Nie ufam teściowej mojego syna, a mąż twierdzi, iż jestem zafiksowana na punkcie dziecka.

newsempire24.com 1 tydzień temu

W małym miasteczku Poznań, w przytulnym mieszkaniu na obrzeżach, rozpętała się prawdziwa domowa burza. Kinga, 25-letnia młoda mama, stała przy kołysce swojego synka, czując, jak gotuje się w niej od żalu i zmęczenia. Jej opowieść to krzyk kobiety rozdartej między macierzyństwem, rolą żony a presją rodziny.

— Pokłóciliśmy się z mężem na całego — zwierza się Kinga, ocierając zmęczone oczy. — No dobra, może trochę przesadziłam, ale przecież to ja odpowiadam za naszego Franka! Franio u mnie totalnie rozpieszczony, ciągle marudzi — pewnie ząbki zaczynają wychodzić. Cały dzień noszę go na rękach, choćby zupy nie zdążyłam ugotować.

Małe dzieci to próba, której nie każdy potrafi zrozumieć. Ale jej mąż, Krzysztof, najwyraźniej nie chce tego widzieć.

— Wrócił z pracy i od razu zaczął krzyczeć, iż jest głodny jak wilk! — głos Kingi drży ze złości. — A jeszcze się wkurzył, iż nie wybiegłam go witać w przedpokoju. A ja w tym czasie kołysałam Frania! Bałam się choćby oddychać, żeby się nie obudził. Jakie tu witanie z uśmiechem?

Krzysztof chyba nie pojmuje, co znaczy być matką niemowlęcia. Kinga wzięła na siebie wszystko: dziecko, dom, gotowanie. A mąż? On “utrzymuje rodzinę” i wymaga przytulności, gorącego obiadu i idealnego porządku, jakby Kinga była jakąś czarodziejką, która może się rozdzielić na części.

Kinga starała się ze wszystkich sił być idealną żoną, troskliwą mamą i perfekcyjną gospodynią. Ale maluch jest niespokojny, potrzebuje jej uwagi co chwilę, i czasem nie zdąży choćby podłogi przetrzeć, a co dopiero ugotować trzy dania dziennie. Rodzice Kingi mieszkają daleko, pracują, nie ma od nich pomocy. A z teściową, Barbarą, relacje są napięte jak struna.

— Teściowa od samego początku była przeciwko naszemu ślubowi — wspomina Kinga z goryczą. — Uważała, iż jesteśmy za młodzi, iż nie jesteśmy gotowi na małżeństwo. A tak naprawdę nie chciała puścić swojego Krzysia. Wróżyła, iż rozpadniemy się po roku. A my wciąż jesteśmy razem. Chociaż… czasem sama nie wiem, na jak długo.

Po narodzinach Franka Kinga próbowała poprawić kontakt z teściową. Wydawało się, iż lód pękł: Barbara parę razy się uśmiechnęła, a choćby kupiła wnukowi grzechotkę. Ale do ciepłych relacji wciąż jak do nieba.

— I wtedy Krzysio oświadcza, iż mam obsesję na punkcie dziecka! — Kinga ledwo powstrzymuje łzy. — Mówi, iż zajmuję się tylko Franiem, a dla niego nie mam czasu. Zaproponował, żeby w sobotę pojechać do galerii, a syna zostawić z jego mamą.

Kinga nigdy nie zostawiała Franka z obcymi. Maluch jest karmiony piersią, przywiązany do niej jak rzep do psiego ogona. Teściowa widziała wnuka może trzy razy — jak sobie poradzi? Ale Krzysztof był nieugięty.

— Moja mama wychowała czwórkę dzieci! — rzucił. — Ona wie, co robić. Ma więcej doświadczenia niż ty.

Nawet kupił laktator, żeby Kinga mogła zostawić mleko dla synka. Tylko iż Franek nie chce pić z butelki. Płacze, odwraca głowę, jakby czuł, iż to nie mama.

Krzysio postawił ultimatum: jeżeli Kinga nie zgodzi się zostawić syna z babcią, zrobi awanturę. Barbara, nawiasem mówiąc, nie ma nic przeciwko, żeby posiedzieć z wnukiem parę godzin. Ale Kinga nie może pozbyć się niepokoju.

— Nie ufam jej — przyznaje. — Nie dlatego, iż jest zła. Po prostu… to moje dziecko. Mój Franio. A jak będzie płakał? Jak nie zrozumie, czego potrzebuje?

Krzysztof natomiast upiera się, iż muszą mieć czas tylko dla siebie.

— Nie jesteśmy tylko rodzicami, wciąż jesteśmy małżeństwem! — rzucił w gniewie. — Czy już zapomniałaś, jak to jest być parą?

Te słowa zabolały Kingę. Kocha męża, ale jego pretensje wydają się niesprawiedliwe. Nie śpi po nocach, karmi, kołysze, zmienia pieluchy — i wszystko sama, bez pomocy. A on wymaga romansu, przytulności, jej uśmiechów, jakby była robotem, a nie człowiekiem.

Teraz Kinga stoi przed wyborem: ulec mężowi, tłumiąc strach, czy postawić na swoim, ryzykując kolejną kłótnią? Jej serce pęka. Boi się o syna, ale i małżeństwo się sypie.

— Nie wiem, co robić — szepcze, patrząc na śpiącego Franka. — jeżeli odmówię, Krzysio powie, iż go nie doceniam. A jeżeli się zgodzę… czy sobie wybaczę, gdyby coś się stało?

Co ma zrobić Kinga? Przełknąć strach i zaufać teściowej? Czy walczyć o prawo do bycia z dzieckiem, choćby jeżeli to doprowadzi do nowej awantury? Może faktycznie przesadza? A może ten niepokój to głos instynktu, którego nie można ignorować?

Idź do oryginalnego materiału