– Nie będę się tłumaczyć. Jestem kochanką twojego męża! Całe te lata się z nim spotykałam. Tak! Nie rób wielkich oczu i nie mdlej…

polregion.pl 2 dni temu

**Dzisiejszy wpis w dzienniku**

Gotowałem kolację, mój mąż, Aleksander, miał wrócić za godzinę. Nasza dziesięcioletnia córka, Kasia, była na zajęciach tanecznych. Za pół godziny wpadnie do domu, rzuci torbę w kąt i usiądzie przy stole, czekając na jedzenie. Zacznie opowiadać o koleżankach, sukcesach w tańcu, o nauczycielce Uśmiechnąłem się. Zawsze lubiłem jej słuchać.

Nagle zadzwonił dzwonek. Za wcześnie na Aleksandra, a klucze przecież ma. Pewnie Kasia znów zapomniała. Otworzyłem drzwi, ale zamiast córki stała tam młoda kobieta.

Nie będę owijać w bawełnę. Jestem kochanką twojego męża. Od lat się spotykamy. Tak! Nie rób wielkich oczu i nie mdlej.

Od lat? Ile dokładnie?

Trzy lata. Wszystko mi odpowiadało. Spokojnie żyć samotnie, a facet przychodzi, kiedy trzeba.

Żadnych wydatków, ani finansowych, ani fizycznych. Nie prałam, nie gotowałam, nie sprzątałam po nim. I teraz też nic nie zamierzam zmieniać.

Nie przyszłabym, ale jestem w ciąży. Przypadek, ale już nic nie poradzisz.

Przypomniałem sobie, jak długo nie mogliśmy mieć dziecka. Ze mną wszystko było w porządku, ale Aleksander miał problemy. Musieliśmy skorzystać z in vitro.

Za pierwszym razem się nie udało, za drugim szczęście się do nas uśmiechnęło. Spodziewałem się choćby bliźniaków, to przecież częste przy takich metodach. Urodziła się Kasia. A teraz ta wiadomość.

Nic nie zmienisz? Masz faceta, który przychodzi, i myślisz, iż będzie ojcem, który przychodzi?

Nie, trochę inaczej. Będę miała męża i dziecko, które przychodzą.

Ciekawe. Jak to sobie wyobrażasz? Ojciec będzie wychowywał dziecko, a do ciebie przychodził, żeby maluch miał kontakt z matką?

Tak. Nie chciałam dziecka, to przypadek.

Aleksander mówił, iż nie może mieć dzieci.

Widać, iż może! Muszę zobaczyć, w jakich warunkach będzie żyło moje dziecko. Wszystko sprawiedliwe.

Twoja córka, Aleksander się nią zajmuje, choć nie jest ojcem. Teraz będzie jego dziecko, a ty je wychowasz.

Proszę pani, choćby pana nie zapraszam, nie znam pana imienia, ale twój facet tu już nie mieszka. Zabierz jego rzeczy. Reszta mnie nie interesuje!

Chciałem zamknąć drzwi, ale zobaczyłem Kasię wracającą z zajęć.

Tato, co to było? Jakie dziecko? I dlaczego tata nie jest moim ojcem?

Wszystko słyszałaś? No to czas ci wyjaśnić.

Tato, już nie jestem mała, prawie jedenaście lat. Zrozumiem.

Wytłumaczyłem jej wszystko.

Jesteś moją córką, ale tata cię kocha, jest twoim ojcem w dokumentach. Razem na ciebie czekaliśmy.

A teraz on znów czeka na dziecko, ale ty nie będziesz jego matką. Ja nie będę siostrą. Tak?

No tak masz rację. I jeszcze jesteś duża, nie chcę już żyć z tatą.

Pomogę ci, nie martw się. Już jestem duża, niech idzie. Kocham was, ale ta co przyszła Niech on do niej idzie.

Aleksander wrócił o zwykłej porze.

Co się stało? Dlaczego nikt mnie nie wita?

Zwykle Kasia zawsze go witała, ale teraz cisza. Siedziała w swoim pokoju.

Gdzie córka? Spóźniła się czy zachorowała?

Była twoja kochanka. Czeka na dziecko. Twoje! Wytłumaczysz, czego chciała?

Słuchaj, to moje dziecko, nie mogę go odrzucić.

Wiesz, co proponuje?

Wiem. Nie chciała go, ale Kasia jest, teraz będzie jeszcze jedno. To moje dziecko! Będzie ze mną.

Pewien? Twoje? Pamiętasz swoją diagnozę?

Bywają wyjątki!

Świetnie. Idź do matki ze swoim wyjątkiem. Natychmiast, rzeczy zabierzesz później!

Nie można tak! Tam na mnie nie czekają. Nie jestem tam potrzebny no, potrzebny, ale inaczej.

Tu też na ciebie nie czekają. Nie jesteś potrzebny. Idź!

A Kasia? Jestem jej ojcem, choć nie biologicznym, ale Wychowuję twoją córkę. Co złego, jeżeli moje dziecko też będzie z nami? Prawdziwe. Wszystko sprawiedliwe.

O sprawiedliwości już mi opowiedziała matka twojego dziecka. Najpierw sprawdź, czy twoje, potem gadaj. Żegnaj.

Rozwiodłem się z Aleksandrem. Musiał wynieść się, bo mieszkanie należało do moich rodziców. Zbudowali dom, a mieszkania nigdy nie przepisali. Przy rozwodzie i tak by to nie miało znaczenia.

Aleksander został bez dachu nad głową. Facet, który czasem przychodził, był dla jego kochanki lepszy. Nie chciała zmieniać swojego stylu życia ani zajmować się dzieckiem.

Matka, ale bez zamiaru opieki. Pobawi się, pośmieje, ale to wszystko. Bezsenność, pieluchy, choroby na to nie była gotowa.

Po urodzeniu dziecka wniosła alimenty, ale przegrała. Jak teraz wychowuje dziecko nie wiadomo. Diagnoza Aleksandra się nie zmieniła, ojcostwo nie potwierdzone.

Córka w dokumentach jedna, ale nie chce z nim rozmawiać. Płaci alimenty, próbuje wrócić, ale ja też go nie chcę.

Wyszło na to, iż niełatwo jest jedną piątą punktu na dwóch stołkach usiąść

A wy co o tym myślicie?

Idź do oryginalnego materiału