Najważniejsze, to dobrze wyjść za mąż. Zamożny mężczyzna to szczęśliwe życie powtarzała matka, a Ewa tylko kiwała głową.
Była jedynaczką. Ojciec pilnował jej jak oka w głowie, matka rozpieszczała i ciągle powtarzała to samo:
Najważniejsze, to dobrze wyjść za mąż. Zamożny mężczyzna to szczęśliwe życie.
Tylko gdzie go znaleźć? Na studiach trafiali się dobrzy chłopcy, oczywiście. Miał choćby narzeczonego z dobrego domu.
Ale ojciec trzymał córkę krótko żadnych nocnych wyjść, studenckich imprez, wyjazdów za miasto. Wszystko pod kontrolą.
Wkrótce jej wymarzony narzeczony znalazł sobie inną, bardziej wolną i ciekawą niż Ewa.
Potem przyszła obrona pracy dyplomowej, nie było czasu w miłosne uniesienia.
Później praca załatwiona przez ojca i ustawienie życia osobistego z pomocą matki.
Matka wiedziała, co robi. Jedyna córka musi dobrze wyjść za mąż, a tu i kandydat się znalazł siostrzeniec jej dobrej znajomej.
Ewuniu, przyjrzyj się temu mężczyźnie uważniej. Jest starszy od ciebie. Ale to zaleta, a nie wada. Po co ci chłopiec? Pomyśl sama. A Robert to człowiek poważny. Ma własną firmę. choćby nie musisz pracować.
Ale on był żonaty, mamo! Ma córkę, więc alimenty.
Nie przejmuj się tym. Żona była niedorajdą, a córka od dawna mieszka w innym mieście. To nie problem.
I tak doszło do spotkania. Ojciec Ewy milczał wymownie. Od kiedy córka skończyła studia, nie wtrącał się w kobiece sprawy.
Niech same decydują.
Ku zaskoczeniu wszystkich, Robert spodobał się Ewie.
Dziesięć lat różnicy jej nie przerażało. Z taką urodą jak jego, za kolejną dekadę będzie wyglądał znakomicie.
Przystojny, z manierami, ubrany jak z żurnala.
Ewa również zrobiła na nim wrażenie niedługo wzięli ślub.
Matka odetchnęła z ulgą, spełniwszy swój obowiązek, i poświęciła się sobie. SPA, butiki, wyjazdy z mężem do ciepłych państw już bez córki
A ta, mając przed oczami świetny przykład, nie pozostawała w tyle.
Mąż zachęcał jej zachcianki i potrzeby. Ewa żyła więc dla własnej przyjemności.
Do obowiązków domowych należało tylko wydawanie poleceń gosposi, która i tak radziła sobie całkiem nieźle bez jej wskazówek.
Piorun z jasnego nieba uderzył tak niespodziewanie, iż Ewa nie zdążyła się pozbierać.
Była żona Roberta zmarła. Ewa nie interesowała się szczegółami.
I teraz on musiał zabrać do siebie córkę!
To było nie do pomyślenia. I co teraz? Ona sama odkładała macierzyństwo na bliżej nieokreślone kiedyś, a tu w jej domu pojawi się jakaś dziewczynka, której Ewa ma być drugą mamą, jak to ujął Robert.
Ale wyboru nie było.
Mąż nie pytał o jej zdanie, po prostu postawił sprawę jasno i poprosił o odrobinę litości.
Dziewczynka jest niewinna!
Wkrótce sam pojechał po córkę i przywiózł ją z małą walizką i szkolnym plecakiem.
Marysia była w trzeciej klasie, wysoka, cicha i niemal milcząca, jak zauważyła Ewa.
Nie usłyszała od niej zbędnego słowa, wszystko w ciszy, po cichu.
Pocieszało ją tylko, iż dziewczynka była podobna do ojca. Na pewno jego córka, a nie przypadkowa spuścizna po tamtej niedorajdzie
Życie w dużym domu z ojcem, macochą i gosposią przytłaczało Marysię.
Do tego nie była przyzwyczajona!
Po każdym obiedzie rzucała się do zmywania naczyń, pytała, gdzie jest miotła, żeby zamieść podłogę, sama prasowała swoje ubrania a Ewę to wszystko irytowało
Ojciec dziewczynki, pochłonięty pracą i biznesem, wracał późno i nie miał czasu w okazywanie czułości.
Żonie nie szczędził uwagi, ale Marysia w najlepszym razie dostawała poklepanie po głowie i pytanie:
Jak tam w szkole?
Ewa zaczęła czuć się ograniczona nie mogła wychodzić, kiedy chciała, odwiedzać ulubionych miejsc, dbać o siebie.
Nie da się biec na siłownię o świcie!
Trzeba się wyspać, posiedzieć przy komputerze, przejrzeć media społecznościowe.
A potem wracała Marysia, i nie było ucieczki mąż prosił, żeby pilnowała jej nauki, pomagała z lekcjami.
Ewa zaczęła więc rozważać: może zaproponować mężowi wysłanie dziewczynki do jakiejś dobrej szkoły z internatem?
Nie odważyła się jednak, ale zaproponowała wydłużoną świetlicę:
Rozumiesz, trudno mi nadzorować jej lekcje i pomagać. Nie jestem nauczycielką. A tu, popatrz, pojawiły się trójki. W szkole odrabia wszystko porządnie. To dla jej dobra.
Ale Robert tak się wściekł, iż Ewa pożałowała swojej propozycji.
Tak to się ciągnęło: relacje bez duszy, niezadowolenie, irytacja
A dwa lata później Ewa urodziła chłopca. Pojawił się problem z nianią, ale Marysia miała już prawie dwanaście lat i zaproponowała, iż będzie pomagać zajmować się bratem.
I rzeczywiście, lepszej niani nie dało się znaleźć!
Marysia ze wszystkim dawała sobie radę odrabiała lekcje, bawiła się z Darkiem, prasowała rzeczy dla niego i dla siebie.
Potem przejęła też obowiązki związane z pościelą, bo gosposia Nina miała już ponad sześćdziesiąt lat i zaczęła się męczyć.
Ewa przyzwyczaiła się do tego, iż Marysia jest zawsze pod ręką, sama zaś wciąż miała czas na pielęgnację swojego wizerunku, niezbędnego kobiecie z towarzystwa.
Darek rósł, kochał starszą siostrę, tak jak ona jego
Gdy Marysia skończyła szkołę, Darek szykował się do pierwszej klasy. I zn