Nie jestem nianią ani służącą

polregion.pl 1 tydzień temu

Nie jestem nianią ani służącą

Mam 62 lata, mieszkam w Krakowie i niedawno spotkała mnie sytuacja, która złamała mi serce. Moja córka, Kinga, i jej mąż, Krzysztof, uznali, iż powinnam poświęcić swoje życie opiece nad ich córką, moją wnuczką Zosią. Zawsze starałam się być dobrą babcią, ale teraz moja cierpliwość się skończyła. Odmówiłam bycia darmową nianią, a to wywołało burzę oburzenia. Nie jestem nianią ani służącą, i ja też mam prawo do własnego życia!

Gdy Kinga urodziła Zosię, rzuciłam się, by pomagać jej na każdym kroku. Siedziałam z malutką, zabierałam ją na spacery, karmiłam, prałam jej ubrania, żeby córka mogła choć trochę odpocząć. Wiem, jak ciężko jest być młodą mamą, i chciałam wesprzeć swoją rodzinę. Z czasem jednak moja pomoc zaczęła być traktowana jak coś oczywistego. Kinga i Krzysztof żyli tak, jakbym była ich prywatną nianią. Zapisywali się na siłownię, chodzili na kursy, spotykali się ze znajomymi, a Zosię przywozili do mnie ze słowami: „Posiedź z nią, mamy sprawy”. W ogóle nie przejmowali się tym, czy ja mam własne plany. Jestem na emeryturze i, do diabła, zasłużyłam sobie na odpoczynek i małe przyjemności!

Kinga mogła zadzwonić w środku dnia i oznajmić, iż muszę odebrać Zosię z przedszkola, bo ona ma imprezę firmową, a Krzysztof pojechał na ryby. Denerwowałam się, ale i tak jechałam po wnuczkę – przecież nie zostawię jej samej! Kocham Zosię, ale ta sytuacja zaczęła mnie przytłaczać. Czułam się wykorzystana, a mój czas i pragnienia nikogo nie obchodziły.

Dzisiaj stało się coś, co ostatecznie wyprowadziło mnie z równowagi. Kinga zadzwoniła i z euforią poinformowała, iż razem z Krzysztofem wyjeżdżają na dwa tygodnie do Chorwacji. Ucieszyłam się, myśląc, iż Zosia będzie szczęśliwa nad morzem. Ale okazało się, iż postanowili zostawić wnuczkę ze mną, choćby nie pytając mnie o zdanie! Po prostu postawili mnie przed faktem dokonanym, jakbym była zobowiązana podporządkować się ich zachciankom. Krew we mnie zawrzała. Nie mogłam już milczeć i powiedziałam Kindze, iż nie zamierzam być ich nianią. Mają dziecko i powinni planować swoje życie z tym na uwadze. Chcą podróżować? Niech zabiorą Zosię albo znajdą inne rozwiązanie!

Zapytałam, dlaczego podjęli taką decyzję bez konsultacji ze mną. Odpowiedź Kingi mnie zszokowała: „Przecież jesteś na emeryturze, i tak nie masz nic do roboty”. To było jak policzek. Wytłumaczyłam jej, iż mam własne plany: zamierzam pojechać z przyjaciółką do sanatorium nad jeziorem, żeby w końcu odpocząć. Niech biorą Zosię ze sobą albo sami się martwią, ale ja nie jestem ich służącą!

Nasza rozmowa skończyła się kłótnią. Kinga nazwała mnie okropną babcią, a ja ledwo powstrzymywałam łzy. Nie rozumie, jak bardzo boli mnie takie słowa po wszystkim, co dla nich zrobiłam. Kocham moją wnuczkę, ale nie mogę poświęcić całego swojego życia dla cudzych kaprysów. Nie jestem nianią ani służącą, jestem kobietą, która też ma prawo do szczęścia. Teraz stoję przed wyborem: bronić swoich granic albo znów ustąpić, żeby zachować spokój w rodzinie. Ale jedno wiem na pewno – tak dalej być nie może.

Idź do oryginalnego materiału