Powrót do szarej, powakacyjnej rzeczywistości chyba dla nikogo nie był łatwym zadaniem. Bo choć rodzice nie muszą kombinować, kto i kiedy będzie zajmował się dzieckiem i w teorii oddychają z ulgą, to muszą zmierzyć się z kolejnymi wyzwaniami. By wpaść w rytm i dobrze rozplanować szkolną, przedszkolną i zawodową rzeczywistość potrzeba czasu. I kiedy wydaje się, iż wszystko udało nam się opanować do perfekcji, pojawia się wiadomość, która mrozi krew w żyłach.
Worek pełen tajemnic
Macierzyństwo to jedna wielka niewiadoma. Worek przepełniony prezentami, tajemnicami, ale też rozczarowaniem i bezsilnością. Wszystkiego po trochu. Bo wiadomo, iż jeżeli kilka dni na horyzoncie panuje cisza i spokój, to za chwilę możemy spodziewać się prawdziwego sztormu.
A w okresie jesienno-zimowym nic nie jest tak pewne jak katar do pasa, kaszel i osłabienie. Dzieciaki do szkół i przedszkoli przychodzą w nie najlepszej kondycji i obdarowują tymi infekcjami pozostałych uczniów.
U nas od kilku dni błoga cisza, aż się boję tego, co po niej przyniesie nam los. Jednak póki co cieszę się, iż po kilku burzliwych tygodniach września i chorowitym październiku udało nam się zapanować nad codziennością. Szykujemy się do świąt i powoli zaczynamy wypatrywać Mikołaja.
Taka oto wiadomość
Usłyszałam charakterystyczny dźwięk, wiedziałam, iż otrzymałam powiadomienie. Spojrzałam na ekran telefonu i wszystko stało się jasne. Wiadomość w dzienniku elektronicznym. Nadawca: nauczycielka z przedszkola.
"Uprzejmie informujemy, iż przerwa wakacyjna będzie w sierpniu. Nasze przedszkole w lipcu będzie pracować. Rodziców, którzy zainteresowani są korzystaniem z przedszkola w lipcu, prosimy o zgłoszenie dziecka drogą mailową. Na zgłoszenia czekamy od 3 do 12 maja" – przeczytałam.
Coś m tu nie pasowało, bo już bardziej spodziewałabym się życzeń świątecznych niż informacji dotyczącej przerwy wakacyjnej. Sprawdziłam raz jeszcze, spojrzałam na datę. Wszystko się zgadzało.
Świąteczna atmosfera, która zaczynała rodzić się w mojej głowie, uciekła w najdalszy kąt, a pojawił się niepokój związany z dwumiesięcznym wolnym. Jejku, to już? Jak to możliwe? Kto w listopadzie myśli o wakacjach? To jakiś koszmar! Szok i niedowierzanie.
Pół żartem, pół serio: zastanawiam się, czy nauczycielki są już tak zmęczone pracą, iż myślą o wolnym? A może wysyłają wiadomości zawczasu, bo mają na uwadze dobro nasze i naszych dzieci?