„Nie ma nic straszniejszego na świecie… No dobrze, u Kacpra wszystko w porządku. Wypisuję do przedszkola.” – Lekarka podała Magdalenie zaświadczenie. – „Nie choruj więcej, Kacperek.”
Chłopiec skinął głową i spojrzał na mamę.
– Chodźmy. – Magdalena wzięła syna za rękę, a w drzwiach odwróciła się. – Do widzenia.
– Do widzenia – powtórzył za nią Kacper.
W korytarzu Magdalena posadziła synka na krześle i poszła do szatni po kurtkę. Kacper energicznie machał nogami i z ciekawością przyglądał się innym dzieciom. Gdy się ubrali, Magdalena zawiązała mu szalik.
– Jutro do przedszkola. Stęskniłeś się? – zapytała.
– No jasne! – uśmiechnął się Kacper.
Wyszli z przychodni i ruszyli w stronę przystanku, mijając zaspy śniegu.
– Mamo! Mamo… – Kacper szarpnął ją za rękaw, gdy zamyśliła się o jutrzejszym powrocie do pracy i codziennej rutynie.
– Co? – ocknęła się.
Śledząc wzrok syna, zobaczyła kobietę z otwartym wózkiem. W środku siedział chłopiec w wieku Kacpra, z otwartymi ustami, z których ciekła ślina, i pustym spojrzeniem. Magdalena natychmiast odwróciła wzrok.
– Mamo, dlaczego ten chłopiec jeździ w wózku? Przecież jest duży – szepnął Kacper.
– Jest chory – odparła.
– Ale kiedy ja chorowałem, ty mnie nie woziłaś w wózku?
– Chodźmy szybciej. On jest inaczej chory. – Magdalena spojrzała na oddalającą się kobietę z wózkiem i pociągnęła syna w stronę przystanku.
Od kiedy urodził się Kacper, nie mogła patrzeć na chore dzieci, nieumyślnie wyobrażając sobie siebie na ich miejscu. Żal ścisnął jej serce. Matki tych dzieci wzbudzały w niej współczucie – często zostawały same, bo ojcowie nie wytrzymywali i odchodzili. Dobrze, jeżeli miały jeszcze rodzinę.
A ona? Czy dałaby radę? Czy wzięłaby na siebie ten ciężar? A może zostawiłaby dziecko w szpitalu? Swojego Kacpra? Nigdy. choćby myśl o takim wyborze była przerażająca.
Jechali autobusem do domu, a Magdalena wspominała…
***
Była sympa„Wiesz, czasem myślę, iż to właśnie te drobne, zwykłe chwile – jak teraz, gdy Kacper śmieje się obok mnie w autobusie – są największym szczęściem, jakie mogło mi się przytrafić.”