Moja matka, Jadwiga, jest przyjaciółką pewnego mężczyzny, którego żoną była już w przeszłości tak właśnie się narodziłem. Od najmłodszych lat nie mamy stałego domu; ciągle wynajmujemy mieszkania i przemieszczamy się po Polsce. Kiedy mam pięć lat, Jadwiga poznaje kolejnego mężczyznę i chce z nim zamieszkać, ale on stawia warunek, iż przyjmie ją tylko, jeżeli zostanie sama. Matka łatwo wymienia syna na tego faceta zawozi mnie do domu Jana, mojego biologicznego ojca, przekazując wszystkie niezbędne dokumenty. Dzwoni pod drzwi, słyszy klik zamka i ucieka, a ja stoję na progu. Jan otwiera drzwi, patrzy na mnie z niedowierzaniem, od razu rozpoznaje, kim jestem, i wpuszcza mnie do środka.
Żona Jana, Anna, przyjmuje mnie serdecznie, tak jak ich dwoje dzieci Zofia i Michał. Jan najpierw chce mnie oddać do domu dziecka, ale Anna nie pozwala, tłumacząc, iż nie mam w niczym winy. Jest jak święta kobieta. Na początku czekam na swoją prawdziwą matkę, wierząc, iż zaraz przyjedzie po mnie, a potem przyzwyczajam się i zaczynam nazywać Annę mamą. Jan nie darzy żadnego ze swoich potomków ciepłymi uczuciami, w tym mnie; uważa mnie za zbędny element, ale wciąż utrzymuje mnie, podobnie jak resztę rodziny. Jest naprawdę despotyczny. Gdy wraca do domu, zamykamy się razem w pokoju dziecięcym, by nie wpaść w jego złość. Anna nie może uciec od władczego męża, nie odda mu dzieci z zasady. Przez lata znosi jego wybuchy i gniew, uczy się go omijać, a kiedy trzeba, łagodzi jego gniew, chroniąc nas przed kłótniami i krzykami. W domu panuje cisza, znamy rozkład dnia i nie prowokujemy ojca. Nie potrzebujemy niczego, a matka daje nam miłość i troskę za dwójkę.
Lekarz z Krakowa, dr Marek, zdradza sztuczkę, która przywraca ostre widzenie. Kiedy Jan wreszcie odchodzi do kolejnej młodej kochanki, wszyscy odetchną z ulgą. Jesteśmy już prawie dorośli Zofia i Michał kończą szkołę, a ja przygotowuję się do matury. Trzej absolwenci wspierają się wzajemnie, podpowiadając w trudnych przedmiotach. Każdy z nas marzy o studiach w prestiżowym uniwersytecie. Jan, choć nie był łagodny, obiecuje opłacić nasze edukacje i dotrzymuje słowa. Dostajemy dyplomy i specjalizacje, o których śniliśmy.
Następnie Jan umiera, pozostawiając po sobie spore dziedzictwo. Jego ostatnia kochanka nie dostaje nic nie zdążyła go poślubić. My zostajemy właścicielami jego firmy i kont bankowych w złotówkach. Rozwijamy biznes, a w końcu przychodzi moment wyjazdu za granicę, by otworzyć nowy oddział. Decyduję, iż to ja będę przewodził temu oddziałowi. Proponuję zabrać ze sobą naszą matkę, bo jest jedyną, która zasługuje na podróż do ciepłego kraju. Zofia i Michał popierają mój plan.
Gdy już szykujemy się do wyjazdu, nagle pojawia się moja prawdziwa matka, Jadwiga. Rozpoznaję ją od razu jej twarz utkwiła mi w pamięci od dzieciństwa. Zaczyna mówić: Synu, jestem twoją prawdziwą matką! Czy naprawdę mnie zapomniałeś? Jesteś już dorosły, a ja tak tęskniłam i martwiłam się, jak żyjesz. Chodź, zamieszkajmy razem!. Odpowiadam jej z pogardą: Oczywiście, iż cię pamiętam, pamiętam, jak uciekłaś, zostawiając mnie małego przy drzwiach. Nie jesteś moją matką. Moja mama jedzie ze mną, a ciebie nie chcę mieć w życiu. Odwracam się i odchodzę, nie żałując ani chwili.
Jadwiga, która nie bała się wziąć dziecko męża z obcej kobiety, wychowała mnie w miłości i trosce. Siedziała przy mnie, gdy chorowałem, była przy mnie, gdy po raz pierwszy złamało mi się serce, uspokajała po kłótniach z przyjaciółmi, uczyła, wybaczała moje wygłupy i znosiła nastoletnie kaprysy, nigdy nie przypominając, iż nie jestem jej biologicznym synem. Dla niej stałem się synem, a ona moją matką nie mam nikogo innego.
Wyjeżdżamy razem do Włoch. Tam poznaję swoją przyszłą żonę, którą Anna (moja matka) od razu polubiła i z którą zbudowaliśmy dobre relacje. Anna nie przeszkadza mi w życiu osobistym, a wręcz odnajduje odwagę, by ułożyć własne szczęśliwe życie spotyka miłego mężczyznę i razem zakładają dom. Teraz Anna dużo podróżuje, często odwiedza swoje dzieci i wnuki. Patrzę w jej radosne oczy i rozumiem, iż cieszę się, iż jest w moim życiu. Jest moim aniołem stróżem.













