Nieoczekiwanym początkiem nowego życia była nieobecność dzieci na naszej rocznicy – odkryliśmy na nowo, czym jest szczęście

newsempire24.com 1 tydzień temu

Od tamtego dnia, gdy Ola wyszła za mąż, minęło już sporo lat. Z każdym rokiem między nami robiło się coraz więcej pustki. Wydawało się, iż po prostu wykreśliła nas ze swojego życia. Dzwoniła coraz rzadziej, przyjeżdżała jeszcze rzadziej. A gdy już się spotykaliśmy, jej oczy były chłodne i obojętne.

W tamten piątek długo się zbierałam, żeby do niej zadzwonić. Z Wojtkiem planowaliśmy skromnie obchodzić naszą rocznicę – trzydzieści lat razem. Chcieliśmy po prostu zebrać rodzinę, upiec kiełbaski, posiedzieć przy jednym stole. Marzyło mi się trochę ciepła, znajomych głosów, choćby na kilka godzin…

— Halo? — w końcu odezwała się Ola, lekko zdyszana.

— Olenko, to mama. Znowu na siłowni? Możesz rozmawiać?

— Nie, mamo, myję samochód Pawłowi.

— A dlaczego ty?

— A kto, mamo? Na myjnię wozić – drogo. Nie jestem z porcelany.

— No dobrze, córeczko… Chciałam cię zaprosić w niedzielę do nas z Pawłem. Mamy z tatą rocznicę. Posiedzimy, pogadamy…

— A co się nagle zachciało wam świętować? — zaśmiała się ironicznie. — Starość radością?

— Trzydzieści lat, Ola. Jak nie obchodzić?

— Sorry, mamo. Nie damy rady. Zaprosili nas na ślub – kolega Sławeka się żeni. Ślub jest jeden, a wasze roczniki będą jeszcze nie raz.

Ścisnęłam słuchawkę, starając się nie pokazać, jak bardzo bolało mnie to słuchać.

— Szkoda… A my tak się cieszyliśmy…

— My też, mamo. Ale jak ludziom odmówić? Nie gniewaj się, na pewno was później odwiedzimy.

— No dobrze — szepnęłam — zadzwonię jeszcze do twojego brata.

Marcin też nie mógł. Miał swoje plany. Gdy odłożyłam telefon, łzy same zaczęły płynąć po policzkach. Jak u dziecka, któremu odmówiono cukierka. Jak u matki, którą zapomniano.

— Danusiu, co się stało? — wszedł Wojtek i zobaczył, jak po cichu płaczę w kuchni.

— Nic, Wojtku… Po prostu dzieci nie przyjadą. A ja, głupia, marzyłam, żeby wszyscy razem usiedli…

— No przestań. To nasz dzień. Ja i ty – to wystarczy.

W nocy nie mogłam zasnąć. Żal dusił mnie jak obręcz. Całe moje wnętrze krzyczało: „Dlaczego? Dlaczego ja im nie jestem potrzebna? Czyżbyśmy dla nich za mało zrobili? Wykształcili ich, dali mieszkania, pomagali, jak mogliśmy… A teraz jesteśmy obcy…”

— Danuś — szeptał Wojtek — oni mają swoje życie. A ty masz mnie. I ja tu jestem.

— A mi pusto, Wojtku… — tylko tyle zdołałam powiedzieć. — Ty całe dni w pracy, a ja sama…

Następnego dnia wrócił wcześniej niż zwykle. Uśmiechał się.

— Coś się stało?

Wyjął zza pleców ogromny bukiet.

— To dla ciebie. A jutro jedziemy nad jezioro. Na tydzień. Tylko ty i ja.

Domek był jak z bajki: drewniany, z widokiem na jezioro, kwiaty dookoła, śpiew ptaków. Rano obudził mnie zapach – całe łóżko było usłane płatkami róż. W kącikach wisiały balony, a na lustrze widniał napis: „Z okazji rocznicy, kochana!”

Ledwo powstrzymałam łzy szczęścia. A gdy wyjrzałam przez okno – zobaczyłam Wojtka z koszykiem w rękach. Podszedł, otworzył go – i usłyszałam ciche „miau”. Malutki rudy kłębuszek, puszysty i śmieszny, patrzył na mnie.

— No i co, przyjmiesz nowego członka rodziny? — uśmiechnął się jak dzieciak.

— Wojtku… To najlepsze święto w moim życiu…

Spędziliśmy tydzień jak w miodowym miesiącu. Siedem dni, ale wspomnień starczyło na całe życie. A gdy wróciliśmy – telefony aż drżały.

— Mamo! Gdzie wy byliście?! Dzwoniliśmy, szukaliśmy! Telefon się nie odbierał!

— Spokojnie, córeczko. My z tatą odpoczywaliśmy. Mamy prawo trochę pożyć dla siebie?

— No pewnie… Ale ty nie dzwoniłaś, nie martwiłaś się…

— Teraz twoja kolej się martwić. A my z tatą postanowiliśmy żyć trochę dla siebie.

— Dla siebie? Mamo, ty to na poważnie?

— My z tatą mamy miesiąc miodowy. I teraz nie mamy czasu w was.

Minął rok. Żyjemy z Wojtkiem inaczej. On zrezygnował z pracy, jesteśmy bardziej oszczędni, ale znacznie szczęśliwsi. Dzieci stały się bardziej uważne, dzwonią, przyjeżdżają. A my patrzymy na siebie – i dziękujemy losowi, iż nie daliśmy się zapomnieć. Że sobie przypomnieliśmy: w tym życiu najważniejsze jest MY.

Idź do oryginalnego materiału