Nie będę się uginać! Ból za syna i wnuka, ale koniec z ustępowaniem!

twojacena.pl 1 dzień temu

— Nie jestem ze stali! Boli mnie to, co dzieje się z moim synem i wnukiem, ale już więcej nie ugnę się przed synową — mówi ze łzami w oczach 62-letnia Barbara Nowak z Poznania.

Jej syn Piotr to inteligentny i ambitny mężczyzna. W wieku 35 lat piastuje kierownicze stanowisko w dużej firmie IT. Jednak jego żona, Kinga, poszła jeszcze dalej — jest od niego starsza o dziewięć lat i zbudowała imponującą karierę w międzynarodowej korporacji. Przez długi czas dzieci nie były częścią jej planów. Bała się stracić pozycję, zostać w tyle, ustąpić miejsca młodszym i bardziej żądnym sukcesu.

Żyli, jak to się mówi, na wysokim poziomie: apartament w centrum, dom pod Warszawą, najnowsze modele samochodów, wakacje w Hiszpanii czy Włoszech. Ale ciepła w ich rodzinie było jak na lekarstwo. Widywali się w domu rzadziej niż z biznesowymi partnerami. Barbara, choć nie wtrącała się, martwiła się o syna — widać było, jak się męczy, jak stara się być dobrym mężem, ale jakby uderzał głową w mur.

Gdy Kinga niespodziewanie w wieku 40 lat ogłosiła, iż jest w ciąży, cała rodzina była w szoku. choćby sam Piotr nie wiedział, czy się cieszyć, czy się martwić. A teściowa, która już straciła nadzieję na wnuki, rozpłakała się ze szczęścia. Ale euforia gwałtownie zamieniła się w niepokój.

— choćby w ostatnich miesiącach ciąży nie odpuszczała pracy. Urodziła praktycznie podczas spotkania w biurze. choćby w szpitalu nie wypuszczała telefonu z ręki — wspomina Barbara. — Myślałam, iż zaraz po porodzie wróci do swojego gabinetu.

Ale w pierwszych tygodniach po narodzinach syna Kinga jakby się zmieniła. Hormony dały o sobie znać — krążyła wokół dziecka, nie spała po nocach, bała się przegapić każdy jego oddech. Nikogo nie wpuszczała do domu, choćby teściowej. Wszystko robiła sama. Ale to nie potrwało długo.

Gdy tylko przestała karmić piersią, natychmiast wrócił temat powrotu do pracy. Kinga tłumaczyła, iż bez niej firma się rozpadnie, iż zastępca nie radzi sobie, a jeżeli ona nie wróci, wszystko przepadnie. Znalezienie niani okazało się trudne — Kinga nikomu nie ufała. Wtedy zaproponowała Barbarze opiekę nad wnukiem za wynagrodzenie. Ta zgodziła się, mając nadzieję, iż to je zbliży.

— Na początku było idealnie. Zajmowałam się malcem, w weekendy odpoczywałam, a rodzice sami się nim zajmowali. Było mi choćby przyjemnie — wreszcie mogłam być z wnukiem — opowiada babcia.

Ale niedługo zaczęło się. Kinga zwolniła sprzątaczkę i zaczęła prosić teściową, by nie tylko opiekowała się dzieckiem, ale też sprzątała i gotowała. Płaciła, ale praca stała się ponad siły — niemowlę wymagało ciągłej uwagi.

— Pewnego dnia myłam lodówkę w kuchni, a wnuczek spał w kojcu. Sypialnia była na piętrze, daleko biegać. Chciałam gwałtownie skończyć, by nie budzić dziecka — opowiada Barbara.

Gdy Kinga wróciła i zobaczyła syna w kojcu, wybuchła:

— Dlaczego nie śpi w łóżeczku? Dlaczego nie był na spacerze?! Za co ci płacę? Chcę, żeby dziecko było wyspane, nakarmione i zadbane!

Następnego dnia w domu znów pojawiła się sprzątaczka. A do tego doszedł totalny nadzór — kamery w każdym pokoju, codzienne rapBarbara westchnęła ciężko, zamykając za sobą drzwi mieszkania na zawsze, wiedząc, iż najważniejsze jest jej własne zdrowie i godność.

Idź do oryginalnego materiału