Moja przyjaciółka Anna została moją przełożoną – od tego czasu nasze relacje się zmieniły. A niedawno dowiedziałam się, iż Anna wcale nie jest taka, jaką się wydaje. Teraz zastanawiam się, czy warto uważać za przyjaciółkę osobę, która jest nieszczera

przytulnosc.pl 18 godzin temu

Anna była moją przyjaciółką od dzieciństwa. Zawsze myślałam, iż taka przyjaźń jest najsilniejsza. Ale dorosłyśmy i teraz rozumiem, iż życie wnosi swoje poprawki. Dlatego choćby nie wiem, czy chcę przez cały czas utrzymywać z Anną przyjazne stosunki.

Zaprzyjaźniłyśmy się jeszcze w przedszkolu. Pewnego razu, na noworocznej akademii, Anna zaczęła recytować wiersz i zapomniała słów. Kilka sekund przed tym, jak się zacięła, jakby to przewidziałam. Dlatego, gdy to się stało, byłam w pełni gotowa ją wesprzeć.

Myślę, iż nikt nie zauważył jej zakłopotania i tej krótkiej przerwy między jej zakończeniem a moim kontynuowaniem. Spojrzała na mnie z wdzięcznością. Po tym wydarzeniu zostałyśmy przyjaciółkami.

W starszych klasach, na szkolnej dyskotece, rozmawiałam z Anną i innymi dziewczynami. Wszystkie byłyśmy w dobrym nastroju. Zagrała wolna piosenka i zauważyłam, iż chłopak, w którym zakochana była Anna, zapraszał mnie do tańca.

Odmówiłam grzecznie, ale stanowczo. Przyjaciółce było przykro, iż podszedł do mnie, a nie do niej. Ale fakt, iż mu nie uległam, przyniósł jej ulgę. Spojrzała na mnie z wdzięcznością.

Na studiach to ja pierwsza wyszłam za mąż. Pewnego razu, na Nowy Rok, zaprosiliśmy Annę z mężem na spotkanie u jego znajomych. Nie mogłam zostawić jej samej w taką noc. Tam poznała Jarosława. Bardzo jej się spodobał. Kiedy zaproponował, iż ją odprowadzi, Anna spojrzała na mnie z wdzięcznością. Wszystko między nimi się ułożyło i dzięki nam Anna i Jarosław również się pobrali.

A potem stało się tak, iż w pracy Anna została moją przełożoną. Ciągle wykorzystywała to, iż byłam gotowa jej pomagać. Przychodziła do pracy później, wychodziła wcześniej. Prosiła mnie, jako osobę bardziej komunikatywną, żebym prowadziła wiele spotkań z klientami w jej imieniu, bo przecież przyjaciele powinni się wspierać. Zawsze jej pomagałam, ani razu nie odmówiłam.

Pewnego razu nie było Anny w biurze i wzięłam zaliczkę od klienta do domu. Po wejściu do mieszkania położyłam kopertę z pieniędzmi na komodzie w salonie. Potem była kolacja, mąż opowiadał zabawną historię, śmiałyśmy się z córką.

Rano przyszłam do pracy i przypomniałam sobie o pieniądzach. Powiedziałam o tym Annie, a ona poprosiła, żebym natychmiast je jej przywiozła. Pojechałam do domu, przeszukałam wszystko! Nie znalazłam! Byłam załamana! Kwota stanowiła połowę mojego półrocznego wynagrodzenia. Gdy wróciłam bez pieniędzy, Anna spojrzała na mnie surowo i powiedziała, iż trzeba będzie poinformować kierownictwo.

Wytłumaczyłam jej, iż z mężem pożyczymy pieniądze, tylko potrzebuję trochę czasu. Zapytałam przy okazji, czy może mi pomóc. Ale Anna odpowiedziała, iż nie ma zbędnych pieniędzy, bo ma wszystko dokładnie rozplanowane. Przyjęłam to ze zrozumieniem, tak się zdarza!

Ale miałam szczęście – po kilku dniach znalazłam te pieniądze. Były w kopercie, tak jak je zostawiłam, tylko zsunęły się za komodę. Zachwycona, zadzwoniłam do Anny, powiedziałam jej o znalezisku, zaprosiłam ją, żebyśmy razem uczciły radość! Przyszła, ale przez cały wieczór była jakaś przygaszona.

Zapytałam ją, co się dzieje. Odpowiedziała, iż nie widzi powodu do świętowania. I iż w ogóle to niesprawiedliwe, iż mi zawsze się udaje, a jej nie! Byłam bardzo zdziwiona jej szczerością. Okazało się, iż przez cały ten czas mi zazdrościła. I to mimo tego, iż większość jej obowiązków w pracy wykonywałam za nią, ot tak, z przyjaźni.

Uważam, iż przyjaźń to chęć dzielenia się chwilami euforii i wspierania przyjaciela w trudnych momentach. Ale jeżeli bliska osoba uważa cię za niegodną szczęścia i cały czas ci zazdrości, to nie wiem, czy warto przez cały czas utrzymywać z nią relacje. Myślę, iż Anna już dawno przestała być moją przyjaciółką…

Idź do oryginalnego materiału