Nieoczekiwany sojusz: jak zięć i teściowa stali się jednym zespołem

twojacena.pl 6 dni temu

Niespodziewany sojusz: jak zięć i teściowa stali się jednym zespołem

Agnieszka Nowak ostrożnie zapakowała w kratkową torbę domowe ziemniaki, słój kiszonych ogórków, kilka słoików konfitur i wyruszyła z wizytą do córki i zięcia. „Kasiu, jestem już w pociągu. Niech Marek po mnie przyjedzie na dworzec, torba jest ciężka”, zadzwoniła do córki. „Oczywiście, mamo, przyjedziemy”, odpowiedziała Kasia. Rano, gdy tylko stanęła na peronie, usłyszała: „Mamo, tutaj!”. Odwróciła się… i zastygła w miejscu. Obok córki w ciąży stał elegancki, dobrze ubrany mężczyzna – zupełnie nie ten nieogolony, posępny kierowca ciężarówki, z którym nigdy nie mogła znaleźć wspólnego języka.

A przecież Marek nigdy nie ciągnął do małżeństwa. W wieku trzydziestu siedmiu lat wciąż był kawalerem i uparcie powtarzał kumplom na wędkowaniu, iż nie spotkał jeszcze tej jedynej, która „zapali ogień”. Jedni zazdrościli: „Bez żony – bez problemów”. Inni wzdychali: „Przecież przyjemnie, gdy ktoś na ciebie w domu czeka”. A on żartował, iż ma przynajmniej jeden plus – żadnej teściowej.

I nagle – grom z jasnego nieba. Na stacji benzynowej zobaczył Ją. Kasię. Dziewczyna z niebieskimi oczami i identyfikatorem na piersi jakby wyśniła mu się po nocach. Uśmiechnęła się do niego – i już, po facetu. Następnego wieczoru podjechał tym samym jeepem, schował za plecami bukiet i, cały drżąc, powiedział: „Cześć, Kasia… Można cię zaprosić na kawę?”.

Od tamtej chwili wszystko potoczyło się jak lawina. Ślub. Marek po raz pierwszy od lat wyciągał kartę do domu, nie do hotelu. Wracał z tras jak na skrzydłach. Pierwszy raz poczuł się nie tylko mężczyzną, ale i mężem. A potem – przyszłym ojcem. Wszystko układało się wspaniale… gdyby nie jedno – teściowa.

Agnieszka Nowak nie należała do tych, co to łatwo się poddają: inteligentna, chłodna, surowo wychowana kobieta. Przy pierwszych odwiedzinach przyjęła zięcia lodowatą uprzejmością. A gdy Marek życzliwie nazwał ją „drugą mamą”, odparła ostro: „Skąd panu przyszło do głowy, iż jestem panu matką?”.

Nie obraził się. Po prostu zrozumiał – będzie musiał zasłużyć na jej zaufanie.

Minął rok. Kasia jest w ostatnim trymestrze. Marek wrócił z trasy, a żona spojrzała na niego z niepokojem: „Mama przyjeżdża do nas na kilka dni…”. „O! A ja myślałem, iż coś poważnego!”, roześmiał się. „Teściowa to teściowa. Tylko że…”, i z irytacją podrapał się po brodzie.

„Tylko że”, podchwyciła żona, „ostrzyż się, ogól. Mamie nie podoba się, iż wyglądasz jak dziadek”. „A tobie?”. „Mnie się podoba, ale mama to mama…”.

I Marek się ugiął. Ostrzygł się, ogolił, spojrzał w lustro – sam siebie nie poznał. Na dworcu Agnieszka Nowak aż się zachwiała: przed nią stał nie nieogolony kierowca ciężarówki, ale zadbany, młody wyglądający mężczyzna. Na jej liUśmiechnęła się do niego ciepło, a on nagle zrozumiał, iż naprawdę cieszy go jej widok.

Idź do oryginalnego materiału