"Co i rusz czytam listy czy posty w mediach społecznościowych, gdzie ludzie żalą się na koszty organizacji Komunii czy też rozdmuchane ego rodziców. Ich zadaniem imprezy na pokaz krzywdzą dzieci, niepotrzebnie napędzają wyścig szczurów i zachęcają do przechwałek.
Nie róbcie z siebie ofiar
Dla mnie to idiotyczne. Przecież rodzice, którzy planują dziecko posłać do Komunii dokładnie wiedzą, kiedy będzie przyjmowało sakrament. Przypomnę – pod koniec klasy trzeciej. Nie rozumiem tego zaskoczenia i całego lamentowania. Owszem ceny wzrosły, ale także od lat wiadomo, iż organizacja takiej imprezy wiąże się z większym wydatkiem.
Bez większego problemu można wcześniej obliczyć, jaki będzie orientacyjny koszt. Wiemy, ilu mamy członków rodziny i sprawdzenie widełek cenowych w danym mieście to nie problem. Można także wcześniej zacząć odkładać na ten cel pieniądze, a jeżeli nie – założyć, iż weźmie się pożyczkę. Nie rozumiem tych wielce zaskoczonych ludzi, bo jest to coś, co naprawdę spokojnie można zaplanować.
To moja sprawa
Drugim zarzutem jest to, iż niektórzy wydają zbyt dużo pieniędzy na organizację Komunii. A ja się pytam: ‘A co wam do tego?’. Przecież każdy rodzic sam decyduje, jaki budżet chce przeznaczyć na ten cel i jak ma to wszytko wyglądać.
Moim zdaniem powinno być wyjątkowo, bo taka uroczystość jest tylko raz w życiu. To przecież jedyna taka impreza, którą organizujemy naszym dzieciom. Chrzcin zwykle nie pamiętają, więc dlaczego mam się szczypać? jeżeli ktoś chce skromnie, to przecież jego wybór. Mój wybór jest inny i mam do tego prawo.
Planuję zorganizować coś naprawdę wyjątkowego. Chcę, by było dokładnie tak, jak wymarzy sobie moje dziecko i nie zamierzam go w żadnym stopniu ograniczać. To jest jego dzień. Trochę odłożyłam na ten cel, a jak trzeba będzie, to wezmę pożyczkę.
Nie zmierzam organizować skromnej imprezy, tylko dlatego, żeby ktoś tam nie poczuł się urażony. Ktoś zupełnie obcy, kto ma inne podejście. Po co w ogóle się porównujecie? Wystarczy wytłumaczyć dziecku, iż każdy organizuje przyjęcie wedle własnego uznania i nie ma tu ani lepszych, ani gorszych".