Nie tracisz czasu w puste słowa, ważne, by znaleźć odpowiedniego partnera.

newsempire24.com 1 tydzień temu

**Dziennik osobisty**

„Ty, Elu, nie pyskuj. Najważniejsze, żeby dobrze wyjść za mąż. W każdej sytuacji będziesz na plusie” – mawiała krewna.

Ela dorastała jako jedyna i ukochana córka, której rodzice nie mogli się nachwalić. Pod koniec liceum coraz częściej mówiła, iż chce studiować w Warszawie.

– Córeczko, mamy tu dobry uniwersytet. Po co ci Warszawa? – pytał ojciec.

– Tato, chcę być dziennikarką. A po naszej uczelni zostanę tylko nauczycielką.

Długo rodzice nie zgadzali się na wyjazd córki. Ile filmów obejrzeli o złamanych losach dziewczyn z prowincji, które próbowały szczęścia w stolicy. W końcu ustąpili. Ojciec skontaktował się z daleką kuzynką mieszkającą w Warszawie. Ta zgodziła się przygarnąć Elę na czas studiów. euforia Eli nie miała granic. Obiecała rodzicom, iż sobie poradzi, iż nie będą się za nią wstydzić, a wręcz będą dumni.

Ojciec sam zawiózł córkę, upewnił się, iż jest dobrze urządzona, zostawił pieniądze na początek i wyjechał.

Ela nie mieszkała u krewnych za darmo. Sprzątała, robiła zakupy, gotowała. Sąsiedzi kręcili głowami – oto Jola zrobiła z kuzynki służącą. Daleka krewna ojca żyła sama, mąż dawno odszedł do innej, zostawiając jej mieszkanie. Uważała, iż jej życie się udało. Mieszka w Warszawie, w stolicy, a nie byle gdzie. I pouczała Elę:

– Ty, Elu, nie pyskuj. Studia to fajnie, ale dla kobiety nie najważniejsze. Najważniejsze, żeby dobrze wyjść za mąż za warszawiaka. W każdej sytuacji będziesz na plusie. Tak jak ja.

Ela słuchała i uśmiechała się pobłażliwie. O małżeństwie jeszcze nie marzyła. Chciała, żeby ją zauważono, doceniono jej talent, przyjęto do prestiżowej redakcji, a jeżeli szczęście się do niej uśmiechnie – pracowała w telewizji.

Ale marzenia marzeniami, a życie często weryfikuje ambitne plany. Na trzecim roku Ela zakochała się w Marku. Poznali się przypadkiem. Świętowali z koleżankami udaną letnią sesję. Marek z kolegą też tam był. Zauważył sympatyczną dziewczynę, zaprosił do tańca, potem odprowadził do domu.

Koleżanki namawiały Elę, żeby nie przepuściła takiego faceta. Osiem lat starszy, warszawiak, z mieszkaniem, przystojny. Marek nie ukrywał, iż jest po rozwodzie, iż ma córkę. Ale kto w młodości nie popełnia błędów? Córka mieszka z matką, nie będzie przeszkadzać. A z drugiej strony – znaczy, iż lubi dzieci.

Ela nie snuła planów, ale Marek jej się podobał. Widział, iż jest niedoświadczona w miłości, nie naciskał i nie zapraszał jej jeszcze do siebie. Chodzili na spacery, do kina, do teatru. Przez wszystkie lata w Warszawie Ela tak dobrze nie poznała stolicy, jak po spotkaniu z Markiem.

Coraz częściej mówił o miłości, o wspólnej przyszłości, o dzieciach. Eli kręciło się w głowie od uczucia. Gdy w końcu oświadczył się, od razu się zgodziła. Do końca studiów został tylko rok. A przed nią czekało dorosłe życie.

Marek zabrał Elę do rodziców. Ojciec przywitał się uprzejmie i schował za gazetą. Matka zaś dała do zrozumienia nowej narzeczonej, iż Marek nie narzeka na brak zainteresowania kobiet, iż nie pozwoli synowi drugi raz popełnić błędu, widzi, iż Eli zależy na warszawskim meldunku, mieszkaniu…

– Nie mogłeś zakochać się w kimś z naszej sfery? Znowu wchodzisz w to samo – zakończyła swoje przemówienie matka.

– Co to znaczy „to samo”? Dość, mamo. Kasia była przecież warszawianką. I co z tego? – Marek ostro przerwał matce i wyprowadził Elę.

Do ślubu więcej nie widziała jego rodziców. Za to Marek często przywoził córkę, Olę. Nazwali ją na cześć babci, która ponoć była kiedyś sławną aktorką albo żoną znanego artysty… Ela nigdy nie zrozumiała.

Ola okazała się dużą, spokojną dziewczynką, niezbyt ładną. Marek cieszył się, iż gwałtownie się z Elą zaprzyjaźniła. Na ślubie teściowa zasugerowała, żeby z dziećmi się nie śpieszyć. Ela zapewniła ją, iż najpierw chce skończyć studia i popracować kilka lat. Dzieci przyjdą z czasem.

Gdy pierwszy raz matka Marka przywiozła Olę, powiedziała, iż ojciec nie może zaniedbywać córki. Marek cały dzień zajmował się Olą, spełniając jej kaprysy. Ela nie protestowała. Starała się zrozumieć sytuację. Wiedziała, na co się decyduje.

Po studiach Ela dostała pracę w gazecie – nie prestiżowej, ale zawsze warszawskiej. Spełniło się jej marzenie – mieszkała i pracowała w Warszawie, z ukochanym mężem. Kilka razy odwiedzili jej rodziców z prezentami. Ale największym prezentem dla nich były szczęśliwe oczy córki.

Minęły prawie trzy lata. Pewnego dnia przed świętami Ela powiedziała mężowi, iż jest w ciąży.

– Chciałam powiedzieć w Nowy Rok, ale nie wytrzymałam – uśmiechnęła się.

– Mówiłaś, iż nie chcesz dzieci… Jak to się stało? Bierzesz tabletki. Zapomniałaś? – spytał niezadowolony Marek.

– To nie przypadek. Przestałam je brać. Myślałam, iż nie od razu wyjdzie. A wyszło od razu. Super, prawda? – Ale widząc jego minę, zamilkła. – Nie cieszysz się?

– Cieszę, ale… Dlaczego się nie porozumiałaś?

– jeżeli mężczyzna oddaje kobiecie decyzję o antykoncepcji, to też oddaje jej prawo do decyzji o dziecku. Chcę mieć dziecko. A kiedy mam rodzić? Jak będę miała czterdzieści lat? – Ela ledwo powstrzymywała łzy. Myślała, iż się ucieszy.

– Nie krzycz. Nic się nie da zrobić. Niech będzie syn. Sam będziesz się nim zajmować. A praca? – Marek przytulił obrażoną Elę.

W Nowy Rok Marek powiedział rodzicom. Ojciec uścisnął mu dłoń i poklepał po plecach, ale matka przyjęła wiadomość z irytacją.

– Wiedziałam, iż ta prowincjuszka chce się przypchać dzieckiem. Najpierw meldunek, teraz to. Jesteś pewny, iż twoje? Odbierze ci mieszkanie. Nie mamy już pieniędzy na kolejne.

– Mamo, co ty mówisz? Kochamy się. Ela nie…

– Na razie nie. A wiesz, co jej w głowie? – Matka nie słuchała.

Marek zatrzasnął drzwi i więcej się nie pokazał. Ciąża Eli przebiegAle z czasem Ela zrozumiała, iż szczęście nie zawsze mieszka w Warszawie, a prawdziwy dom to miejsce, gdzie jest kochana.

Idź do oryginalnego materiału