Nie chciała się podzielić zabawkami. Nie takiej reakcji matki oczekiwałam

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Czy dziecko trzeba uczyć dzielenia się zabawkami? Fot. 123rf.com


Dziecko w wieku przedszkolnym nawiązuje wiele kontaktów społecznych. Przystosowuje się już do zasad panujących w grupie i choć mniej się buntuje, to potrafi także mocno walczyć o swoje. Czy rodzice powinni reagować, gdy takie zachowanie utrudnia zabawę? Nasza czytelniczka nie ma wątpliwości, jaka jest rola dorosłego w dziecięcych sporach.


"Przygoda z przedszkolem to całkiem nowe doświadczenie zarówno dla rodziców jak i dziecka. Maluch dojrzewa i uczy się zupełnie nowych rzeczy. To dla mnie fascynujące, ale stwierdzam, iż także przerażające, a przekonałam się o tym podczas wizyty w domu jednej z przedszkolnych koleżanek.

Nowe koleżanki


Córka poszła do przedszkola rok temu. Gdy dzieci trochę się oswoiły z nową sytuacją, zawiązały się pierwsze przyjaźnie i zaczęły także spotykania na placach zabaw. Ostatnio również pojawiły się pierwsze zaproszenia do domu.

Mama jednej z dziewczynek zaczepiła mnie któregoś dnia w szatni z pytaniem, czy moja Ola mogłaby się pobawić z jej Julką. To poważny krok w dorosłość, pomyślałam, szczególnie iż mama dziewczynki zasugerowała, iż to ona odbierze dzieci, a ja po pracy dojadę już bezpośrednio do ich mieszkania. Dziewczynki już się bardzo nakręciły, więc mimo pewnych obaw stwierdziłam, iż może już czas na takie doświadczenie.

Gdy przyjechałam, zostałam zaproszona na kawę, a dziewczynki były w innym pokoju. Ponieważ wydawało mi się, iż były zajęte zabawą, nie chciałam im przeszkadzać i zasiadłam w salonie.

Nie taka zgodna zabawa


Gospodyni poinformowała mnie, iż dopiero poszły się bawić, bo zanim dotarły z przedszkola i coś zjadły, minęło sporo czasu. Po chwili zaczęłam się niepokoić dźwiękami dochodzącymi zza ściany: 'To moje, nie ruszaj', 'Tego też nie możesz'. Nie brzmiało to jak zgodna zabawa. Stwierdziłam, iż się pokażę córce i trochę im 'pomogę'. Zaczęłam dopytywać, którą zabawką może pobawić się Ola, ale nie było zgody na nic.

Po chwili usłyszałam donośny płacz mojego dziecka. Córka była potwornie rozżalona sytuacją. Trudno się dziwić, mimo wielokrotnie podjętych prób nie miała się czym bawić. Byłam niemalże pewna, iż gospodyni wkroczy do akcji i spróbuje porozmawiać z własnym z dzieckiem.

Rozumiem, iż dzieci w tym wieku mają silne poczucie własności i problemy z dzieleniem się. Dopiero przecież uczą się społecznych zachowań. Oczywiście nie oczekuję, iż dadzą się bawić ukochanym misiem. Jednak uważam, iż rolą rodzica jest pokazać, iż można się podzielić i to też może być fajne. W sumie chyba trochę na tym mają polegać spotkania w domach? Goszczę cię i dzielę się zabawkami, razem się bawimy i jest fajnie.

Koniec zabawy, której choćby nie było


Dziewczynka, widząc, iż obejmuję moją córeczkę, także zaczęła płakać (mam wrażenie, iż choćby głośniej niż Ola). Więc i ją mama zaczęła pocieszać, absolutnie nie wyjaśniając sytuacji. Pomyślałam sobie: oki, są w emocjach, rozmowa teraz nie ma sensu.


Choć dziewczynki przestały płakać, było widać, iż już nie ma chęci do zabawy. Obydwie stały nieco naburmuszone, nie wiedząc co dalej. Gospodyni postanowiła wkroczyć, więc grzecznie czekałam, co się wydarzy. Jedna mama wystarczy – pomyślałam. Jednak gdy usłyszałam jej słowa, szczęka opadła mi do podłogi.

'Teraz się przeproście i podajcie sobie rączki' – zatkało mnie, gdy to usłyszałam i aż się we mnie zagotowało. Za co niby ma przepraszać moje dziecko?! Stwierdziłam jednak, iż nie będę robić afery. Zacisnę zęby i po prostu grzecznie wyjdziemy. To zupełnie obcy ludzie i jakoś nie miałam ochoty dyskutować o metodach wychowawczych.


W drzwiach gospodyni podziękowała za zabawę. Więc stwierdziłam, iż jednak zaznaczę, iż moim zdaniem to zabawy nie było. Na co usłyszałam, iż dziewczynka ma 'trudny charakter' i 'najwyżej się przekona, iż nikt jej nie będzie lubił, jak będzie się tak zachowywać'.

Trochę byłam w szoku, bo ja uważam, iż to my rodzice powinniśmy podsuwać naszym dzieciom rozwiązania i podpowiadać, jak można rozwiązać daną sytuację. Nie sądzę, by 'takie' uczenie się na błędach wniosło coś dobrego. A może się mylę?

Jak wy organizujecie wizyty i reagujecie, gdy dziecko nie chce się dzielić? Bo my ustalamy zabawki, którymi Ola nie chce się dzielić i je chowamy, a reszta jest do wspólnej zabawy. I świetnie to działa".

Idź do oryginalnego materiału