w błędzie.
Poznałam Roberta, ojca Daniela, na przyjęciu weselnym. Elegancki pięćdziesięciopięciolatek, wdowiec, z łagodnym uśmiechem i smutnym spojrzeniem. Rozmawialiśmy o naszych dzieciach, o tym, jak szczęśliwi wyglądają razem, o trudzie patrzenia, jak dorastają.
Może wypilibyśmy jutro kawę? zapytał pod koniec wieczoru. Chyba oboje potrzebujemy to wszystko przetrawić.
Robert rozumiał mój ból w sposób, w jaki nikt inny. On też stracił kogoś, kogo kochał, choć z innych powodów. Nasze spotkania na kawę przerodziły się w obiady, potem w kolacje, wreszcie w długie rozmowy do świtu.
Nie szukaliśmy miłości. Chcieliśmy tylko zapełnić pustkę w naszych sercach. Ale pocieszenie stało się czymś głębszym, prawdziwszym, niż się spodziewaliśmy.
To nie jest w porządku powiedziałam pewnej nocy, po naszym pierwszym razie.
Wiem odparł, gładząc moje włosy. Ale nie potrafię cię stracić, Ela. Jesteś jedynym dobrem, które mnie spotkało od śmierci żony.
Przez osiem miesięcy ukrywaliśmy nasz związek. Spotykaliśmy się w jego mieszkaniu, z dala od ciekawskich oczu. Było skomplikowane, ryzykowne, ale było naszą małą przystanią w emocjonalnym chaosie.
Aż do dzisiejszej nocy. Aż do dwóch różowych kresek na teście.
Mamo? Wszystko w porządku? głos Zosi wyrwał mnie z zamyślenia.
Tak, kochanie odpowiedziałam drżącym głosem. Tylko trochę mi niedobrze.
Przynieść ci herbatę?
Nie, nie martw się. Wracaj spać.
Słyszę, jak jej kroki oddalają się, i zostaję sama ze swoim sekretem. Za kilka godzin będę musiała zadzwonić do Roberta, powiedzieć mu, iż będziemy mieli dziecko. Dziecko, które będzie przyrodnim rodzeństwem jego synowej, mojej córki.
Jak wytłumaczę Zosi, iż jej matka jest w ciąży z ojcem jej męża? Jak powiem, iż okłamałam ją przez cały ten czas? Jak zniszczę jej szczęście swoim egoizmem?
Patrzę w lustro. Mam zaczerwienione, opuchnięte oczy, rozczochrane włosy. Nie poznaję kobiety, która się w nim odbija. Kiedy stałam się czarnym charakterem własnej historii?
Telefon drży w dłoni. Wiadomość od Roberta: *Nie mogę spać. Myślę o tobie. Kocham cię.*
Zamykam oczy i biorę głęboki oddech. Jutro nasze życie zmieni się na zawsze. Jutro będę musiała znaleźć słowa, by wyjaśnić to, co niewytłumaczalne.
Ale tej nocy, przez jeszcze kilka godzin, mogę udawać, iż wszystko jest w porządku. Że jestem tylko dum






