Nie nazwiesz już dziecka, jak chcesz. Tam wolność wyboru imienia właśnie się skończyła

mamadu.pl 17 godzin temu
Na Węgrzech przyjęto ustawę, która daje władzom prawo do decydowania, jakich imion mogą używać obywatele. Rząd tłumaczy to potrzebą ochrony tożsamości narodowej. Nowe przepisy wywołały gorącą dyskusję – nie tylko w kraju.


Imię dziecka to wybór rodziców


Wybór imienia dla dziecka to jedna z pierwszych i najbardziej osobistych decyzji, jaką podejmują rodzice. To nie tylko formalność, ale często także wyraz uczuć, przekonań, inspiracji lub rodzinnych tradycji.

Dla wielu osób imię niesie znaczenie emocjonalne, symboliczne lub kulturowe – i właśnie dlatego decyzja ta powinna należeć przede wszystkim do opiekunów dziecka, a nie do urzędników czy polityków.

W Polsce możliwość nadania dziecku wybranego imienia jest uważana za coś oczywistego. Oczywiście – istnieją pewne ograniczenia, ale są one stosunkowo jasne i mają głównie na celu dobro dziecka.

Jakich imion nie można nadawać w Polsce?


W Polsce zasady nadawania imion reguluje Prawo o aktach stanu cywilnego. Rodzice mogą nadać dziecku jedno lub dwa imiona, ale nie mogą one być ośmieszające, nieprzyzwoite, w formie zdrobniałej ani niezgodne z polską tradycją językową.

Oznacza to, iż urzędnik może odmówić wpisania imienia, które brzmi jak żart lub wygląda na próbę prowokacji – np. Batman, Diabeł czy Nutella.

Czasami zakwestionowane bywają też imiona zagraniczne, które nie mają polskiej wersji


gramatycznej lub brzmią zupełnie obco. Choć istnieje możliwość odwołania się do sądu, w praktyce większość rodziców respektuje obowiązujące ograniczenia – zwłaszcza iż lista zatwierdzonych imion jest bardzo szeroka.

Węgierski rząd przejmuje kontrolę nad imionami


Na Węgrzech sytuacja zmienia się radykalnie. Parlament przyjął nową ustawę, która


przekazuje pełną kontrolę nad listą dopuszczalnych imion do Ministerstwa Kultury. Do tej pory zajmowało się tym niezależne Węgierskie Centrum Badań Lingwistycznych, które rozpatrywało wnioski rodziców o dodanie imienia do narodowego rejestru. Od teraz

decyzje będą zapadały na szczeblu politycznym.

Za ustawą zagłosowało 161 parlamentarzystów w 199-osobowym Zgromadzeniu Narodowym, 22 było przeciw, a jedna osoba wstrzymała się od głosu. Nowe prawo uzasadniono potrzebą ochrony tożsamości narodowej.

Według jego autorów, imiona nie powinny być wyłącznie wyrazem indywidualnych wyborów – muszą też wpisywać się w narodową tradycję i wartości kulturowe.

"Porządek w kwestiach imion"


Inicjator ustawy, polityk partii Fidesz, Lajos Kósa, podkreślił, iż zmiany mają na celu


"uporządkowanie spraw" związanych z nadawaniem imion. Jako przykłady niewłaściwych imion podał m.in. Legolasza czy Gidę – jego zdaniem nie mających związku z węgierską kulturą.

Pod nowymi przepisami ministerstwo będzie mogło usuwać z rejestru imiona, które uzna za nieodpowiednie z punktu widzenia "charakteru narodowego".

"Choć imię jest ważnym elementem indywidualnej tożsamości, pozostaje także integralną częścią tożsamości narodowej" – powiedział Kosa.

W 2024 roku rodzice złożyli niemal 470 wniosków o zgodę na nadanie nietypowych imion. Niektóre, jak Tiago, Ajla czy Emilin, zostały zaakceptowane. Inne – Lucyfer, Jezus czy Dzanszuval – trafiły na listę odrzuconych.

Nowe przepisy oznaczają, iż takich decyzji nie będą już podejmować językoznawcy, ale politycy.

Czy państwo powinno decydować za rodziców?


Nowe prawo na Węgrzech wzbudziło spore emocje – zarówno w kraju, jak i poza jego


granicami. Krytycy ostrzegają, iż to nadmierna ingerencja państwa w życie prywatne obywateli, a ograniczanie możliwości wyboru imienia może prowadzić do ograniczenia wolności osobistej i różnorodności kulturowej.

Zwolennicy z kolei twierdzą, iż to krok w stronę uporządkowania systemu i ochrony dziedzictwa narodowego.

Moim zdaniem, imię powinno być wyrazem indywidualnej decyzji rodziców – oczywiście


w granicach zdrowego rozsądku i poszanowania dziecka. Państwo może chronić przed skrajnymi czy ośmieszającymi pomysłami, ale nie powinno narzucać ideologii kulturowej pod pretekstem "ochrony tożsamości".

Tradycja i język to rzeczy żywe, które zmieniają się z pokolenia na pokolenie – i nie da się ich zachować przepisem z ustawy.

A jakie jest wasze zdanie?


Źródło: PAP


Idź do oryginalnego materiału